Nastał nowy dzień Thomas i Minho pobiegli dalej badać labirynt. A mnie zostało tylko siedzieć i rozmyślać o tym co przyniesie dzisiejszy poranek. Przypomniały mi się słowa Albiego z pierwszego dnia mojego pobytu tutaj, kiedy byłam jeszcze świeżakiem. Powiedział, że nie chcą w tej strefie darmozjadów, tym czasem ja od dobrych tygodni tak naprawdę nic nie robie. Dlaczego nikt nie zwrócił mi uwagi, myślałam. Ostatecznie postanowiłam wziąść się do pracy, bo tak być nie może. Popieliłam w ogródku, naprawiłam kilka rzeczy, pozagrabiałam ma cmetarzu nawet pomogłam sprzątać dla Chucka, ponieważ on biedny był pomyjem. Dzień miną błyskawicznie i dla mnie owocnie. Gdy zaczęło już się zciemniać , usłyszałam okropne hałasy dochodzące z labiryntu. Jakby walace się ogromne wewnętrzne jego ściany, to było dość dziwnie. Zbliżyłam się do bramy i zobaczyłam szybkim pędem wbiegających do strefy chłopców. Byli cali brudni i spoceni.
-Co się tam dzieje? -spytałam
-Chyba znaleźliśmy wyjście. -powiedział Minho.
-Naprawdę, to świetna wiadomość, może nareszcie stąd wyjdziemy.
-Taaa, tylko ono mieści się w gnieździe Bóldożerców.
Moja mina spochmurniała, ale wydawało mi się gdybyśmy wszyscy razem zatakowali tego potwora byśmy z nim wygrali. Moje przemyślenia przerwał zdenerwowany Newt.
-To już czas, czemu sie nie zamyka.
Dopiero teraz, ogarnęłam, że bramy się nie zamkneły, dlaczego ja tego nie zauważyłam. To pewnie przez to ze zjadłam mało kalorii.
Nagle w całej strefie rozbrzmiał się okropny huk. Inne bramy zaczęły się otwierać, to był dotychczas niespotykany widok. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie widziałam. Newt jako zastepca przywódcy wydał rozkaz aby w grupach pilnować bram.
Po kilku minutach osoby wyznaczone do pilnowania, zaczęły krzyczeć i biec w naszą stronę. Potem każdy usłyszał dziwny dźwięk i spojrzał w stronę labiryntu, to byli oni, to byli Bóldożercy.
Teraz wreszcie mogłam potwierdzić ,że opowieści wcale nie były przesadzone oni naprawde byli paskudni. Pół mięsiści, pół blaszani. Aż trudno pomyśleć ,że takie coś żyje na naszej planecie.Wszyscy zaczęliśmy biec, moja kondycja biegającego była dość słaba więc biegłam za wszystkimi. Oczywiście oglądałam się za siebie, co mnie jeszcze bardziej spowalniało. Widziałam jak Bóldożercy dopadają moich przyjaciół i wloką ich za sobą. Jeden był coraz bliżej mnie, przez co dopadła mnie duża fala silniej adrenaliny i przyspieszyłam swój bieg na tyle ,że dogoniłam pozostałych. Niestety on był za szybki spokojnie nas dogonił, ja oczywiście jak to w horrorch bywa w scenach zagrożenia życia przewróciłam się na ziemię. Gdy obróciłam się na plecy zobaczyłam obleśną twarz Bóldożercy centralnie skierowaną nad moją. Z jego gęby kapała jakaś paskudna maź, która spadła na moje ramię. Nie umiałam opanować w tej chwili emocji, bez zastanowienia wydałam z siebie naprawdę bardzo głośny krzyk. Taki tylko na jaki moje płuca było stać. Dopiero teraz inni zaczeli interweniować, nawet Gally. Ale do mojej głowy powrócił zdrowy rozsądek, jednych ruchem ręki wyciągnęłam z obudowy nóż i wbiłam go w podniebienie Bóldożercy. O dziwo to zadziało na tyle ,że zdążyłam mu uciec, chowając się razem z Thomasem, Newtem, Minho, Teresą, Chuckiem i Albym w pomieszczeniu spotkań . To było naprawdę okropne doświadczenie, nie wiem jakim cudem żyje. A może jednak wiem gdybym umarła teraz nie było by tej całej opowieści.
Na raz tą krótką chwilę spokoju przerwał dźwięk walcego się od ciężaru dachu. Nie no znowu on i to nawet ten sam. Tym razem nie był zainteresowany mną tylko Chuckiem, chwycił go w pasie i zaczął ciągnąć w swoją stronę. Wszycy rzuciliśmy się mu pomocą , złapaliśmy go za ręce i również ciągnęliśmy ale w naszą stronę. W jednej chwili Alby wziął do ręki siekierę i zaczął z całej siły uderzać nią w odnóże Bóldożercy. Potwór odpuścił puszczając Chucka tak bynajmniej się nam wydawało. Teraz jego noga pojawiła się z drugiej strony pomieszczenia tym razem chwyciła Albiego, on popatrzył na nas smutnym spojrzeniem i powiedział że to już koniec. Bóldożerca zabrał go i nikt już go nigdy nie widział.
Gdy ataki ustały nareszcie odważyliśmy się wyjść na zewnątrz, wszytko było zniszczone, połamane i spalnone. Okropny widok ,którego nigdy nie zapomnę.
Gally zaczą okrążać o wywoalnie tego zamieszania Thomasa. Na co on zaragował tym, że musi sobie wszystko przypomnieć. Wbił sobie w brzuch wcześniej przez Albiego odrombaną noge Bóldożercy, która była zakończona igłą. Ta igła była nasiąknięta tym wirusem na skutek, którego zmieniało się w potwora. A z poprzednich przypadków wiedzieliśmy ,że aby odzyskać parę wposmnień potrzebne jest użądlenie przez tego robotoobrzydliwca. Thomas zemdlał, po czym błyskawicznie podaliśmy mu serum od Teresy, które uleczyło świętej pamięci Albiego.
CZYTASZ
Póki śmierć nas nie rozłączy || Maze Runner
FanficWszystko się zaczęło kiedy pojawiłam się w tym dziwnym miejscu zwanym strefą . Z czasem to miejsce stało się dla mnie domem a ludzie w niej moimi przyjaciółmi i zarazem rodziną. Aria jest nastolatką,która trafia prawie jako pierwsza dziewczyna do st...