Rozdział 23

121 2 0
                                    

Znajdowaliśmy się przy murze, z tej odległości wydawał się jeszcze wyższy. Nie było szans aby się na na niego wspiąć. Staliśmy w tłumie z strajkujacymi ludźmi , nagle na szyji poczułam takie dziwne ukucie. Nie bolało mnie to, ale było to dość nie stotykane zjawisko. Kiedy przyglądałam się bramie i zastanawiałam jak my wejdziemy do środka, Newt zrozproszył moją uwagę.
-Ej ci kolesie z przyczepy idą za nami. -powiedział szeptem do nas blondyn.
Dyskretnie się obróciłam i się rozejrzałam, miał rację oni cały czas nas śledzili.

Nagle z muru wysunęły się dwie duże wyrzutnie, nim się obejrzeliśmy zaczęli strzelać do tłumu. Każdy zaczął uciekać w przeciwnym kierunku. Widziałam jak inni ludzie zostają postrzeleni i padają na ziemię. Nie było gdzie się schować aż do pewnego momentu gdy z boku zobaczyliśmy wąską alejkę. Wszyscy do niej wbiegliśmy, kiedy myśleliśmy, że jesteśmy już bezpieczni pojawili się w niej zamaskowane osoby z busa. Złapali nas i zaciągnęli do środka, rozdzielono nas na dwa samochody, ja jechałam razem z Brendą i Thomasem. Jechaliśmy a w środku pojazdu panowała niezręczną cisza, której nikt nie chciał przerwać. Czy w naszym życiu bedzie chociaż jeden dzień , w którym nikt nie będzie chciał nas zabić, zamknąć w labiryncie, porwać lub uzyskiwać jakieś serum. Chyba się już nie doczekam, można tylko pomarzyć o wakacjach na plaży pijąc drinka z parasolką.

Nasza podróż samochodem z uprowadzaczami nie trwała zbyt długo. Nie było okien z tyłu i byliśmy obserowani aż przez trzech ludzi w maskach ale słyszałam jak ktoś otwiera drzwi. Prawdopodobnie wjeżdżaliśmy do jakiegoś pomieszczenia. Na raz pojazd się zatrzymał i zostaliśmy z niego wypuszczeni. Wtedy również ten drugi się zatrzymał gdzie była reszta. Dochodziły z niego dźwieki jakby ktoś właśnie zamknął tam stado dzikich psów, ale później się okazało, że to był tylko Jorge okładający porywacza. Gdy zobaczył , że Brendzie nic nie jest przestał i cała sytułacja się załagodziła. Nadszedł teraz czas na wyjaśnienia, bo nadal nie wiedzieliśmy gdzie jesteśmy i kim są ci ludzie.
-Co od nas chcecie i kim jesteście? -spytał Thomas.
Chyba każdy był tego ciekawy. Odpowiedział chłopak, który się nam najbardziej przygladał.
-Spokojnie. -odpowiedział, a jego głos był bardzo znajomy.
-Spokojnie?-powiedziałam to dość donośnym tonem.
Wtedy chłopak zaczął zdejmować maskę, naszym oczom ukazała się dość znajoma twarz. To był Gally. Nikt nie zdążył się odezwać bo zaskoczenie dało górę, ale Thomas wybiegł na przód i walną chłopaka mocno w twarz, po czym ten upadł na ziemię. Newt ruszył szybkim krokiem i zaczął uspokajać Thomasa.
-Już uspokuj się. -powiedział blondyn spokojnym głosem.
Ja nie wiem ale on chyba wsumie to zawszę tak mówi.
-Ale on zabił Chucka.- dodał Thomas.
Wtedy te wszystkie okropne wspomnienia wróciły , a już zdołałam o nich zapomnieć.
-Pamiętam do , byłem przy tym, ale również pamiętam, że wtedy nie był sobą. -dodał na zakończenie, muszę przyznać, że mądrze powiedział.

Gally zaczął pytać co my tu robimy, wytłumaczyliśmy mu to wszystko a on zaproponował pomoc. Thomas na początku był do tej pomocy sceptycznie nastawiony, ale później się na nią zgodził. Kurde no ale ja bardziej potrzebowałam wytłumaczenia jak on się tutaj znalazał, przecież umarał. Stwierdziłam, że się nie dowiem i postanowiłam sama spytać.
-Ejj przecież umarłeś. -nie za bardzo wiedziałam co powiedzieć byłam nastawiona do tego, że mój ex nie żyje.
-No więc wiecie, tak do końca to nie umarłem. Gdy uchodziło już ze mnie życie uratowała mnie Prawa Ręka czyli ta cała organizacja. Oni walczą przeciwko dreszczowi od samego początku. -powiedział Gally.
Prawa Ręka, Prawę Ramię brakuję Prawego Kolana pomyślałam.

Nadszedł czas aby poznać całego szefa tej organizacji. Gally uprzedził nas aby nie zadawać pytań i przede wszystkim nie gapić się bo biednego mało kto odwiedza. Ciekawe kto to jest i ciekawe dlaczego mamy się na niego nie gapić.

Póki śmierć nas nie rozłączy  || Maze RunnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz