Prolog

659 25 2
                                    

— Nie marudź tylko się ubieraj. — Powiedział tata poprawiając krawat w lustrze.

— Naprawdę muszę tam iść ? Przecież ja go nawet nie lubię, a tym bardziej go nie znam. — Westchnęłam zrozpaczona, a tata spojrzał na mnie gniewnie.

— Już postanowione. — Wtrąciła rodzicielka. — Weźmiesz z nim ślub czy ci się to podoba czy nie. — Prychnęła pod nosem.

— Jak mam brać z kimś ślub kogo nawet nie lubię i nie znam, mamo naprawdę ?

— To najlepsza partia dla ciebie. Własna firma, ogromny dom i mnóstwo pieniędzy..

— Zapewni ci życie w dostatku. — Wtrącił tata.

— Ale..

— Żadnych „ale". To postanowione nie masz nic do gadania. — Warknął tata wymijając mnie w przed pokoju. Westchnęłam głęboko i poszłam do swojego pokoju. Nie potrafię tego zrozumieć. Jak można wziąć z kimś ślub kogo nawet nie znam ? Pff.. jak widać można. Ślub z przymusu. Dlaczego nie mogę mieć tak jak inni ? Wziąć ślub z kimś kogo się kocha. Byś szczęśliwą z tobą osobą.

Ubrałam na siebie czarną rozkloszowaną sukienkę. Założyłam buty na delikatnym obcasie i ostatni raz przeczesałam ręką włosy. Gotowa zeszłam na dół gdzie czekała na mnie mama.

— Powinnaś mocniej się pomalować. — Pokręciła głową na boki. Ona zawsze jest nie zadowolona.

— Mam 18 lat, a nie 25. — Wzruszyłam ramionami i wyszłam z domu zostawiajac kobietę za sobą. Bez słowa wsiadłam do samochodu.

Po 30 minutach byliśmy na miejscu. Jak zwykle ekskluzywna restauracja dla bogaczy. Mam dosyć takich miejsc; wszędzie ludzie myślący, że jak mają pieniądze to mogą wszystko. Jaka szkoda, że nie wiedzą jak bardzo żałosne jest ich zachowanie.

Weszliśmy do restauracji i odrazu zauważyłam ich. Siedzieli przy stoliku elegancko ubrani; elita.
Rodzicielka dyskretnie pociągnęła mnie za rękę i kazał usiąść przy stoliku. Rodzicie przywitali się i usiedli przy stoliku.

— A to nasz syn. — Starsza kobieta wskazała na młodego chłopaka, który cały czas uśmiechał się w moją stronę.

— Park JinYoung. — Powiedział chwytając moją dłoń i ucałował jej wierzch.

— Min HyoRin. — Przedstawiłam się i wysiliłam na sztuczny uśmiech. Kolacja minęła chyba normalnie. Co jakiś czas musiałam odpowiadać na pytania, które zadawali rodzice chłopaka. Jak się uczę, czy idę na studia; i na jakie. Nie wiem sama po co to. Przecież to moja sprawa czy pójdę na studia czy nie. A sam on już zaczął mnie irytować. Co chwile próbował złapać mnie za rękę, ale skutecznie go zbywałam. Jego głupkowaty uśmiech. I on jest właścicielem firmy ?

— Dziękujemy za kolacje. — Uśmiechnęła się mama żegnając ze starszymi.

— Może niech dzieci przejdą się na spacer ? To będzie wspaniała okazja, aby bliżej się poznały. — Odezwał się ojciec JinYoung'a.

— To wspaniały pomysł. — Wtrącił mój tata.

— Zapewniam, że HyoRin wróci do domu cała i zdrowa. Osobiście ją odwiozę. — Tylko nie to. Nie wytrzymam w jego towarzystwie, ani chwili dłużej. Ja mam za niego wyjść ? Nasi rodzice rozeszli się zostawiajac nas samych. Westchnęłam głęboko i zaczęłam iść w stronę parku. — Zaczekaj ! —JinYoung chwycił mnie delikatnie za dłoń i splótł nasze palce razem. — Powiedz coś więcej o sobie. — Uśmiechnął się.

— Powiedziałam już wszystko o co pytali twoi rodzice. — Mruknęłam. — Co jeszcze chcesz wiedzieć ?

— Hm.. na przykład ile lat ma moja przyszła żona ? — Zachichotał. — Jeszcze mi tego nie powiedzieli..

— Za pół roku kończę 19 lat. — Odpowiedziałam zabierając rękę z jego uścisku. — A ty ? Wybacz, ale rodzice mi o tym nie wspomnieli..

— Ouch.. mam 28 lat. — Uśmiechnął się zadziornie, a ja modliłam się, aby w końcu znaleść się w domu.

— Co lubisz robić ? — Zapytał nagle.

— Huh ? Co lubię robić ? — Spojrzałam na niego dziwnie. — Lubię rysować..

— Rysować ? — Chłopak parsknął śmiechem. — Przecież to dziecinne..

— Dlaczego dziecinne ? — Zmarszczyłam brwi. — To moje hobby..

— Wiesz, jako moja żona powinnaś zajmować się domem. — Objął mnie ramieniem. — A nie długo dzieckiem, albo i dwójką dzieci. — Zachichotał i pstryknął mnie palcem w nos.

— Dzieci ? — Serce podchodziło mi do gardła na samą myśl o tym człowieku.

— Co w tym dziwnego ? — Zaśmiał się. — Będziemy mieli dzieci; zaraz po ślubie. — Wyjaśnił.

— Idę na studia. — Spojrzałam na niego. — A tym bardziej nie chce teraz żadnych dzieci. Jestem na to za młoda. — Fuknęłam.

— Oj tam.. — Machnął niechlujnie ręką. — Załatwię ci najlepszych wykładowców, którzy będą przychodzili do domu. — Cmoknął mnie w policzek, a mnie zachciało się wymiotować. Ten człowiek za dużo sobie wyobraża. Nie pozwolę sobą rządzić, a tym bardziej zamykać w domu. Ahh.. dlaczego nie jestem już teraz pełnoletnia ? Wszystko potoczyło by się inaczej..

Stracone zachody miłości | Kim NamJoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz