Rozdział 40

48 7 0
                                    

— N-nie.. to t-tylko.. ja.. — Jąkałam się próbując znaleść dobrą i wiarygodną wymówkę. Czułam jak zawartość mojego żołądka unosi się ku górze. Czułam spojrzenia ich wszystkich na sobie przez co zestresowałam się do tego stopnia, że pobiegłam prosto do toalety i zwróciłam dzisiejsze śniadanie i obiad.

Stojąc nad umywalką drżącymi dłońmi nabierałam wody, aby przepłukać usta kiedy do środka wszedł wściekły JinYoung.

— Czy ty normalna jesteś ? — Warknął podchodząc do mnie szybko i szarpnął mnie boleśnie za ramie. — Przez ciebie prawie wszystko się wydało. Moja matka pomyślała sobie, że jesteś w ciąży. — Syknął wzmacniając uścisk na moim ramieniu, a ja syknęłam z bólu.

— To boli. — Mruknęłam cicho próbując się wyszarpnąć, ale nic z tego czułam jak łzy napływają do moich oczu.

— Przestań się mazgaić i doprowadź się do porządku. — Prychnął pod nosem i popchnął mnie w stronę umywalki. — Powiesz, że się czymś zatrułaś.. — Zaczął dyktować mi jak mam wytłumaczyć tą sytuacje jego rodzicą. — A siniaka... — Zastanowił się chwilę skanując mnie uważnie swoim wzorkiem. — Powiedz, że się uderzyłaś.. aish.. wymyśl coś do cholery ! — Wrzasnął na mnie pół szeptem, a ja wzdrygnęłam się. W tym momencie miałam ochotę zapaść się 2 metry pod ziemie. JinYoung podszedł do mnie kiedy byliśmy tuż przed drzwiami do wyjścia z łazienki. Objął mnie czule ramieniem i przyciągnął do siebie. — A my policzymy się w domu. — Szepnął wciskając swoje palcę w moją talie. — Zbije cię gorzej niż psa.. — Dodał, a jego kącik ust poszedł ku górze. Na samą myśl powrotu do domu zrobiło mi się słabo, a serce biło jak oszalałe. Wyszliśmy z łazienki i wróciliśmy do stolika gdzie jeto rodzice zaczęli bombardować mnie pytaniami.

— Kochanie jak się czujesz ? — Zapytała zmartwiona jego mama. Pomogła mi usiąść na krześle i chwyciła moją dłoń w swoje. — Czy ty... jesteś w ciąży ? — W jej głosie można było wyczuć nutkę ekscytacji.

— JinYoung.. mówiłem ci już, że z takimi rzeczami macie poczekać do ślubu. — Wtrącił jego tata patrząc na niego rozczarowany.

— N-nie.. nie jestem w ciąży. — Odezwałam się w końcu. — Musiałam się czymś zatruć. Nie czułam się dziś najlepiej i...

— JinYoung dlaczego nie powiedziałeś nam wcześniej, że HyoRin źle się czuje ? — Jego okciec spojrzał gniewnie na chłopaka. — Jak dbasz o swoją przyszłą żonę ? — Pokręcił głową na boki wzdychając ciężko.

— HyoRin mówiła, że czuje się już lepiej zanim wychodziliśmy, prawda skarbie ? — JinYoung spojrzał na mnie, a ja pokiwałam twierdząco głową na jego słowa.

— Wracajcie do domu, HyoRin powinna odpocząć. — Jego mama pogładziła mnie dłonią po głowie. — Spotkamy się następnym razem, a teraz zadbaj o nią. — Spojrzała na swojego syna.

— Jasne mamo. — Kątem oka widziałam jak uśmiecha się od ucha do ucha. — Chodź kochanie pójdziemy już. — Powiedział do mnie i pomógł mi wstać. Pożegnałam się z jego rodzicami i zwróciliśmy się w kierunku wyjścia. Tak długo jak byliśmy w zasięgu wzroku jego rodziców, JinYoung czule obejmował mnie ramieniem. — Zawsze musisz wszystko popsuć. — Warknął w moją stronę kiedy przechodziliśmy przez drzwi i z otwartej ręki uderzył mnie w tył głowy. Jękęłam z bólu i złapałam się za uderzone miejsce. — Popamiętasz mnie w do.. — Urwał kiedy niespodziewanie na kogoś wpadł. Spojrzałam na niego i na drugiego mężczyzne, którym okazał się być nie kto inny jak JungKook. Chłopak patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami i rozchylił usta ze zdziwienia, a ja momentalnie spuściłam swój wzrok na buty nie chcąc jeszcze bardziej narażać się na gniew JinYoung'a. — Patrz jak łazisz koleś. — Burknął w stronę JungKook'a, a mnie chwycił za ramię ciągnąc w stronę samochodu. Będąc już w środku widziałam, że JungKook wciąż stoi w tym samym miejscu i ani na moment nie spuścił ze mnie swojego wzroku. Przez te kilka miesięcy jedyne co się w nim zmieniło to kolor włosów. Ciekawe co u NamJoon'a.. ciekawe czy zmienił się przez te kilka miesięcy...

— Cholerny drań ugniutł moją koszule. — Odezwał się JinYoung odpalając silnik samochodu i odjechał z piskiem opon. Poczułam pewnego rodzaju ulgę, że nie rozpoznał JungKook'a, bo w przeciwnym razie mogłoby to się skończyć dla mnie jeszcze gorzej. Mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem, ale po słowach JinYoung'a mina mi zrzedła. — Ten uśmieszek zaraz zejdzie z tej pięknej buźki. — Zaśmiał się gorzko. — Widziałem jak się na ciebie gapił.. pieprzony gnojek. — Prychnął pod nosem, a ja już wiedziałam, że ten wieczór będzie moim najgorszym koszmarem.

Stracone zachody miłości | Kim NamJoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz