Zagubieni W Lesie

56 5 79
                                    

XXVIII

Czy to kolejny sen? Zamurowało mnie... Nie wiedziałem co powiedzieć. Pod wpływem emocji odpowiedziałem nie do końca to co miałem na myśli...

-Nie.... To znaczy tak..! ? - szybko się poprawiłem. - Łukasz ja na prawdę nie wiem. Musimy chyba poważnie porozmawiać.

-Też mam Ci wiele rzeczy do powiedzenia. - odparł i zszedł ze mnie. Usiadł obok.

-Kto zaczyna? - spytałem.

-Możesz jak chcesz.

-Dobra, a więc ja nie wiem. Na prawdę nie wiem. Między nami jest dziwna relacja. Z jednej strony coś do ciebie czuje z drugiej już nie. Chyba jest to bliższe przyjaźni niż miłości, ale... Na prawdę dla mnie to wszystko jest jedną wielką zagadką tak jak zapewne dla ciebie. Nigdy nie byłem w takim związku nigdy nie zaznałem prawdziwej miłości czy to, ze strony rodziny czy z tej drugiej. I boję się, że nasza relacja może się przez to popsuć. Coś pójdzie nie tak i nasza przyjaźń.... Że nie będziemy już razem utrzymywać kontaktu. Przecierz tak być nie może i wiem, że teraz mówię jakie są czarne scenariusze, ale tak też może być. Ja bym tego bardzo nie chciał. Wiele ci zawdzięczam. Nie wyobrażam sobie mieszkać z nikim innym i poprostu widywać na codzień. Ty zastępujesz mi rodzinę. Uwierz nie wiele trzeba żeby wszystko popsuć. Dobre relacje czasem buduje się latami a wystarczy tylko drobnostka by wszystko przepadło. Czasem warto ryzykować, ale w tym momencie nie jestem na to ryzyko gotowy. Mam nadzieję, że mnie rozumiesz... Przepraszam.

-Ale chciał byś chociaż spróbować?  Zawsze możesz się wycofać gdy będziesz czuł się nie okey. - powiedział.

-Mogę... Nigdy nie zaszkodzi spróbować zobaczymy jak to będzie, lecz w razie co wiedz, że nie jestem gotowy na okazywanie wielkich uczuć i może cię jak i mnie ten związek kosztować wielu wysiłków i poświęceń..

-Uwierz mi nie pożałujesz tego wyboru.

-Teraz ty. Chcę poznać prawdę. - powiedziałem i spojrzałem w jego niebieskie oczy.

-Okey. Nie chciałem ci tego nigdy wcześniej mówić i nie myślałem, że to kiedy kolwiek powiem a tym bardziej dzisiaj, ale.. Jestem ci winny wyjaśnień.
Jak wiesz zerwałem z Kariną. Zerwałam dlatego, że już nic do niej nie czułem, że już się w niej nie kochałem, że nie było między nami więzi i zakochałem się w kim innym.

-Chodzi Ci o Anię? - spytałem.

-Nie tym razem, ale ona w tym wszystkim ma też swój udział. W niej się nie zakochałem. Nigdy nie kochałem. To historia na inny wieczur. Zakochałem się wtedy w tobie, i wiem, że to chore, ale prawdziwe. Ciężko jest mi zabić te uczucie. Byłem zazdrosny o Anię, że Ty z nią jesteś, że wolisz ją odemnie i spędzasz z nią więcej czasu. Dlatego.... Dlatego wiem, że mnie zabijesz za to, ale... Zrobiłem to specjalnie. Nie bądź na mnie zły. Jednak prawdą jest to, że odciągnąłem ją od ciebie, ale nie była to tylko moja wina. Ona też do tego się przyczyniła. Gdyby ona tego nie chciała to bym z nią tego nie zrobił.
Marek ja wiem, widzę twój wzrok, ale nie zabijaj mnie za to. Uwierz, że tak będzie lepiej. Może według ciebieee nieeee, ale musisz patrzeć przyszłościowo..

-Co ty pierdolisz? - powiedziałem i udałem obrażonego.

Tym to mnie zaskoczył. Próbowałem trochę  udwać, że mnie to nie rusza (choć kiepsko mi to wychodziło) , ale wewnętrznie czułem ten ból. Naprawdę ją kochałem. Choć może jeśli on się z nią faktycznie przespał to... Faktycznie nie była niczego warta z tego powodu. Gdyby na prawdę mnie kochała to by mnie nie zdradziła.... Chyba pora o niej calkowicie zapomnieć. Mam nadzieję, że już nigdy w życiu jej nie spotkam.

-Przepraszam. Bardzo przepraszam. - powiedział i błagał mnie na kolanach o przebaczenie.

-Dobra przebaczę Ci, ale pod jednym warunkiem.

-Jakim? - spytał brunet.

-Że będę mógł coś zrobić.

-A co dokładnie?

Nie odpowiedziałem mu tylko go pocałowałem. Tym razem ja. Pierwszy raz z własnej woli. Chyba na prawdę coś  do niegu czuję. Mam wrażenie jak by pomiędzy nami były jakieś magnesy. Jakbyśmy przyciagali się do sobie.

Potem położyliśmy się na kocyku i wpatrywaliśmy się w już gwiażdżyste  niebo. Słońce już zaszło i zaczęło robić się zimno.

Tak wiem I ja i on, że to nie odpowiedzialne jeździć samochodem po alkoholu. Nie wiem jak Łukasz to obmyślił.

-Co my teraz zrobimy jak wrócimy do domu?

-A po co chcesz wracać przecież mamy samochód.

-No dobra. Fakt w nim też można spać.

-Jeszcze jedno. - powiedział i poszedł po coś do bagażnika. Wrócił do mnie z jakimś białym materiałem.

-A to po co?

-Marku mam dla ciebie suknie czy chciał byś zostać moja żoną? - powiedział.
Obydwoje na to wybuchliśmy śmiechem. Jak się później okazało było to prześcieradło.
-Tak na serio to w bagażniku mam jeszcze projektor podłącze go i możemy obejrzeć sobie jakiś film.

Ten to ma pomysły na prawdę. Nie widziałem, że jest on tak kreatywny. Rozwiesiliśmy razem materiał na drzewach i włączyliśmy jakiś film. Dojedliśmy to co nam zostało i dopiliśmy moeta.

Obejrzeliśmy serial Szkoła dla Elity. Wspaniałe się on wpisywał w klimat i w to w jakiej sytuacji obecnie się znajdywaliśmy.

Kiedy było już bardzo bardzo późno próbowaliśmy zasnąć. Jednak nie doszło to do skutku. Przypomnę, że samochód mieliśmy w jakimś lesie. Lesie!! Ja I moje urojenia sprawiły, że miałem wrażenie, że za jakimś drzewem coś lub ktoś stało. Oczywiscie Łukasz już sobie spał a ja się srałem. Toteż postanowiłem, że go obudzę, lecz zanim to zrobiłem znowu do moich uszu dobiegł  jakiś dzwięk pękających gałęzi i jakby dzikiej świni.

-Łukasz Łukasz. - powiedziałem i potrząsłem nim żeby się obudził. On jednak spał twardo i nie chciał otworzyć oczu, więc się wydarłem na niego, zapominając o tym, że mogę przywołać tym dziką zwierzynę.

-Łukaaaaaszzzzzz!!!

On szybko się podniósł I przywalił we mnie ręka.

-Ała.

-Co chcesz? - powiedział zaspanym głosem. No tak, była 4 godzina co się dziwić.

-Nooo pomóż mi zrób coś. Boję się na prawdę słyszałem przed chwilą jak by tu coś gdzieś chodziło. Jakiś dzik albo niedzwiedź. Wywiozłeś  nas w jakieś pole, las. Tu może być wszystko!!

-I co ja mam niby teraz wstać i to sprawdzić?

-Tak. Zrobisz to dla mnie? Mówiłem ci, sam tego chciałeś. Czeka cię teraz wiele poświęceń...

Chwilę musiał się namyśleć.

-Dla ciebie wszytko - powiedział od niechcenia wysiadł ze samochodu i obszedł go do okola z latarką. Długo już nie wracał, więc trochę się wystraszyłem. To spowodowało, że no bałem się jeszcze bardziej. Co ja mam poradzić. To nie tak, że ja jestem jakaś miękka faja.

...
No dobra jestem.

Nie było go już kolejne 10 minut. Co on tam robi? Może go coś zaatakowało? Może się zgubił? Marek pomyśl o czymś mniej niepokojącym....

Może poszedł sie wysrać?

Marek udowodnij jakim jesteś twardzielem staw czoła strachom... - mówiłem sam do siebie. Gdy powtórzyłem to po raz czwarty otwarłem drzwi. Zabrałem latarkę i telefon i wyszedłem z samochodu. Zrobiłem już kilkadziesiąt kroków. Straciłem orientację w terenie. Bałem się jak nigdy. Stanąłem nagle w miejscu i nagle mnie coś chwyciło.

Na początku próbowałem się wyrwać z tego czegoś, uciec.....
Poczułem nóż na mojej szyi. W co on mnie wpakował?
Zabójca przyłożył mi chustę do twarzy pewnie nasiąknięta jakimś usypiaczem...
Zrobiło mi się słabo... Co Tu Się odpierdala.?

-Tylko powiedz słowo a stracisz głowę.. - Usłyszałem szept tajemniczej osoby.
.
.
.
.
.
Nowy wątek? Zaczynamy hehehe

You changed me  [KXK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz