Rozdział 34: Eliksir

170 7 0
                                    

Chłopak odwrócił się w stronę kobiet. Musiał przyznać, zaintrygowała go. Czy wiedziała coś o czym on nie miał pojęcia? 

- Co masz na myśli? 

- Lepiej usiądźmy - dodała Juliet.

Ona i Hermiona wróciły na kanapę a tuż obok chłopaka pojawił się duży czerwony fotel. Usiadł w nim i czekał na kontynuację. Kobieta jednak milczała, patrzyła w kominek i obserwując płomienie.

- Zamierzasz mi o tym opowiedzieć czy będziemy siedzieć tak do jutra? 

Powiedział wzburzony, nie lubił tej kobiety, choć w sumie nie wiedział, dlaczego. Czuł, że nie chce z nią przebywać, jednak słowa, które wypowiedziała, zanim opuścił Pokój Życzeń zainteresowały go. Nigdy nie usłyszał, dlaczego Voldemort zabił jego rodzinę, a ta kobieta mogła dać mu cenne informację. 

- Kiedy twoi rodzice rozpoczęli naukę w Hogwarcie, ja również zaczęłam pojawiać się w zamku. Przyjaźniłam się z Severusem, jednak często rozmawiałam z innymi dziećmi, nie tylko z domu Slytherina. Twój ojciec za mną nie przepadał, głównie dlatego, że bratałam się ze ślizgonami, jednak Lili była inna. Spotykała się ze mną, dużo rozmawiałyśmy, była dla mnie jak starsza siostra. Oczywiście nie zostałyśmy bliskimi przyjaciółkami, ciężko przyjaźnić się z kimś, kto należy do wrogiego domu. Mimo to miałyśmy dobry kontakt. Ja uczyłam się już od 3 roku życia, zostałam przygotowana do zabicia Voldemorta. Jednak w momencie, gdy miałam pierwszą wizje, okazało się, że zadanie nie powiedzie się. Mimo nauki byłam zbyt niedoświadczona w walce, za młoda. Ojciec wraz z matką przygotowali mnie do opuszczenia tego świata. Nie będę się wdawać w szczegóły, ale miałam zniknąć stąd na kilkanaście lat, a w tym czasie, ktoś inny miał zająć moje ciało. Oczywiście tak, aby nie było wiadomo do kogo ono należy. Ta część planu się powiodła. Ojciec obiecał wymazać wszystkim pamięć, tak aby byli bezpieczni i upozorował moją śmierć. Voldemort nie dał się oszukać, poszukiwał mnie. 

- Co to ma wspólnego z moimi rodzicami? 

Był coraz bardziej zdenerwowany, nie podobało mu się w jakim kierunku szła ta rozmowa, mimo to chciał poznać prawdę. 

- Zaklęcie, które miało za zadanie ukryć wspomnienia do czasu aż wrócę, nie zadziałało prawidłowo. Niektórzy przypomnieli sobie o moim istnieniu w momencie, gdy ktoś zapytał ich czy mnie znają. Twoja mama należała do tych osób. Kiedy Voldemort zaczął rekrutować ludzi, zaczęły się pytania. Oczywiście sprawdzał to za pomocą Legilimencji. Większość wiedziała tylko, że zginęłam, ale jak zadał to pytanie Lili, wszystko do niej wróciło a obrazy w jej głowie ją zdradziły. Nie wiem jak to się stało, że widziała tylko mnie, wszyscy pozostali, którzy mieli coś ze mną wspólnego, nie pokazali się w jej głowie. To mu wystarczyło, zaczął drążyć, próbować się dowiedzieć co się ze mną stało, ale ona nie mogła wiedzieć. James próbował ją ratować, wytłumaczyć mu, że nic nie wiedzą. Voldemort wściekł się, zabił mężczyznę i chciał zabić ciebie, aby zmusić ją do mówienia. Myślał, że coś ukrywa. A przecież był mistrzem Legilimencji, jednak wściekłość nie pozwoliła mu racjonalnie myśleć. Twoja mama zasłoniła cię własnym ciałem, a jej poświęcenie spowodowało, że nie mógł cię zabić. Miłość matki do dziecka jest naprawdę silna, silniejsza niż wszystko inne. Teraz potrzebuje ciebie by się odrodzić. Zabiłeś jego część i tylko ty możesz go wskrzesić. 

Nie wiedział co ma sądzić. Zginęła przez pomyłkę? Błąd zaklęcia? Nie, zginęła przez znajomość ze ślizgonką.

- Czyli to wszystko twoja wina - powiedział niemalże szeptem - bo okazałaś się tchórzem i zniknęłaś. Masz świadomość, ile osób spotkał ten sam los? Ile masz krwi na rękach? Ile osób cierpiało, kiedy ty żyłaś, jak gdyby nigdy nic?

Dziedziczka ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz