Rozdział 8: Trening

439 20 0
                                    

Młoda dziewczyna nie widziała o co tak właściwie chodzi, jednak wizja prywatnych lekcji z córką dyrektora była kusząca, zwłaszcza, że miała możliwość opanować materiał znacznie wykraczający po za podstawę programową trzeciego roku. Po kilku minutach zdecydowała.

- Zgadzam się. Od kiedy możemy zacząć?

- W zasadzie od dzisiaj. Na razie wytłumaczę ci na czym polega działanie zmieniacza a potem spotkamy się w pokoju życzeń na pierwszej lekcji.

- Pokój życzeń? Nie słyszałam o takim miejscu - odezwała się zaskoczona dziewczyna. Młoda praktykantka pokrótce wyjaśniła więc gdzie się znajduje i czym jest wspomniany pokój, a kiedy już wszystko stało się jasne skupiła się na zmieniaczu czasu.

Po około pół godziny pożegnały się i młoda czarownica zabrała swoją sztukę i udała się do dormitorium, aby się przygotować.

- Widzę, że udało ci się przekonać Pannę Granger.

Z za Juliet wyłonił się Dumbledor i ze swoim charakterystycznym uśmiechem podszedł do biurka. Pogłaskał Faweksa i usiadł na krześle wcześniej zajmowanym przez Hermionę.

- Oczywiście, Hermiona wykazuje niezwykły pociąg do zdobywania wiedzy, dałam jej to czego pragnie.

- Co z młodym Potterem?

- Remus zgodził się go uczyć, musimy też zaplanować korepetycję dla Weasleya.

- Tym się nie martw moja droga, Molly obiecała się tym zająć. Czyli wszystko idzie zgodnie z planem. Te biedne dzieci nawet nie zdają sobie sprawy, ile czeka ich pracy.

- Nie mają wyboru - odpowiedziała czarownica - ten świat nie jest już bezpieczny a zwłaszcza dla nich. Boję się, że Harry dowie się prawdy o rodzicach. Dużo łatwiej byłoby, gdyby znał ją od początku.

-Nie moje dziecko. To ma zostać w tajemnicy jak długo się da. Im mniej wie tym lepiej dla niego, a zwłaszcza dla nas. Nie wiemy, jak mógłby zareagować.

Juliet postanowiła nie kontynuować dyskusji z ojcem. Od dawna wiedziała, że bardzo źle znosi niestosowanie się do jego poleceń.

Wstała i udała się do swoich komnat kiwając głową na pożegnanie. Na szczęście jej sypialnia znajdowała się w lochach z dala od ojca. Od kiedy umarła jej matka, Albus stał się nieznośny. Twierdził, że wie co ma robić i jeszcze bardziej "tresował" córkę. Przestało mieć znaczenie jej samopoczucie, im bliżej do jej zniknięcia tym więcej miała się uczyć. Teraz widziała plusy tej całej sytuacji, jednak będąc dzieckiem niemalże znienawidziła ojca. Każdy wieczór spędzała na Wieży Astronomicznej tęskniąc za matką i Severusem. Dopiero kiedy zaczęła oficjalną naukę w Hogwarcie poczuła jakby żyła, ale i to nie trwało za długo.

Rozmyślając weszła pod prysznic i puściła letnią wodę. Krople na nagiej skórze dawały ukojenie jej zmęczonemu ciału. Choć z boku mogło to wydawać się dziwne, nie była zmęczona nauką czy pracą, ale swoim własnym życiem, w którym każdy krok musiał być wcześniej dokładnie przeanalizowany.

Po kąpieli weszła do swojej sypialni. Była ona przygotowana specjalnie pod nią. Ciemne meble z zielonymi dodatkami. Ułożyła się w wielkim łożu i zamknęła oczy, a kiedy zegar wybił dziesiątą szybko ubrała się w strój do ćwiczeń i udała na spotkanie z młodą wiedźmą.

~ * ~

Severus Snape od zakończenia uczty przebywał w swoich komnatach. Nie lubił tych spotkań grona pedagogicznego, na których zawsze świętowali rozpoczęcie roku. Jakby było co świętować. Mistrz Eliksirów nienawidził września. Nowa banda imbecyli, która postanowiła zagościć w murach zamku. Wydawało im się, że pozjadali wszystkie rozumy, tacy podekscytowani i cwani. Każde z nich chciało podbić świat a nawet nie potrafili zastosować się do instrukcji podczas ważenia eliksiru. Żałosne dzieciaki. Jeszcze te nędzne eseje, które doprowadzały go do migreny. Jedynym pozytywnym aspektem nauczania, był fakt ich lęku jego osobą. Uwielbiał straszyć ich na korytarzach i odejmować punkty. Mężczyzna przypominając sobie ich miny uśmiechną się do siebie i wziął kolejny łyk bursztynowego napoju.

Kolejnym męczącym go faktem było pojawienie się młodej Panny Dumbledor. I bez niej było mu ciężko. Sądził, że wyjedzie albo zajmie się czymś a ta durna kobieta postanowiła zamieszkać w zamku i przygotowywać się do nauczania. Na jego nieszczęście Dumbledor ofiarował jej mieszkanie blisko jego kwater. Jakby za mało miał problemów w życiu. Jakby obecność świętej trójcy nie była wystarczająco męcząca, choć musiał przyznać, że Panna-Wiem-To-Wszystko była najmniej irytująca z całej trójki. Ona chociaż miała mózg w porównaniu do reszty przyjaciół.

Kiedy tak pił Ognistą Whisky i obserwował ogień w kominku w jego myślach znowu zagościła pewna długowłosa czarownica. Jak on ma z nią pracować? Będzie ją mijał na korytarzu, w Wielkiej Sali i po za zamkiem. Mimo, że nie żałuje odzyskanych wspomnień, wizja ponownego życia w jej pobliżu była dołująca. Za co Merlin mnie tak każe!

~ * ~

Pokój życzeń był strzałem w dziesiątkę. Było tam zawsze to co było najpotrzebniejsze.

- Dobrze Hermiono wyjaśnię ci po krótce czym się zajmiemy. Będę uczyć cię wszystkiego co sama potrafię. Będą to przeróżne zaklęcia, obrona przed czarną magią, eliksiry i transmutacja, ale to nie wszystko. Mam pewne ćwiczenia, których nie opanujesz w tej szkole. Chodzi mi o zaklęcia psychiczne wiesz co to takiego?

- Mówisz o legilimencji i oklumencji?

- Zgadza się - Hermiona głośno wciągnęła powietrze.

- Ale jest to zakazane i bardzo niebezpieczne.

Juliet uśmiechnęła się do dziewczyny, podeszła do niej i złapała jej ramiona.

- Wiem o tym doskonale. Mnie uczył mój ojciec i zdaje sobie sprawę, że ja nauczę tego ciebie. Niebezpieczeństwo jest wszędzie moja droga i nigdy tak naprawę nie wiesz, kiedy ktoś zaatakuje. Nie będę cię tego uczyć abyś wykorzystywała to do zabawy czy ataku na innych, nawet nie wirze w to, że byłabyś do tego zdolna. Chcę cię tego nauczyć, abyś zdołała się obronić czy rozpoznać, kiedy ktoś naruszy twoją przestrzeń. W dodatku w przypadku zagrożenia sama możesz zdobyć potrzebne informacje, no chyba, że przeciwnik jest w tym mistrzem, to wtedy nic od niego nie wyciągniesz.

Na te słowa Juliet zaśmiała się i odeszła od zdziwionej dziewczyny. Usiadła na kanapie, która pojawiła się znikąd i spojrzała na uczennicę. Widziała, że walczy z myślami, dlatego dała jej chwilę na uspokojenie emocji i zastanowienie się nad sytuacją na chłodno.

Po kilku minutach Hermiona podeszła do kanapy i usiadła obok swojej mentorki.

- Jak to jest znać przyszłości? Nie boisz się czasami?

- Każdy z nas się czegoś boi. Widzenie nie jest proste, kiedyś myślałam, że jest inaczej, że będzie mi łatwiej, ale jest to złudne.

- Czego ty się boisz? - zapytała młoda czarownica i spojrzała na rudowłosą. Ta jakby nad czymś intensywnie myślała. Po chwili spojrzała na Hermionę i uśmiechnęła się, a jej uśmiech nie miał ani grama radości. Przesiąkał go smutek.

- Boje się wielu rzeczy, utraty bliskich, świata bez wszystkiego co kocham, ale najbardziej boje się, że popełnię jakiś błąd. W normalnym życiu, błędy nas kształtują, uczą życia, jednak czasami błędy mogą utrudniać wszystko. Czasami błąd może doprowadzić do czyjejś śmierci i tego boję się najbardziej.

Hermiona spojrzała na kobietę i już rozumiała, natomiast Juliet uświadomiła sobie, że chyba nigdy nikomu tego nie powiedziała. Żyła ze swoimi lękami tyle lat, a ta jedenaście lat młodsza czarownica pomogła jej je wyrazić. Tak jak przypuszczała, Hermiona nie jest zwyczajna, a ich więź może wiele zmienić w nadchodzącej przyszłości.

~ * ~

Rozdział krótki, ale nie chce dodawać tu niczego więcej.

Kto czytał "Bez cukru" rozpozna jeden fragment ;D

Dziedziczka ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz