Rozdział 12: Wojna

316 21 0
                                    

- Żarty sobie ze mnie stroisz? Przecież jakbym wrzuciła je do kociołka to wylecieli byśmy w powietrze.

- Ja tu jestem Mistrzem Eliksirów więc masz wykonać ten eliksir zgodnie z moimi instrukcjami.

- Twoje instrukcje doprowadzą nas do kalectwa debilu, czy ty właściwie widzisz co mam w ręku?
  
- Owszem widzę i nie wyrażaj się w ten sposób do mnie w moim osobistym laboratorium.

- A niby jak mam się zwracać? Skoro jesteś taki mądry to sam to zrób i zobaczymy co się stanie.

- Dawaj mi to durna kobieto.

Zrobił tak jak mówił i niestety skończyło się tak jak zakładała Juliet. Eliksir był tak silny, że rozsadził kociołek, jego części wyleciały w powietrze, na szczęście mieli dobry refleks i żadne z nich nie ucierpiało.

- Gdybyś był studentem dostał byś szlaban za wysadzenie kociołka.

- To mój kociołek i mogę robić z nim to co mi się podoba.

- Doprawdy? Następnym razem uprzedź mnie jak bedzięsz próbował takich sztuczek to przygotuje się lepiej. Może by tak pożyczyć kombinezon ognioodporny od Charliego? Jednak nie, nie wiadomo, czy wytrzyma uderzenie odłamków.

- Bardzo zabawne Dumbledore.

- Wiem, jestem urodzonym komikiem. A teraz z łaski swojej posprzątaj ten burdel! - krzyknęła i spojrzała na zaskoczonego Severusa. Po chwili otrząsnął się by kontynuować kłótnię.

- To jest moje laboratorium i to przez ciebie tak wygląda więc to ty sprzątasz.

- Po moim trupie.

- Da się załatwić - odpowiedział i podniósł kącik ust w złowieszczym uśmiechu. Kobieta aż się wzdrygnęła, wzięła swoje rzeczy i udała się do drzwi by po chwili usłyszeć. 

- A ty, dokąd, coś już mówiłem na temat sprzątania.

- Wal się Snape.

Trzasnęła drzwiami i poszła w stronę swoich komnat zostawiając mężczyznę z wymalowanym szokiem na twarzy.

~ * ~ 

Przygotowania do festiwalu szły pełną parą. Severus i Juliet pracowali dalej razem, mimo wielu próśb skierowanych do dyrektora o zmianę partnera. Dumbledore uparł się, że nie ma nikogo tak dobrego w eliksirach jak Juliet i oczywiście nie ma dyskusji. Każde ich spotkanie wyglądało tak samo. Juliet przychodziła, wyciągała składniki i pracowała, po chwili przychodził Severus i początkowo traktowali się jak powietrzę by po około godzinie Severus wściekał się, że kobieta robi coś nie tak. Zaczynała się kłótnia i albo coś wybuchało, albo zaczynali walczyć przy pomocy różdżek i za każdym razem pracownia wyglądała jakby przeszedł przez nią olbrzym. Jedynym plusem całej sytuacji był fakt, iż eliksiry zawsze były kończone o czasie i nie mieli żadnych opóźnień. Gorzej natomiast wyglądała sprawa pokazu fajerwerek, tutaj lepiej poradziliby sobie bliźniacy Weasley, jednak dyrektor wyraźnie zabronił informowania uczniów. To miała być niespodzianka. 

Juliet już miała dość humorków jej byłego przyjaciela. Chciała się z nim pogodzić i kilkukrotnie starała się być miła, jednak jego wybuchy szału doprowadzały ją do niekontrolowanej wściekłości i kończyło się jak kończyło. Nie była z tego dumna, uważała, iż obydwoje zachowują się jak nastolatkowie, ale nie potrafiła nic na to poradzić. Tęskniła za czasami, w których wszystko było normalne, a mężczyzna był jej przyjacielem. Weszła do gabinetu ojca i zobaczyła, jak głaska Fawkesa po głowie.

- Chyba powinnam odebrać mu wspomnienia z naszego dzieciństwa.

Mężczyzna spojrzał zaskoczony na córkę. Takiej reakcji się nie spodziewał, sądził, że w końcu się dogadają, a nie, że będzie jeszcze gorzej.

- Dlaczego chcesz to zrobić? Sądziłem, że chciałaś oddać mu wspomnienia.

- To prawda, ale widzę, że ten okres rozłąki i powrót tych wszystkich wspomnień zniszczyły to co nas łączyło. Mam wrażenie, że ma mi to za złe, że zniszczyłam jego wizję świata.

- Moja droga, myślę, że tak nie jest. Może i Severus nie należy do najbardziej ugodowych i radosnych osób, ale wydaje mi się, że się w końcu dogadacie. Kiedyś byliście niemalże nierozłączni i może nie będzie jak kiedyś, ale jeszcze zrozumie kim dla niego jesteś. Daj mu czas i bądź cierpliwa. A przede wszystkim nie podważaj jego kompetencji, tego nie lubi żaden mężczyzna.

- Ojcze jak tak dalej pójdzie to my się pozabijamy.

- Nie wydaje mi się, żeby było aż tak źle. Eliksiry są przygotowane za każdym razem na czas, a wy wciąż żyjecie. Zawsze mogło być gorzej. 

- Nie widziałeś jego pracowni. 

Uśmiechnął się do kobiety i poczęstował ją landrynkami. Zmęczona wyszła z gabinetu w kierunku swoich kwater. Była wykończona pracą z czarnowłosym mężczyzną. Nie wiedziała co ma robić. Może powinna zapytać go czy nie zechce oddać wspomnień, wtedy mogliby zacząć wszystko od zera. 

~ * ~

Niestety nie miała okazji z nim porozmawiać, gdyż musiał pilnie wyjechać ze szkoły. Wiedziała tylko tyle, że to sprawy rodzinne. Kiedy wrócił do zamku rozpoczął się festiwal. Wielu uczniów kręciło się po Wielkiej Sali, która została dostosowana pod stragany. Pełno było różnego rodzaju przekąsek, jak również gier i zabaw. Uczniowie bawili się świetnie, a nauczyciele liczyli minuty do końca stojąc w dziwnych strojach i obsługując stanowiska. Wybuchowej parze udało się tego uniknąć. Ostatecznie musieli przyznać, że woleli kilkanaście dni kłótni niż weekend w strojach elfów czy reniferów. Obydwoje stali oparci o ścianę i obserwowali co się dzieje. Dostali nakaz przebywania na festynie aż do zakończenia. 

Ostatniego dnia wieczorem miał odbyć się pokaz sztucznych ogni. Dzieciaki były zachwycone jak na niebie pojawiło się wiele kolorowych wybuchów. Juliet musiała przyznać, że udało im się to znakomicie. Może i praca z Mistrzem Eliksirów nie była łatwa, jednak doskonale sobie sobie poradzili. Ostatecznie festiwal zapadł w pamięci wszystkich na długi czas, a dzieciaki wracając do domu na święta nie mówiły o niczym innym. 

Kobieta dogadała się z młodą Granger, że ta przez całe ferie będzie czytać przygotowane przez Juliet podręczniki i nauczy się ruchów różdżką. Zdawała sobie sprawę, że dziewczyna poradzi sobie z zadaniem, gdyż była zawsze pilna i przykładała się do przydzielonych jej zadań. Sama postanowiła odwiedzić w święta starych przyjaciół i rodzinę. Dostała zaproszenie od Molly i chciała z niego skorzystać. Severus również był mile widziany, ale jak zwykle odmówił tłumacząc się innymi zajęciami, które oczywiście nie istniały. Święta od lat spędzał sam i postanowił tego nie zmieniać. 

Dziedziczka ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz