Epilog

324 8 2
                                    

Pikanie i dziwny szum. To co właściwie uslyszlam jako pierwsze. Próbowałam otworzyć oczy, ale światło było za jasne.

Po kilku próbach udało mi się, wtedy dostrzegłam biel.
Leżałam na małym szpitalnym łóżku w sami pomalowanej na biało. Byłam podłączona do dziwnego urządzenia, które wydawało ten irytujący dźwięk.

Czułam się zmęczona, jakbym przebiegła maraton. Uslyszlam hałas i spojrzałam w jego kierunku.

Kobieta w fartuchu upuściła tacę, która wydała przeraźliwy dźwięk.

- Obudziła się pani! Panie Doktorze, pacjentka się ocknęła!

Wybiegła z sali a ja nie wiedziałam co się stało. Po chwili do sali wpadł mężczyzna, który musiał być lekarzem. Podszedł do mnie i spojrzał mi w oczy niepewnie.

- Jak się pani czuje?

- Dobrze, choć jestem zmęczona.

- To zrozumiałe. W końcu spala pani pół roku.

Patrzyłam na niego zszokowana analizować każe słowo. Pół roku dźwięczało mi w głowie.

Wtedy przypomniałam sobie wszystko. Severusa, bitwę i moje zniknięcie. Moje życie, które teraz wydawało się dziwnie odległe. Zwłaszcza, że dotarło do mnie coś jeszcze.

- Pani Blythe? Słyszy mnie pani?

- Tak, tak przepraszam. Zamyśliłam się. Co pan powiedział?

- Była pani w śpiączce przez ponad pół roku.

- Jak to się stało? Nie pamiętam...

- Uderzył panią samochód. Dobrze, Susan przyprowadź pana Blythe.

Pielęgniarka wybiegła z sali a lekarz przysunął sobie krzesło na którym usiadł.

- Byliśmy przekonani, że nie wybudzi się pani. Pani stan był bardzo ciężki, ale zdarzyło się coś dziwnego, wczoraj pani parametry się poprawiły. Nie wiem co na to wpłynęło, ale wygląda na to jakby coś panią uratowało.

Spojrzał na mnie i zastanowił się chwilę. Po chwili do sali wszedł wysoki mężczyzna o czarnych włosach i oczach na widok którego poczułam ukłucie w sercu i wspomnienia do mnie wróciły.

- Julia! Aniele...

Wbiegł i złapał mnie za rękę. Zaczął szlochać całując mnie po całej twarzy.

- Nic mi nie jest Sebastianie.

Przytuliłam go przyciągając do siebie. Czułam jak ciepło rozlewa się po moim całym ciele. Jednak coś nie dało mi spokoju.

- Sebastianie, nie wiem jak zacząć, ale śniło mi się, że byłam kimś innym. Żyłam w innym świecie i...

- To dlaczego - odsunął się ode mnie i zaczął śmiać sięgając po książkę leżąca na stoliku przy łóżku - gdy spałaś czytałem ci twojego ukochanego Harrego Pottera.

Dotarło do mnie wszystko. Czyli ten cały świat był tylko snem. Nie byłam Juliet a Julią.

- Przepraszam, że przeszkadzam, ale muszę sprawdzić czy nie ma skutków ubocznych śpiączki. Zadam pani kilka z pozoru prostych pytań.
Dobrze jak się pani nazywa?

- Julia Blythe.

- A data i miejsce urodzenia?

- 16 maja 1997 rok, Gdynia.

- Czyli pochodzi pani z Polski?

- Tak, zgadza się. Urodziłam się w Polsce i mieszkałam tam do ukończenia liceum. Studia rozpoczęłam w Londynie i od tego czasu mieszkam tu.

- Dobrze - spojrzał na swoje notatki i uniósł głowę spoglądając na mnie - gdzie i kiedy poznała pani swojego męża?

- W Polsce. Przyjeżdżał do babci gdy byliśmy mali. Jednak gdy skończyłam 11 lat jego babcia zmarła i nie widzieliśmy się aż do mojego przyjazdu tu. Spotkaliśmy się później w teatrze gdzie odbywałam praktyki. Od roku jesteśmy małżeństwem.

Zanotował coś po czym spojrzał na pielengniarke. Po chwili wstał i uśmiechnął się do mnie.

- Wygląda na to, że wszystko jest w porządku z pani pamięcią. Jednak jeszcze przeprowadzimy kilka badań, ale to już jutro. Zostawimy państwa samych. Miłej nocy.

Gdy wyszło spojrzałam na swojego męża który jeszcze raz mnie objął i czule pocałował.

- Tak bardzo się bałem. Lekarze nie dawali ci szans na wybudzenie.

- Już wszystko dobrze, możesz pomóc mi wstać, potrzebuje skorzystać z toalety.

- Nie musisz wstawiać, pielęgniarka...

- Sebastianie, leżałam ponad pół roku. Myślę, że czas na mały spacer. Nawet przy twojej pomocy.

W łazience spojrzałam na swoje odbicie. Poczułam dreszcz gdy dostrzegłam swoje długie rude włosy zebrane w warkocza i zielone oczy, które wydawały się bez wyrazu. Dotknęło mnie jak bardzo byłam podobna do Juliet.

Świat w którym spędzałam te 6 miesięcy wydawał się dziwnie prawdziwy. Tak jakbym była tam naprawdę, jednak to wszystko było tylko snem.

Chwilę później wróciłam do sali i spojrzałam na książkę która leżała na stoliku. Poczułam ciepło w sercu, jednak dostrzegłam coś jeszcze, co wisiało na lampce nocnej tuż obok.

- Ten łańcuszek...

- Twoja rodzinna pamiątka, dostałaś go przed śmiercią mamy nie pamiętasz?
Może rzeczywiście muszą ci zrobić te dodatkowe badania, wydajesz się...

Jednak już nie słyszałam co do mówił. Wpatrzona w medalion w kształcie łzy wróciłam myślami do jego właścicielki z tamtego świata i zastanowiłam się...
Może to wszystko nie było tylko snem?

~ * ~

Ram pam pam! To już jest koniec! Mam nadzieje, że historia wam się spodobała. Od momentu powstania jej pierwotnej wizji do teraz minęło 2 lata! Bardzo długo myślałam nad postaciami, fabułą i zakończeniu, a pisanie trwało drugie tyle. Z resztą, kto jest ze mną od początku doskonale o tym wie.

Od pierwotnej wizji wiele się zmieniło. Zmieniłam praktycznie całą fabułę łącznie z charakterem postaci. Jednak jakiś czas temu pomyślałam, że chce aby światło dzienne ujrzała również wizja z mojego snu, dlaczego zapraszam was serdecznie na nowe opowiadanie, które tworzę obecnie (Nie)perfekcyjna. Możecie zobaczyć na czym miała polegać historia pierwotnie i jak różna jest główną bohaterka od tego co mamy tu!

Ogólnie stwierdziłam, że nie chce was zostawiać z takim zakończeniem. Choć lubię otwarte zakończenia chce dać wam coś jeszcze, dlaczego zapraszam jeszcze na dodatek: "Co by było, gdyby..."

Dziękuję wszystkim, którzy zechcieli być ze mną w trakcie tworzenia tej historii i zapraszam do dalszego czytania!

Dziedziczka ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz