Wrzesień minął zaskakująco szybko. Tak jak planowała postanowiła udać się po strój na bal. Kiedy po długich godzinach poszukiwań w końcu odnalazła sukienkę idealną pozostała kwestia maski. Musiała zasłaniać połowę twarzy, w ten sposób mogła uniknąć rozpoznania w tłumie. Powinna przyznać się sama przed sobą, że wizja balu wzbudziła w niej dziecięcą radość. W drugim wymiarze zdarzało jej się wychodzić na imprezy czy bankiety artystyczne, ale nigdy nie była na prawdziwym balu, takim z pięknymi sukniami i maskami. Była podekscytowana.
Wybór maski zajął jej dużo mniej czasu niż zakładała. Po wejściu do jednego z mugolskich sklepów dostrzegła tę idealną. Czarna maska zasłaniała całe czoło i większą część policzka wraz z nosem. Cała była pokryta koronką. Wiązana na głowie czarną wstążką. Od razu zapłaciła i zadowolona postanowiła wrócić do zamku.
Była sobota, a w każdy sobotni wieczór spotykała się z Hermioną. Dziewczyna opanowała już przygotowany wrześniowy materiał. Juliet postanowiła przećwiczyć z młodą wiedźmą pojedynki. Sama z tego co słyszała radziła sobie z tym świetnie, dlatego chciała podzielić się tą wiedzą z Hermioną.
- Utrzymaj postawę, wbrew pozorom jest ona niezbędna podczas walki. Jeżeli stoisz prawidłowo nie ma możliwości, że upadniesz. Popraw się i zaczynamy od początku.
Była surowa, miała tego świadomość, ale wiedziała, że podczas bitwy nie ma miejsca na błędy. Bawił ją fakt, iż sama nigdy w żadnej nie uczestniczyła, mimo to widziała nie jedną głównie w swoich wizjach czy snach. Ojciec pokazał jej wspomnienie ze swoich walk, aby bardziej zmotywować ją do ćwiczeń. Teraz sama próbowała zrobić to z Hermioną.
- Dobrze na dziś to wszystko - dziewczyna opuściła różdżkę i ukryła ją w kieszeni. Kobieta widziała zmęczenie na jej twarzy, a to nie poprawiłoby jej kolejnych starań. Praktykantka dostrzegła coś jeszcze. Młoda Gryfonka była daleko myślami, coś lub ktoś zaprzątał jej głowę i Juliet domyślała się kto to mógł być.
- Hermiono wróć na ziemię.
Brunetka słysząc te słowa podskoczyła wystraszona.
- Przepraszam Juliet, zamyśliłam się.
- To zdążyłam zauważyć. A któż to zaprząta twoje myśli moja droga?
- Draco Malfoy. Zastanawia mnie jaki tak naprawdę jest. Podczas zajęć czy przerw jest aroganckim dupkiem, a kiedy ze mną rozmawia staje się szarmancki i kulturalny. W dodatku zauważyłam, że mi się przygląda, podczas posiłków. Wiesz coś na ten temat.
- Myślę, że jest dobrym chłopakiem. Jest trochę zagubiony, ale sądzę, że z czasem sam dojdzie do tego kim jest naprawdę.
- To ty namówiłaś go, żeby mnie przeprosił? - spojrzała na starszą czarownice, a ta tylko się zaśmiała.
- Nie moja droga, aczkolwiek pomogłam mu to zrobić. Nie musisz dziękować.
Obie wybuchnęły śmiechem i opuściły Pokój Życzeń. Juliet zauważyła, że mimo młodego wieku Hermiona jest niezwykle dojrzałą dziewczyną. Kilkukrotnie zdarzało im się dyskutować na różne tematy i nigdy nie czuła się znudzona rozmową. Fascynowała ją z dnia na dzień, może to z powodu tego jak była podobna do niej w młodości? Sama się zastanawiała, ale musiała przyznać w duchu, że McGonagall w momencie wyboru trafnie ujęła, iż są do siebie niezwykle podobne.
Kiedy dotarła do komnaty od razu udała się pod prysznic. Gorąca wodą zmyła z niej wszystkie troski. Poczuła, że nie będzie tak źle. Praca z Remusem była bardzo owocna, z Hermioną nie było żadnych problemów, jedynie Severus pozostawał zagadką. Co ma z nim zrobić, jak wyciągnąć z niego jakiekolwiek informacje. Postanowiła, zastanowić się nad tym kolejnego dnia i padła do snu.
CZYTASZ
Dziedziczka ✓
FanficW mroźne wrześniowe popołudnie młody chłopiec spotyka dziewczynkę. Jak się później okazuje jest ona córką samego Albusa Dumbledore'a jednego z najznamienitszych czarodziejów tego świata! Dzieci z czasem stają się sobie bliskie, jednak sielanka dziec...