Rozdział 23: Kłótnia

242 16 0
                                    

Biały puch pokrył ziemię, zwierzęta w Zakazanym Lesie rozpoczęły porę zimową, a Bal Bożonarodzeniowy miał się odbyć za kilka dni.

Piękna kobieta spacerowała po błoniach, była sobota więc w końcu mogła odpocząć od natłoku obowiązków. Czekał ją jeszcze trening z Hermioną i Draco, ale traktowała to bardziej jako przyjemność niż utrapienie. Zaczęła zastanawiać się nad tym co zdarzyło się w tym roku. Wilkołak, Turniej Trójmagiczny, w sumie noramalna sprawa, zważywszy na jej pokręcone życie. Kiedy tak zastanawiała się nad tym wszystkim, doszła do wniosku, że podoba jej się to. Nigdy tak naprawdę nie mogła przewidzieć do końca co ją czeka. Owszem miała wielokrotnie wizję przyszłości, co niejednokrotnie uratowało im dupę, mimo to nie widziała wszystkiego, a te niesamowite wydarzenia spotykały ją na każdym kroku.

- O czym myślisz? - za nią stał Bill i próbował ją przestraszyć. Nie wiedział jednak, że trening jej ojca obejmował również niedawanie się podejść, co najczęściej jej wychodziło. Jedynie Severus potrafił znaleźć się koło niej nie zauważony. Nie miała pojęcia, dlaczego.

- Myślę nad tym co wydarzyło się w tym roku. A co ty tu robisz?

- Dostałem od twojego ojca przyzwolenie na szwendanie się po zamku. Powiedzmy, że oficjalnie jestem reprezentantem Gringotta podczas trwania turnieju.
Powiedziawszy to mrugnął do niej, na co wybuchnęła śmiechem. Bill i jego pomysły.

- A to ciekawe. Cały rok będziesz tutaj?

- Zgadza się, jestem tu, aby uprzykrzać ci życie.

- Tak też myślałam. Bo po co innego byś się tu zjawił jak nie dla mnie.

- Oczywiście Pani mego serca. Dlaczego też, mimo że nie jestem tu ani uczniem, ani pracownikiem chciałbym zaprosić cię na bal.

Odwróciła się do niego i zrobiła wielkie oczy. Co na bal, nie spodziewała się takiego obrotu spraw. O tym właśnie myślała, życie ciągle ją zaskakiwało. Wiedziała, że tym razem nie żartuje. Mimo jego tradycyjnego uśmieszku podrywacza (czym swoją drogą w czasach szkolnych musiał niejednokrotnie podrywać dziewczyny) jego oczy były szczere i wyrażały prośbę i coś jeszcze czego nie potrafiła rozgryźć. Kobieta nie chciała się do tego przyznać, ale liczyła, że pewnie czarnowłosy czarodziej postanowi ją zaprosić. Jednak nadzieja matką głupich, a ona powinna się zadowolić relacja kolega- koleżanka z pracy.

- Jasne, pójdę z tobą. Mam nadzieję, że przez ten czas jak mnie nie było nauczyłeś się tańczyć.

- Już zawsze bedzisz mi to wypominać? - zapytał wyraźnie uspokojony.

- Owszem, podeptałeś mi moje najlepsze buty!

Zaśmiał się na głos, po czym ofiarował kobiecie ramię i udali się na dalszy spacer dyskutując o przeszłość.

~ * ~

Kiedy wybiła wyznaczona godzina młoda kobieta siedziała już na kanapie w Pokoju Życzeń. Zaskoczył ją fakt, że była pierwsza. Gryfonka nigdy się nie spóźniała, dlatego w pierwszej chwili zaniepokojona postanowiła jej poszukać, jednak w pewnym momencie drzwi otworzyły się i do pomieszczenia wpadła kłócąca się para.

- O co ci właściwie chodzi? - wrzeszczała Hermiona. Młodzi czarodzieje najwidoczniej nie zauważyli Juliet, dlatego kontynuowali wymianę zdań.

- O co mi chodzi, o co tobie chodzi. Najpierw Ron, teraz ten Krum. Obiecałaś, że spotkasz się ze mną w bibliotece, a zamiast tego już po raz kolejny mnie wystawiłaś.

- Jesteś idiotą Draco, szłam już do ciebie. Ostatnio Ron poprosił mnie o wytłumaczenie zadania, a dzisiaj Wiktor zapytał czy nie wybiorę się z nim na bal.

- To może powinnaś się zgodzić, skoro tak dobrze się dogadujecie? - dziewczyna nie widziała o co mu chodziło i spojrzała na niego z niedowierzaniem.

- Przecież mieliśmy iść razem. Nie rozumiem, co mi właściwie insynuujesz. Rozmawiałam z nim raptem trzy razy, a ty wyskakujesz mi z jakimiś scenami zazdrości.

- W całe nie jestem zazdrosny! - wyrazie puszczały mu nerwy - po prostu mam lepsza partnerkę od ciebie.

Juliet wiedziała, że zaraz poleje się krew, widziała jak Hermiona wręcz kipi ze wściekłości. Jednak nie usłyszała żadnego krzyku. Dziewczyna ucichła, by następnie odpowiedzieć niemal, że szeptem.

- Życzę wam miłej zabawy.

I wyszła, pozostawiając Draco, który wyrazie nie widział co się właściwie wydarzyło. Kobieta głośno wypuściła powietrze z płuc. Zdała sobie sprawę, o co tak naprawdę chodziło podczas tej "kłótni". Musiała udać się za dziewczyną, teraz nie mogła zostać sama.
Podeszła do chłopaka i spojrzała na niego karcąco. On wyglądał jakby nie bardzo wiedział co się zdarzyło. Zauważyła, że żałuję tego co powiedział, jednak nie zrobi z tym nic. W końcu duma Malfoya, nie pozwala mu przyznać się do winy. Kobieta nie zamierzała go naciskać. Sam musi dojść do tego, że należy wszystko naprawić.

- Zawiodłam się, Draco. Dzisiejsze ćwiczenia są odwołane.

I wyszła z sali, a chłopak pozostał tam sam, nie bardzo wiedząc co powinien teraz zrobić.

~ * ~

Hermiona była sama na pustym korytarzu zamku. Słowa Draco bardzo ją zabolały. Wściekł się na nią za rozmowę z innym chłopakiem, a przecież nic takiego nie zrobiła. Odmówiła Krumowi, bo chciała iść ze swoim przyjacielem. Po tej kłótni nie widziała, na czym teraz stoi. Zachowywał się inaczej. Nigdy nie widziała go w takim stanie. Jakby co najmniej go zdradzała. Siedziała na parapecie a pierwsza samotna łza popłynęła jej po policzku. Sądziła, że bal będzie niesamowity, a zapowiadało się, że skończy się klapą.

- Przejdzie mu. Musisz być cierpliwa, to dobry chłopak, ale czasami za bardzo dumny.

- Co ja mu takiego zrobiłam? - zapytała zapłakana, czarownica podeszła do niej i usiadła obok i zamknęła ją w niedźwiedzim uścisku.

- Jest zazdrosny, nie rozumie, że nie jesteś jego własnością i masz prawo do rozmowy z innymi. Bał się, że pójdziesz z innym na bal, więc zastosował metodę, zranię ją zanim ona zrani mnie. Jego ojciec jest identyczny, trochę to potrwa zanim się ogarnie.

- Więc co ja mam robić. Mam iść sama?

- To już twoja decyzja. Boje się jednak, że jest za bardzo uparty, żeby przeprosić cię przed balem.

- Myślisz, że serio jest lepsza ode mnie? - kobieta spojrzała na nią zdziwiona, jak ona w ogóle mogła tak pomyśleć.

- Oczywiście, że nie. Jesteś najwspanialszą młodą kobietą jaką znam, a skoro on tego nie docenia to jego strata.

Uśmiechnęła się do niej, na co Hermiona odpowiedziała wycierając łzy. Już wiedziała co musi zrobić.

- Dziękuję Jul. Muszę iść.

Zeszła z parapetu i pobiegła korytarzem. Kiedy znalazła chłopaka, krzyknęła w jego kierunku na co od razu zareagował i odwrócił się do niej. Uśmiechnęła się do niego i powiedziała.
- Z chęcią wybiorę się z tobą na bal.

Wiktor z początku był zszokowany tą zmianą, jednak za raz rozpromienił się i przytaknął kiwnięciem głowy.

- To do zobaczenia.

Dziedziczka ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz