Rozdział 55: Kolejny krok

143 8 0
                                    

Światło było pierwszym co ujrzała po otworzeniu oczu. Niepewnie uchyliła powieki, choć światło to było wręcz rażące i spojrzała na postać siedząca tuż przy jej łóżku.

- Nasza śpiąca królewna wstała. Dzień dobry pani.

Juliet nawet na nią nie spojrzała, pogrążona w swojej lekturze dodała.

- Coś cię boli?

Hermiona zastanowiła się chwilę po czym przypomniała sobie, co wydarzyło się wcześniej. Pusty korytarz, hałas i światło zaklęcia.

- Co mi się stało?

- Ktoś ugodził cię zaklęciem oszałamiającym. Po za niewielkim guzem nie powinnaś mieć żadnych skutków ubocznych. Widziałaś napastnika?

- Nie - próbowała sobie coś przypomnieć, jednak mimo usilnych prób nie potrafiła. Zastanowiła się czy działo się tego dnia coś dziwnego, ale wszystko wskazywało na kolejny zwyczajny dzień.

- Nie, nawet nie wiem, kto to mógł być. Właściwie jak się tu znalazłam.

Dopiero na te słowa Juliet na nią spojrzała i uśmiech zagościł na jej twarzy.

- To słodka tajemnica - w oczach zatańczyły iskierki radości gdy dostrzegła zrezygnowaną twarz przyjaciółki - myślę, że twój wybawca sam się ujawni za jakiś czas. A teraz jeśli pozwolisz pójdę po Panią Pomfrey. Wydaje mi się, że możesz iść na lekcje, ale nie ja podejmuje decyzje.

Kiedy kobieta skierowała się do gabinetu pielengniarki, Hermiona podniosła się i opuściła nogi z łóżka. Nie znosiła skrzydła szpitalnego, ale na jej nieszczęście dość często zdarzało jej się tam trafić. Tłumaczyła to sobie przynależnością do złotego trio, które miało niezwykłą zdolność pakowania się w tarapaty.
Rozejrzała się po pomieszczeniu i uświadomiła sobie, że oprócz niej nikogo nie ma. Wszystkie łóżka były posłane a w pomieszczeniu panowała grobowa cisza. Postawiła stopy na zimnej podłodze i udała się w stronę okna. Dzień dopiero się zaczynał, gdyż na zewnątrz pojawiły się pierwsze promienie słońca. Jak na tę porę roku było wyjątkowo słonecznie. Kiedy tak obserwowała niebo, tuż za nią pojawiła się Juliet.

- No moja droga, zakładaj buty, odprowadzę cię do dormitorium. Wydaje mi się, że potrzebujesz się odświeżyć przed śniadaniem, które swoją drogą za chwilę się zacznie.

Kiwnęła głową i wykonała polecenie. W drodze do wieży zauważyła, że Juliet nad czymś się zastanawia. Po chwili kobieta uświadomiła sobie, że jest obserwowana i uśmiechnęła się do gryfonki.

- Wyjeżdżam na weekend i zabieram Harrego. Mówię ci abyś się nie martwiła. Mamy pewną sprawę do załatwienia, ty w tym czasie odpocznij.

- Nie potrzebuje odpoczywać zwłaszcza teraz kiedy musimy rozwiązać sprawę horkruksów.

Juliet odetchneła wyraźnie zrezygnowana i spojrzała na zdeterminowaną dziewczynę.

- Tym już się zajęłam. Jeśli bardzo chcesz mieć zajęcie możesz poszukać czegoś na temat przypadków stworzenia horkruksa. Potrzebuje informacji o tych czarodziejach, którzy tego dokonali. Wszystko co tylko znajdziesz może mieć znaczenie, odpowiada ci takie zajęcie?

- Oczywiście! Myślę, że w bibliotece coś się znajdzie.

- Najłatwiej będzie ich namierzyć po wieku. Czarodzieje z horkruksami żyli znacznie dłużej niż zwykli. Niektórzy z nich mogą jeszcze żyć, jednak wątpię abyś takich znalazła. To nie jest naturalny proces i nie wydaje mi się, aby ktoś się tym chwalił.

- Rozumiem - gdy dotarły do portretu Grubej Damy Hermiona jeszcze raz spojrzała na przyjaciółkę i gdy ta chciała się odwrócić szybko dodała - dlaczego akurat Harry, do tej pory wszystko załatwiałaś ze mną.

Dziedziczka ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz