Zmiany

Dodatek walentynkowy

Wiec oto dodatek CAŁKOWICIE NIE ZWIĄZANY Z TREŚCIĄ KSIĄŻKI. Napisałam go wczoraj w kawiarni z moja przyjaciółka kiedy piliśmy czekoladę ^^. To nasz wspólny pomysł na ta część wiec jej dedykuje ten rozdział. Kocham cie debilu!! 

Leżymy sobie w łóżku. Ashton bawi sie moimi włosami.

-Dzien dobry kochanie.-wita mnie.

-Hej.-mowie i mocniej wtulam sie w jego klatkę piersiowa.

-Jak sie spało.-pyta.

-Za krotko.-całuje  w czoło i mocniej przytula do siebie.

-Wiesz co dzisiaj za dzień?

-Nooo sobota?-mowie niepewnie.

-No właśnie.

-I... Co w związku z tym?-nie mam pojęcia do czego zmierza.

-Walentynki? No wiesz dzień zakochanych.. Serca i te inne gówna..-wywraca oczami.

-Too mamy jakieś plany czy coś?

-No nie wiem. Moze pójdziemy a kolacje? A potem do domu...-rzuca.

-Nooo. Okej. Brzmi dość dobrze.-zgadzam się.

-Zrobisz śniadanie kotku?

-A co jeśli nie?- zaczyna mnie gilgotać. Piszcze i wierzgam na wszystkie strony. Spadamy z łózka na twarda podłogę.

-Ashton! Idioto złaź ze mnie! Jesteś ciężki jak dziecko z ameryki!-krzycze.

-Dziecko z ameryki? Jesteś pojebana.

-No wiesz, takie z McDonald's.

-Sama chodzisz do McDonald's.

-Irwin czy ty twierdzisz ze jestem gruba?!

-Tego nie powiedziałem.-mówi.- Wielorybku.-dodaje ciszej. Dostaje ode mnie w zebro. Odskakuje i z hukiem uderza głową w szafken*. Z jego ust wydobywa sie niezidentyfikowany dźwięk, co chyba miało oznaczać przekleństwo.

  ***

Wciskam na swój ,,seksowny mały tyłeczek,,  wąskie w cholerę spodnie. Kiedy juz sie z nimi uporałam zakładam białą bluzkę z wyciętymi żebrami z nadrukiem klatki kościotrupa. Robie szybki makijaż i na koniec maluje usta krwisto czerwona szminka. Poprawiam włosy, sprawdzam czy wszystko jest ok, i schodzę po schodach. Na ostatnim schodku jak zwykle muszę się poślizgnąć. Jak by inaczej.

-Ashton! Ty pieprzony brudasie!-warczę. Zbieram brudne slipki chłopaka i kieruje sie do salonu gdzie ten brudas siedzi. Rzucam bokserki na jego twarz.