Dom

627 41 7
                                    

-Shhh.-weszlam z nosidelkiem do domu. Pomizialam delikatnie mala po policzku.-Nie płacz slonko.

-Nadal twierdzę ze zachowuje sie jak dupek.-Mikey wszedł do domu z moja torbą.

-Michael zamknij sie do cholery.-zmarszczylam nos.-Musiał cos załatwić czego nie rozumiesz?-chlopak fuknal cos pod nosem i zabrał mi nosidelko.

-Gdzie zanieść kruszynke?

-Do sypialni.-wkoczylam szybko po schodach i otworzylam mu sypialnie. Bałagan tu mnie zaskoczył. Co do kurwy? Czy tu przeszla jakas wojna?

-Co do chu...

-Mikey!-zapiszczalam i popatrzalam na córeczkę. Chlipak przewrócił oczami.

-Jakby cos rozumiała.-prychnal ale popatrzył na nia uśmiechnął sie czule i pomizial ja po brzuszku. Usmiechnelam sie i zignorowalam jego uwagę. Zabralam od niego nosidelko i delikatnie wypielam moja malutka damską kopię Ashtona. Wyjelam ja i rozebralam sweterek i czapeczke.

-Czemu wlasciwie zmieniliscie jej imie?-przeczesal tym razem swoje czarne włosy z kilkoma niebieskimi kosmykami. Lubilam je.

-Rozmyslilam sie.-westchnelam.

-I postawilas na Rosie?-zasmial sie i ukleknal przed łóżkiem gdzie Rosie miala nogi. Pomizial ja po nich włosami a ona otworzyła z zaciekawieniem oczy.

-Spójrz na jej policzki.-uśmiechnelam sie.-Jest bladziutka i ma różowe policzki.

-To nie jest wytłumaczenie.-popatrzył na mnie rozbawiony. Przewrocilqm oczami.

-Po prostu mi sie podobało...-malutka zaczęła plakac.-Jest glodna.-podnioslam ja delikatnie I usiadpam na fotelu podkulajac nogi. Zsunelam bluzke z jednej strony.

-Um czy ja..-chlopak nie dokonczyl kiedy otworzylam jedna miseczke stanika I zaczelam karmic glodomorka. Mikey jeknal jedwo slyszalnie I popatrzyl na moja klatke piersiowa. Mruknelam I potarlam jedna dlonia zamkniete powieki.

-Mecza mnie juz te soczewki.-westchnelam.

-Czemu je nosisz?-przyjaciel w koncu sie ogarnal  I o dziwo zaczal sprzatac moja sypialnie. Popatrzylqm na niego zdezorietowana.-Huh?

-Ashton nie lubi jak chodze w okularach.-otrzasnelam sie.

-Nie lubial tez twoich rudych wlosow.-przewrocilam oczami.

-Dlatego przefarbowalam sie na jasny braz.-kiwnelam glowa I skupilam swoj wzrok na zdjeciu w sypialni.

-Nie powinnas sie do niego dostosowywac.

-Na tym polega zwiazek.

-Nieprawda.-oburzył się.-Czy on cie posłuchał jak powiedzialas mu ze nie lubisz gdy przychodzi spity do domu? Liv do kurwy! On przyszedł pijany na poród!

-Nie krzycz.-syknelam I odsunelam mala zamykajac stanik I poprawiajqc bluzke. Ulozylam pieluszke na swoim ramieniu I polozylam Rosie tak ze jej policzek spoczywal na moim ramieniu a ja noglam lekko klepac ja po pleckach.-To nie twoja sprawa.-wstalam I zaczelam z nia chodzic po pokoju kolyszac sie.

-Pozwalasz sie soba bawic zachowujesz sie...-urwal. Zatrzymalam sie.

-Jak co Michael?-zapytalam cicho. Pokrecil glowa.

-Olivia... Nie widzisz ze on znowu sie toba bawi? Wykorzystuje to jak mocno go kochasz? Powiedz mi prawdę. Uprawia z toba seks czy sie z toba piepszy?

-Wyjdz.-włożyłam mala do lozeczka.

-Co? Olivia ja..

-Wyjdź z naszego domu. Nie chce tego słuchać.-ciemnowlosy popatrzal na mnie nie ruszajqc sie nawet. Ruszył powoli w moja stronę i nachylil sie nad moim uchem.

-Dlaczego go tu nie ma? Bo spija sie w klubie. Przejrzyj na oczy dziewczyno.-cmoknal mnie w policzek i wyszedł.

Ashton wrócił o 23.17 kiedy wychodzilam z pod prysznica. Nie wyglądał na wstawionego ani tez nie czuć bylo od niego alkoholu za co usmiechnelqm sie pod nosem. Przywital mnie szybkim buziakiem i cichym "hej" po czym zamknął sie w laziece. Polozylam sie na łóżku i zaczelqm czytac gazetę. Po jakims czasie materac po prawej ugiął sie pod ciężarem mojego chłopaka. Byl w samych bokserkach i mial mokre poczochrane włosy. Odlozylam to co czytałam i przygryzlam warge. Kiedy sie położył usiadlam na jego udqch a moje ręce spoczęły na jego torsie delikatnie na nia naciskajac. Zlaczylam nasze usta i pocalowalam go zasysajac jego warge. Odsunelam sie i zaczęłam całować jego szyje i tors a on odsunął mnie delikatnie po czym chwycił za biodra i przeniósł na łóżko. Polozylam sie na nim i usmiexhnelam sie pod nosem kiedy chłopak nademna zawisl. Zdziwiło mnie to ze tylko cmoknal moje usta po czym położył sie na swojej stronie plecami do mnie i mruknął tylko stłumione "dobranoc".

-Ash co ci jest?-usiadlam prosto i popatrzylam na zarys jego sylwetki w ciemności ponieważ zdarzył juz zgasić światło.

-Nic.-odwrocil sie na plecy i spojrzał na mnie.

-Dlaczego nie chcesz?-skubalam wnętrze swojego policzka.

-Jestem po prostu zmęczony i nie mam oczoty.-powiedzial. Polozylam rękę na jego brzuchu i zjechalam nia w dol wkładając czubki palców pod material jego bielizny. Nim sie obejrzalam on wyszarpal ostro moją rękę z jego bielizny i rzucil nia brutalnie w moja stronę.-Powiedzialem ze nie mam kurwa ochoty.-znowu odwrócił sie plecami. Zaskoczyło mnie to... I w pewnym stopniu zasmucilo.

-Umm... Rozumiem. Przepraszam.-jakalam sie.-Um.. Gdzie byłeś?-sprobowalam z nim po prostu pogqdac skoro nie chciał sie kochać.

-Nie twoj pierdolony interes. Dobranoc kurwa.-syknal. Auc... Zabolalo. Cholernie.

-Ummn tak.-mruknelam i przygryzlam mocno warge powstrzymując sie od płaczu. Polozylam sie na swojej stronie plecami do jego pleców i opatulilam mocno koldra. Moze Mikey miał racje... Rozplakalam sie cicho kiedy usłyszałam ciche pochrapywanie Asha...

------------------------
Aaaa! Ostatni rozdział :") został nam epilog. Aww kurwa nie wierzę... Matko dopiero co dodalam pierwszy rozdział. Piszcie co sądzicie i gwiazdkujcie! Przepraszam za bledy poprawie je jak tylko dorwe laptopa. Ii ow... Nie no okej xddd podziekuje pod epilogiem :-D.

ZmianyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz