I tak dalej... cz.1

760 57 5
                                    

10gwiazdek + 5komentarzy= dzisiaj next.

W koncu Olivia doczekala sie cieplego domku. Czerwone z zimna rece dziewczyny niemiłosiernie piekly. Usłyszała ciche szczekniecie. Co do cholery? Jakie szczekniecie. Jakis pies wszedl do domu? Ale jak? Przeciez Ashton nienawidzi psów. W pośpiechu ściągnęła buty i plaszcz a następnie skierowala sie w strone slyszanego dźwięku. Stanela w drzwiach i przygladala sie jak Ashton podniesionym szeptem ucisza malego szczeniaka ktory wychyla glowke z kolorowego pudełka. Maly orzechowy piesek o slicznych dużych oczach pojekiwal blagalnie proszac o wolnosc. Chlopak odwrocil sie slyszac szelest i podbiegl odrazu do dziewczyny. Przytulil ja mocno calujac jej brzuch.

-Boze. Przepraszam was. Nie chcialem. Li wiem jestem strasznym chujem ale przepraszam was. Obiecuje ze nie pojde do konca ciazy na zadna impreze ani nie podniose juz na was reki i glosu. Jejku Li. Naprawde nie wiem co we mnie wstapilo. Wybacz.- zaczął calowac jej rece i brzuch. Glosny szloch wydobyl sie z jej zmarznietych warg. Slone lzy skapywaly po jej różowych z zimna policzkow. Chlopak mocno przyciągnął dziewczyne do siebie , kreslac kółka palcem na jej plecach. Ciche ,,przepraszam" co chwila wychodzilo z jego ust. Ciche pociaganie nosem, slone lzy. Trwalo to dlugo. Dziewczyna nie mogla sie uspikoic, co chwila przed jej oczami pojawial sie wściekły Ashton rzucający w jej stronę wieżą. Słyszała jego krzyk i przeklenstwa. Slyszala huk rozsypujacego sie szkla ze stolika. Trzask upadajacej miski z salatka. Swój wlasby szloch. Jego wsciekle oczy. Bol w podbrzuszu. Zawroty w glowie. Wszystko do mniej wrocilo.  Uspokoila sie w koncu. A Ashton....

ZmianyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz