Razem.+ważne pytanie o kontynuacji opowiadania.

847 70 11
                                    

-Hej.-przywital sie Harry a za nim Lukey i Cal.

-Cześć.-pisnela cicho i sie spiela. Co tu duzo mowic. Ani ona ani oni nie przepadali za swoim towarzystwem. Powoli zaczęła wstawac i naciagac swoją krodka bokserke na swoj duzy ciężarnym brzuch. Przypomniala sobie jak chodziła z Harrym. Teraz kompletnie nie potrafili sie dogadac. Eh. Prawdy powiedziawszy nie potrafili sie dogadac nawet w ich zwiazku. Harry nie nadawal sie do zwiazkow. Wolał byc wolny. Tak jak Ash. Zreszta cala ich paczka taka byla.

-Eh. Mala ale juz masz duzy ten brzuch.-odezwal sie Hazza. -Ktory miesiac?

-Piąty.-wymamrotala.

-Eh kto by pomyslal ze tak szybko zostaniesz ojcem Ash!-powiedzial glosno Lukey poniewaz chlopak poszedl do kuchni po piwo i jakies słodycze. Dziewczyna omijajac ich zaczęła wychodzic z pokoju goscinnego.

-Nie zostajesz z nami?-zapytal Ash spotykajac sie z nia w progu.

-Nie posiedze sobie w pokoju, poogladam telewizje.-spojrzala na piwo ktore niósł w rece.

-Oh. Nie boj sie nie bede pic.-wytlumaczyl widzac jak popatrzyla na alkohol.-Proszę, posiedz z nami. Przyniose i soku. Bedzie dobrze. Rozerwiesz sie, odkąd Wer wyjechala nie spotykasz sie ze znajomymi.

-Nie prawda.-zaprzeczyla szybko.-Spotykam sie ze znajomymi. Tylko nie z nasza paczka.-taa kiedys nalezala wlasciwie nadadal nalezy do tej paczki. Weronika, Lizzy, Michael i Louis. Wszyscy kiedys byli razem. Popatrzyla na Ashtona i zmiekla.-okej, posiedze z wami.-siadała.

-Przyniose ci soku bananowego.-i wyszedl.

-Gdzie reszta?-zapytala.

-Lizzy powiedziala ze nie chce siedziec w meskim gronie. Moge po nia zadzwonic jesli chcesz.-wyjasnil Harry.

-Mhm. Bylo by milo.-Lizzy to siostra Harrego. Biekna brunetka z kreconymi włosami. Jej druga najlepsza pezyjaciolka.

-Hej Lizz... Sluchaj jestem u Asha i jest tu Olivia... Tak, tak.. Mowi ze chetnie pogadalaby sobie z tobą... Taa... Przyjechac po ciebie?... No, no okej. Bede za 15minut. Dobra czekaj tam.-rozlaczyl sie.

-Moze ja po nia pojade?-zaproponowała.

-Nie, spoko. Pojade. Będę za niedlugo.-i wyszedl.

-A gdzie reszta?-zpytala ponownie.

-Przyjdzie za niedługo.-powiedzial Ash wchodząc z sokiem. Podal jej go i o dziwo usiadl za nia na fotelu.

"Jak za starych dobrych czasów." pomyslala.

-Jestescie razem?-zpytal Lukey.

-Nie. Nie jestesmy.-odpowiedzieli razem.

-Ehh.. Tak to wyglada.-powiedzial Cal. Ash i Li spojrzeli na siebie i parskneli smiechem.

-No wiesz mamy razem dziecko wiec sie nie dziwię.-odpowiedział. Olivia siedziala cicho. Podobalo jej sie to ze mogla oprzec sie o Ashtona a on przytulal ja. Przypapala sie na mysli o tym jak bardzo chciala byc z Ashtonem i tworzyc prawdziwą rodzine...

------

Ehh wiem mi tez nie podoba sie ten rozdzial. Wiec nie bylo 22 gwiazdek co jakos mnie znechecilo do pisania dalej tego opowiadania. Jestem rozczarowana ze jedna dziewczyna napisala kilka komentarzy zeby bylo ich tyle ile poprosilam. Wiecie co blog ma juz ponad 3k wejsc a ja czuje sie jakby mial ich zaledwie 30. Ale cóż.. Proste pytanie na ktore zadam odpowiedzi. Mam kontynuować to opowiadanie czy sobie darowac?

Bo serio nie dajecie mi motywacji dla was napisanie kom czy zostawienie gwiazdki to chwila a dla mnie to duzo znaczy i mnie motywuje.

ZmianyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz