Przykry incydent.

820 55 7
                                        

Zaraz z kawiarni, poszlismy do galeri. Ashton postanowil kupic mi jakies ubrania. Nasze malenstwo z dnia, na dzien, jest coraz większe. Ja tez jestem coraz wieksza. Niestety. Nogi sa coraz ciezsze i strasznie bola. Ashton podal mi reke którą uscisnelam.  Nie wiem czym jestesmy. Nie wiem czy jestesmy para. To mnie dobija.

-Idz do sklepu ja ide na chwile do kibelka sie odlac.

-Okej. Bede w H&M. -Pocalowal ja w skron i odszedl. Weszlam do sklepu i ruszylam w stronę dzialu z bluzami. Ogladalam wszystkie szukajac tej ktora bedzie odpowiednia. Wybralam bordowa zwykla bez zadnych napisow i granatowa z jakims napisem. Podeszlam pod bluzki i wybralam kilka duzych. Problem zaczal sie ze spodniami. Wiec przeszam na dzial dla ciezarnych. Ogladalam sobie spokojnie wszystkie spodnie gdy uslyszalam szept jakis kobiet.

-Patrz na ta dziewczyne. Taka mloda a juz w ciazy. Puszcza sie pewnie na lewo i prawo. Pije i pali pewnie tez.

-Masz racje.-odezwala si.ta druga.- Ciekawe kto jej si bedzie dzieckiem zajmowac. Gowniara pewnie odda je do matki albo do domu dziecka.-nie wytrzymalam napievia i odwrocilam sie do nich przodem.

-Ta gowniara was slyszy krowy.-syknelam.-Zajmnijcie sie soba a nie mna i moim dzieckiem.

-Kotku.. Ile masz lat co? Nie bedziesz mowic do nas takim tonem moja droga.-machala swoimi okropnymi tipsami.

-Gowno was to powinno obchodzic. Jestem pelnoletnia i robie co chce.

-Widac.-franca w lokach usmiechnela sie wrednie i pokazala palcem na moj brzuch.-Powiedz lepiej ze planowalas to dziecko.-powiedziala sargastycznie.

-Pewnie chcialas je usuac. A moze zrobilas je sobie zeby chlopak z ktorym spalas dawal ci pieniadze co? A potem co?-blondyna smiala mi sie w twarz. Scisnelo mnie w rzoladku a brzuch zaczal bolec. Lzy zebraly sie w moich oczach. Gowno o mnie wiedzialy a mnie osadzaly. Dobilo mnie to ze mialy racje. Nie we wszystkim oczywiscie. Chcialam usunac ta ciaze. Chcialam ja oddac. Z poczatku ciazy pilam wino i palilam papierosy. Teraz tez chce zapalic. Jestem wyrodna matka. Zniszczylam przyjazn ktora treala od dzieciecych lat.

-Jestes zwykla dziwka.-wysyczaly.

-Co sie tu dzieje?-za plecow usłyszałam znajomy glos.

-Olivia? Liv? Co sie dzieje.-podbiegl do mnie. Zapalam so za brzuch i zaczelam szybko wciagac powietrze.

-O.o.one.

-Co one kochanie? Co sie dzieje?

-Jestes glupi. Myslisz ze to twoje dziecko? A co jesli ona cie wrabia? Leci tylko na twoj hajs! Zoacz na nia. Widac ze sie puszcza.

-Stul pysk stara kurwo! Chuj ci do tego. Zajmnij sie swoim zyciem pizdo.-chwycil mnie za reke i poprowadzil do kas. Zaplacil za rzeczy ktore trzymalam w rece i wyszlismy ze sklepu. Szam kilka kroków za chlopakiem. Nie moglam go dogonic. Caly czas trzymalam sie za brzuch. Ledwo wsiadlam do auta a on ruszyl z piskiem opon. Widzialam jak zaciska mocno rece na kierownicy i z jaka zloscia wymija samochody. Z wsciekoscia ostro zahamował na swiatlach. Postanowilam podjac próbę rozmowy.

-Ash..-cisza.-Ashton...-znow cisza.-Ashton!

-Co?!-krzyknął.

-Nie krzycz.-powiedzialam odrazu.

-Bo co mi niby zrobisz?!-warknal i ruszyl dalej piszczac groznie oponami.

-Co sie dzieje?-zapytalam cicho.

-Nic.-mruknął.

-Ash widze.

-Nic sie kurwa nie dzieje! Zamknij sie juz!-zatkalo mnie. Mam sie zamknac? Co sie mu stalo? Nie odezwalam sie juz wiecej. Czekałam tylko na jak najszybsze dotarxie do domu. Gdy zatrzymalismy sie gwaltownie przed posesja, chlopak wyszedl i trzasnal drzwiami. Wziął zakupy i poszedl do domu. Pobirglam (jesli tak to mozna nazwac) za nim. Zamknelam drzwi sciagnelam buty, kurtke i czapke. Weszlam do pokoju Ash'a. Torba z zakupami lezala na ziemi z wysypana zawartoscia musial ja rzucic.

-Ashton..

-Wyjdz.-uparty czlowiek. Nie chcac sue z nim klocic wyszlam z pokoju. Szlam do kuchni i zrobilam sobie goraca czekolade. Sprawdziłam telefon. Nic. Zero wiadomosci. Wzielam kubek i poszlam do swojego pokoju. Wlaczylam laptopa i jakis film z neta. Po chwil smialam sir z komedi ktora wybralam. Jakis czas później rozlego sie ciche pukanie i do pokoju wszedl moj przyjaciel. Odlozyl torbe z rzeczami ktore mi kupil na stolik, a nastepnie usiadl kolo mnie na lozku. Wylaczylam film i popatrzylam na niego. Byl zdenerwowany oddychal plytko i bawil sie swoimi dlugimi palcami. Co jakis czas przeczesywal swoje loki.
-Olivio.-powiedzial niepewnie. Pokiwalam glowa a znak ze ma mowic dalej. Wiedzialam ze cos sie dzieje. Rzadko kiedy uzywal mojego pelnego imienia.-P.postanowilem ze..-wyjakal.
-Ze co postanowiles?-zapytalam.
-Ze..-jeknal.
-Ze co Ash! Gadaj wreszcie.-ponaglilam go.
-Ze chce testow na potwierdzenie ojcostwa.

--------
Sie porobilo c'nie? Gwiazdkujcie, komentujcie a moze dodam wczesniej :-P

ZmianyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz