Czas

997 53 7
                                    

-Li! Jesteś w domu?- Ashton trzymał w rękach kilka toreb z zakupami spożywczymi które kazała zrobić mu Olivia. Zdenerwowany rzucił je na blat i wrócił żeby zamknąć drzwi i rozebrać się że swojego płaszcza i butów. Na dworze panował okropny mróz. Był styczeń i wszystko odkrywał biały jak papier śnieg. Ashton i Olivia  mieszkali że sobą już od 4 miesięcy. Spędzili razem święta. Dziewczyna nie była z początku przekonana do mieszkania z nim, lecz po tygodniu od ich rozmowy zgodziła się a po 3 miesiącach jej wszystkie rzeczy były już w jego domu. Dziewczyna szybko się zadomowiła bo często przebywała w tym budynku. Ich relacje zaś pogorszyły się. Normalnie rozmawiali ze sobą rzadko . Najczęściej kiedy tematem było ich dziecko. Ashton dalej nie mógł się przyzwyczaić że będzie ojcem, lecz Olivia coraz częściej rozmawiała ze swoim brzuchem i coraz częściej myślała że niewyobrażala sobie bez niego życia.  Kiedy on rozpatrywał zakupy, ona spacerowała i myślała o wizycie która ma się dzisiaj odbyć.  Dziś właśnie miało się okazać czy ich potomek to chłopczyk czy dziewczynka. Była już blisko domu, ale wcale jej się nie spieszyło żeby do niego wejść. Bała się że znowu się pokłócą a ona już nie miała na to siły. Było jej zimno. Chodziła już około 2 godzin, nie mając innego wyjścia ruszyła powoli w stronę domu. Cicho zamknęła drzwi i się rozebrała. Wiedziała że Ash był w domu bo wisiała jego kurtka. Wzięła swoją torebkę i po cichu weszła na schody do dalszej części mieszkania. Zamknęła drzwi od holu i poszła w stronę kuchni. Zatrzymała się jednak przed wejściem. Słyszała jak jej przyjaciel rozmawia przez telefon.

-No... Taaa wyjdę... Nie, idę tylko z nią do lekarza a potem jestem wolny... Przecież jedyne co nas łączy to, to dziecko... Wiem... Taaa pojadę po nie... -weszła do pomieszczenia, zwracając przy tym jego uwagę.-Sory stary muszę kończyć... No pa.-zakończył połączenie i położył telefon na blacie.-Gdzie byłaś?

-Na spacerze. Wychodzisz gdzieś dzisiaj?

-Ta idę na imprezę. A co?

-Nie nic. Chcesz cos do picia?

-Nie dzięki. Zrobisz jeszcze dzisiaj coś obiad?

-Nie wiem słabo się czuje.-to co mówił przez telefon zraniło ją. Przecież byli najlepszymi przyjaciółmi. Bolał ją brzuch musiała się położyć. -Zrobisz mi herbatę? Proszę.

-Tak jasne idź się połóż.-wyszła z kuchni i wbiegła na górę. Skierowała się do swojego pokoju. Kochała ten dom bo miała o wiele, wiele więcej miejsca. Jej pokój był duży. Jasne brązowe panele, szary dywan, jasno bezowa kanapa białe meble, duży telewizor i biblioteczka ozdobiona biała drabina. Weszła po schodkach (wiecie takie co sie wchodzi na podest kilka osób ma taki w pokoju) i położyła sie na łózko. Kilka chwil później zobaczyła jak jej białe drzwi otwierają się i przechodzi przez nie Ash z kubkiem w dłoni. Podchodzi do dziewczyny i kładzie herbatę na szafce obok łóżka.

-Jak się czujesz?-pyta i przykłada dłoń do jej czoła.

-Brzuch mnie boli.-przyznała.

-Oh. To chyba niedobrze. Ale nie masz gorączki.

-Wiem.

-Ale dasz radę dzisiaj iść na tą wizytę?

-Tak raczej tak.

-Czekaj odwołam wyjście i spędzimy ten czas razem.-dziewczyna otworzyła szeroko oczy. Nie wierzyła w to co usłyszała. W końcu mogła spędzić z nim czas. On jej to zaproponował. Sam, z własnej nie przymusowej woli. Zręcznymi ruchami palców, szybko naciskał klawisze na swoim IPhonie.

-Gotowe.-pokazał ząbki w szerokim uśmiechu.

-Dzięki Ash.-mocno przytuliła się do niego. Chłopak odwzajemnił uścisk.

-No to może pojedziemy wcześniej i wejdziemy do wypożyczalni płyt CD i wypożyczymy kilka filmów co?

-Jasne wspaniały pomysł.

-No to zbieraj się jedziemy.

ZmianyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz