↜Nie bój się, kochany↝

175 23 30
                                    

Cała czwórka wpatrywała się w osłupieniu w bruneta, który swoją dłoń trzymał w górze patrząc z przestrachem na widok za drzwiami.

Sytuacja wydała się im aż nad wyraz nieciekawa i nie wróżyła niczego dobrego.

Na samym początku prawie zeżarło coś ich w drodze tutaj, a teraz byli zamknięci w jakimś pokoiku, który przecież miał być bezpiecznym miejscem na spędzenie nocy.

Jeśli ktoś w postapoliktycznym świecie miał pecha to byli to zdecydowanie członkowie homoteamu.

-A myślałam, że same homosie przetrwają, taką mieliśmy dobrą passę.-wyszeptała przerażona i bliska płaczu młodsza siostra Hoseoka, żywo przy tym gestykulując z tych wszystkich nerwów.

Jej starszy brat jedynie zgromił ją wzrokiem i cicho podniósł się na równe nogi podchodząc do kucającego Jungkooka, który zaraz uniósł dłoń nakazując absolutną ciszę.

Jakieś szmery doszły ich uszu, a odgłos stukających miarowo o posadzkę butów wydawał się coraz głośniejszy.

-Postaram się dobrze przeprowadzić tę rozmowę, bez odbioru.-wyraźny głos dotarł do uszu królika, który zmarszczył brwi zastanawiając się o co chodzi, a zaraz przed drzwiami pojawiła się postać.

Ubrana w dopasowane do długich nóg spodnie, koszulkę z długim rękawem i kamizelkę. W dłoni trzymała sporej wielkości krótkofalówkę, a na jednym z ramion miała nałożony plecak wraz z kołczanem, a na drugim łuk.

W pasku od spodni bambie oczka Jungkooka prędko dostrzegły wyglądający na bardzo stary rewolwer, a on ponownie zmarszczył nos zastanawiając skąd ten ktoś posiadał broń palną.

W końcu oni wraz z Taehyungiem zabrali jakimś leżącym na ziemi policjantom, którzy nie wyglądali na zbyt żywych, ale za to wyglądali na umarłych. Takich, którzy by już nie wstali.

A umarłych, którzy faktycznie umarli, zdaniem Kooka, dało się polubić. A nie co te żywe trupy.

Pokręcił prędko głową, by odpędzić od siebie dziwne myśli i widząc, że postać schyla się, żeby zajrzeć przez dziurkę, prędko zakrył ją wierzchem dłoni.

Przyłożył swój palec do ust nakazując reszcie cisze, a w tym czasie Jung cicho do niego podszedł, patrząc na niego pytającym wzrokiem.

-Jiwoo, Taehyung, Jungkook, Hobi, Jimin.-usłyszeli wyraźny kobiecy głos, a przez ich plecy mimowolnie przeleciały ciarki.-W takiej kolejności wymieniliście swoje imiona podczas rozmowy po zabiciu tych truposzów.-kobieta odezwała się po raz kolejny, a oni popatrzyli na sobie z przestrachem.

Cholera, tak się kończy, bycie nieostrożnym! Dosłownie to na twarzy wypisane miał Hoseok, gdy gromił ich wzrokiem.

-Znasz nasze imiona, a ty kim jesteś?-spytał poważnym głosem Hoseok nerwowo sięgając po swój kij.

-Kim Chungha.-odezwała się kobieta, po czym ciężko westchnęła.-Ale nie jestem tutaj sama, jest ze mną także dwójka moich przyjaciół. Obecnie patrolują okolicę.-odpowiedziała zwięźle, dodając informację o które na razie nikt jej nie pytał.

Jimin cicho przeklnął pod nosem, nie wierząc w to, że dopiero w trzeci dzień całej tej chorej sytuacji ludzie zdążyli wszystko sobie zorganizować.

Albo ludzie, którzy właśnie najlepiej odnajdywali się w obecnej sytuacji po prostu zawsze byli zafiksowani na punkcie różnych horrorów.

-Pewnie zapytacie, czemu Was zamknęłam. Po prostu może i zastrzeliłam te trupy, ale jeśli chodzi o walkę wręcz to jestem noga. Trochę się bałam, że coś mi zrobicie.-mruknęła Chungha, a zaraz do ich uszu doszło przesuwanie czegoś ciężkiego.

Jiwoo prędko schowała się za plecami zranionego Parka, a to samo zrobił Tae. Jungkook cofnął się i stanął tuż przed przestraszoną trójką, a Hoseok jako dzielny lider stał przed samymi drzwiami.

Zaraz wielkie drzwi zaczęły się otwierać, a w ich progu stanęła ładna kobieta z równie ładnym uśmiechem na buzi.

-Wyglądacie na dobre dzieciaki.-powiedziała Chungha i oparła się o zimną futrynę.

Jiwoo patrzyła na nią z delikatnie rozchylonymi ustami wręcz zauroczona urodą dziewczyny. Pełne usta, delikatny nosek i małe kasztanowe oczka. Upięte w kitkę ciemne, nie za krótkie, nie za długie włosy i buzia nieskażona przez żadne niedoskonałości.

Jeśli młoda Jung należała do osób które szybko obdarzały zaufaniem śliczne nieznajome to właśnie niewysoka kobieta zdobyła jej bezgraniczne zaufanie.

-Jesteśmy homoteamem, a ja ma...-Jung zaczęła szybko nawijać, ale prędko usta zatkał jej niebieskowłosy patrząc na kobietę nieufnym wzrokiem.

-Homoteam? Ciekawie się bawicie dzieciaki.-zachichotała i zsunęła z jednego ze szczupłych ramion plecak.-Macie może ochotę na zupki instant?-spytała ostrożnie kucając i by było jej wygodnie posadziła swój kształtny tyłek na piętach.

Wszyscy patrzyli uważnie na jej smukłe dłonie, gdy powoli wyciągała z plecaka kilka dużych opakować i malutki czajniczek. Wyciągnęła również malutką płytę grzewczą na baterię i kilka butelek wody.

Cała piątka siedziała przypatrując się jej ruchom ,zastanawiając się przy tym jakim cudem wszystko pomieściła w czarnym plecaku.

-Mojego teamu nie da się przekupić.-warknął Hoseok, a gdy nie usłyszał aprobaty ze strony reszty prędko odwrócił w ich kierunku głowy.

Zaraz jęknął boleśnie jakby ktoś mocno go czymś uderzył, gdy tylko zobaczył jak jego siostra robi maślane oczka do wyraźnie starszej dziewczyny, a Jungkook i Taehyung wręcz ślinią się na widok możliwego posiłku.

Jedynie blondyn siedział ze spuszczoną głową i różowymi polikami, miętosząc między dłońmi kawałek swojej koszulki.

-Czemu ten blondynek taki zawstydzony?-spytała cicho kobieta wlewając do czajnika wodę i wstawiając go, by woda prędko się zagotowała.

Jimin przełknął nerwowo ślinę i uśmiechnął się nieśmiało w jej stronę, a Jung przez chwilę miał wrażenie, że zaraz oszaleje. Nie można było ufać obcym.

-Pani w tamtym roku zajęła drugie miejsca na Wimbledon w Londynie, prawda?-zapytał cicho Jimin, a kobieta mimowolnie oblała się rumieńcem.-A co za tym idzie to nie pani zastrzeliła te potwory.-powiedział o wiele mniej nieśmiałym tonem, a ta podniosła na niego wzrok.

-Kontynuuj.-mruknęła Chungha otwierając powoli jedno z opakowań.

Sam Hoseok popatrzył na przyjaciela zaskoczony, by zaraz dumny z niego posłać mu serduszkowy uśmiech, zaraz wracając do bycia wrednym szefem.

-Skoro wygrała pani takie miejsce na prestiżowych zawodach tenisa z pewnością potrafi pani nieźle się zamachnąć i ma pani dużą kontrolę nad swoimi ruchami. Nie sądzę, że była pani bez żadnego przygotowania zastrzelić wszystkie trupy.-mruknął Jimin posyłając jej niepewne spojrzenie.

-Okej, może i mam 21 lat, ale nie mów do mnie pani. Jak już to mogę być twoją nooną słodziaku.-zachichotała jakby wcale niezrażona odkryciem przez ślicznego chłopca prawdy.-Zrobił to jeden z moich przyjaciół.

Powiedziała cicho, a zaraz później po budynku rozniósł się głośny stukot ciężkich butów.

⋆ ˚。⋆୨୧˚ ˚୨୧⋆。˚ ⋆

I jak się podobało?

Macie może jakieś ciekawe teorie?

Normalnie nie wstawiłabym tak szybko, ale pragnę Wam podziękować za 251 obserwujących! Dlatego też, gdy tylko napisze rozdzialik od razu go wstawię!

Kocham Was słoneczka! Miłego dnia lub wieczorku! ✨❤

↜Don't get bitten↝Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz