Grzebanie w ziemi łopatką i wyrywanie chwastów było naprawdę relaksujące. Tym bardziej, gdy można było wpatrywać się w twarzyczkę pięciolatka, który wesoło opowiadał o swojej ulubionej grze, pomagając w oporządzeniu miejsca na ogródek warzywny i bezkarnie można było wpatrywać się również w twarz swojego ulubionego hyunga, który gdy tylko poczuł na sobie spojrzenie, prędko odwracał wzrok w stronę drogi.
Sytuacja pomiędzy Jiminem, a Yoongim była dosyć niejasna. Od śmierci Yoony minęły już trzy dni, a pomiędzy nimi prócz wyznania miłości niewiele się zmieniło. Zachowywali się jak wcześniej i pomimo, że obydwoje czuli niedosyt nie śpieszyli się zbytnio ze zmianą. Nadal byli przyjaciółmi, w końcu nie padło pomiędzy nimi żadne pytanie, które miałoby nakreślić ich relacje.
-Hyungieee, ale w sumie to pograłbym na konsoli!-zawołał Taehwan, kończąc swój wywód, a Jimin zatrzymał na nim spojrzenie.
-Na konsoli mówisz?-zaśmiał się Park, z troską wpatrując się w buzie chłopca.-Obecnie nikt nie może pojechać po tą konsole, ale możesz poprosić Seokjina hyunga, żeby nauczył Cię grać w szachy-blondyn wrócił do grzebania w ziemi, w oczekiwaniu na odpowiedź chłopca.
-To mogę już ci nie pomagać?-zapytał Kim, a Jimin jedynie skinął głową.-No to poproszę hyunga, ale dlaczego nikt nie może po nią pojechać?
Starszy przygryzł wargę, patrząc niepewnie na buźkę chłopca. Powiedzieć mu to wprost, czy jednak nie odpowiadać? Chłopiec jednak zdaniem Jimina powinien zdawać sobie sprawę z sytuacji i zagrożenia, więc złapał za jego małą dłoń, delikatnie ją ściskając.
-Tae, nikt na razie nie może wyjść z domu, po stracie Yoony. Musimy wiedzieć, że ten smutek i ból bardzo opóźnia reakcję, więc dla bezpieczeństwa lepiej odczekać. Tym bardziej, że mamy już sporo zapasów i wypady nie są potrzebne-uśmiechnął się lekko, jednak zaraz na jego buzi pojawił się smutny grymas, gdy chłopiec się w niego wtulił.
-Hyung, dziękuję, że mi mówisz-zaczął mały, brzmiąc bardzo poważnie.-Jest mi bardzo przykro, że wszyscy przede mną wszystko ukrywają. Ale ja jestem duży! I umiem zrozumieć dużo rzeczy!-zawołał chłopczyk i odsunął się od starszego.-Pójdę do Jina, a zawołać ci kogoś do pomocy?
Jimin pokręcił przecząco głową, więc po chwili mógł już wpatrywać się w plecy malucha, który biegł do domu. Gdy Tae zniknął mu z oczu wokół niego zapanowała cisza, która co jakiś czas była przerywana jakimś charknięciem zza płotu.
Powoli można się było przyzwyczaić do codziennych dźwięków jakie przynosiła apokalipsa. Szczekanie psów zmieniły charkania, jakby nawet zwierzaki rozumiały, że zachowując ciszę zdołają przeżyć.
Blondyn zaczął cicho nucić, gdy do swoich dłoni wziął saszetkę z nasionkami. Nie znał się za bardzo na sadzeniu warzyw, więc postanowił pójść na żywioł. Zanim jednak zaczął wsypywać nasionka, chciał zawiesić spojrzenie na ślicznej buzi swojego ulubionego hyunga i jakże się zdziwił, gdy zobaczył tam Jungkooka, rzucającego kamieniami za płot najpewniej w sztywnych. Tak się bawili z Taehyungiem, Jimin postanowił nie wnikać w sens tego.
Zrozumiał jednak, że Yoongi zszedł z warty i nie miał mu tego ani trochę za złe. Nawet się ucieszył, w końcu Min ciągle przesiadywał na tym balkonie biorąc na siebie warty innych. Chciał żeby sobie chłopak odpoczął trochę i pozwolił swojemu umysłowi odsapnąć. Szczególnie to wymęczenie Park widział, gdy wzrok czarnowłosego padał na grób Yoony.
Blondyn westchnął, otworzył saszetkę i zaczął w ziemi robić dziurki palcem, by móc wsypać tam kilka nasionek. Jego myśli wypełnione były wszystkim i niczym, dlatego pozwolił sobie na małe zawieszenie się. A przez to, że nie zwracał na nic uwagi, cholernie się przestraszył, gdy poczuł na ramieniu kościstą dłoń.
Ledwo powstrzymał pisk i niewiele myśląc, wbił paznokcie w napastnika i wylądował twarzą w ziemii.
-Nie jedź mnie!-zawołał przestraszony, a miły zombie zaczął cichotać i go puścił.
-Jadłem niedawno, Jiminie-przyjemny głos otulił uszy blondyna, więc ten cały czerwony podniósł wzrok, nie wierząc, że znowu przestraszył się Yoongiego.-No i myślę, że żaden sztywny nie był by na tyle wyrozumiały.
-Hyuuung, czemu ty zawsze mnie straszysz?-burknął chłopiec i pozwolił, by Min delikatnie przetarł jego policzek, by tym samym pozbyć się brudu.
-Nie wiem, może twoje reakcje są zbyt urocze?-zaśmiał się chłopak, schylając się bardziej nad Jiminem.
Uśmiechnął się do niego dziąsłowo przez co serce chłopaka zrobiła zbyt gwałtowne bum bum, a jego policzki oblały się krwistą czerwienią. Park odchrząknął i podniósł się na równe nogi, odrzuciwszy za siebie łopatkę. Spojrzał na swojego hyunga i skrzywił się lekko, gdy poczuł jak brudna koszulka przykleja mu się do pleców.
-To ja pójdę się ogarnąć-wymamrotał szybko i odwrócił się chcąc jak najszybciej uciec, by dalej się nie upokarzać.
Jednak gdy tylko zrobił krok do przodu poczuł delikatny uścisk na nadgarstku, więc westchnął i spojrzał ponownie na twarz uśmiechniętego od ucha do ucha dziewiętnastolatka.
-Skoro już mi uciekasz Jiminie, to co powiesz na oglądanie gwiazd na dachu dzisiaj w nocy?-zapytał Min, a młodszy zdołał dostrzec u niego delikatny rumieniec, więc uśmiechnął się rozczulony.
-To randka?-zapytał gdy fala pewności siebie oblała jego ciało.
Policzki Yoongiego na te słowa stały się jeszcze bardziej różowe, a Park nie był w stanie powstrzymać cichego cichotu. Nachylił się nad siedzącym starszym i ucałował jego czoło, wyswobodzając się z uścisku.
-Hmm, jak to nie randka to muszę się zastanowić. Mam dużo obowiązków, sam rozumiesz hyung-na ustach Jimina wykwitł sarkastyczny uśmieszek, przez co Min ukrył twarz w dłoniach.
Młodszy zachowując się tak zawiadacko naprawdę go kiedyś zabije. Taki blondyn był zbyt dużym obciążeniem dla serca chłopaka.
-To randka-mruknął Yoongi, a przez dłonie przy ustach, Jimin usłyszał tylko niewyraźne mruknięcie.
-Co powiedziałeś, Yoonie?-Jimin przykucnął, nachylając się nad starszym, aby odsunąć jedną z jego dłoni.
Młodszy sam ledwo stał na nogach, bo chęć ucieknięcia stąd z piskiem rozkoszy naprawdę była silna. Nawet czuł powoli wchodzący na jego policzki róż i zdawał sobie doskonale sprawę, że zbyt długo nie utrzyma swojej miny.
Gdy czarne oczy Yoongiego się na nim zawiesiły, a on sam zobaczył jego ciemne policzki, nie był w stanie nie otworzyć ust na słodkość swojego hyunga. Spuścił wzrok, czerwieniąc się krwiście, jednak wytrwale czekał na potwierdzenie.
-Tak Jiminie, to randka-mruknął ponownie Yoongi, czując się trochę lepiej, gdy mógł dostrzec zawstydzenie u blondyna.
-To ja pójdę się ogarnąć i naszykować coś do jedzenia. Pa!-zawołał Jimin, wziął nogi za pas i zaraz znajdował się w domu, gdzie zjechał plecami po drzwiach i złapał za szybko bijące serce.
W tym samym czasie Yoongi nie hamował swojego uśmiechu, gdy podnosił się z ziemi i otrzepywał spodnie.
-Hyung! Ale z was cnotki!-usłyszał nagle śmiech z balkonu, a gdy jego oczom ukazał się Jungkook, westchnął teatralnie.
Złapał za pozostawioną przez Jimina łopatkę i rzucił w nią w stronę Jungkooka, który totalnie się tego nie spodziewając dostał w swoją królikowatą gębę.
-Zamknij się dzieciaku!
⋆ ˚。⋆୨୧˚ ˚୨୧⋆。˚ ⋆
Siema ziomeczki, o to przybyłam!
Przepraszam za dwa tygodnie bez Don't get bitten byłam/jestem chora i walczyłam o szóstkę z historii. No i ją sobie wywalczyłam, przy okazji wzbudzając szacunek i respekt u mojego kochanego wychowawcy, który był pod wrażeniem mojej wiedzy.
Cieszycie się na zdalne? Bo ja jakoś tak średnio, nie wiem czemu.
Ale nie ważne, kocham Was mocno, uśmiechajcie się dużo! Miłego dnia lub wieczorku słońce! ✨❤
CZYTASZ
↜Don't get bitten↝
FanfictionNowy świat, którego najważniejszą zasadą stało się: nie daj się ugryźć. A w nim głupiutki i słodziutki chłopiec, który za wszelką cenę będzie starał się przeżyć całe to bagno wraz z innymi ocalałymi, których to spotka po drodze do przeżycia. Jimin p...