↜Welcome to Daegu, honey!↝

153 21 13
                                    

W ciągu dwóch tygodni ich podróży nie wydarzyło się zbyt wiele.

Jedynie członkowie homoteamu poznali się lepiej i bardziej się ze sobą zżyli.

Jimin zachodził przez ten czas w głowę, jakim cudem udało im się zebrać drużynę składającą się z osób o innej orientacji niż hetero i jakim cudem nic nie zeżarło ich po drodze.

Jego kostka dziwnie szybko wróciła do poprzedniego stanu, po drodze natknęli się jedynie na kilku sztywnych, a w dodatku jakimś cudem dostali w swoje lepkie łapki porzucony rower, dzięki czemu nie musieli podróżować pieszo.

Teraz całą siódemką stali przed znakiem, na którym jasno było napisane, że zaraz przekroczą granicę Deagyu, ale dziwnie było tak po prostu udać się przed siebie.

Mieli cel i tutaj dotarli, ale jeśli mieliby być szczerzy nie zastanawiali się co zrobić później.

Gdzie dokładnie powinni się udać, czy powinni szukać jakichś ocalałych, czy może po prostu znaleźć jakieś zapasy i ruszyć w dalszą wędrówkę.

-I co teraz?-spytała cicho Jiwoo, niepewnie przystając obok Jimina i również zawieszając swój wzrok na tabliczce.

Blondyn jednak jej nie odpowiedział, dalej przyglądając się czyściutkiemu znakowi, a dziewczyna jakby nawet nie oczekując od niego żadnej odpowiedzi, rozmyślała zarówno o wszystkim jak i o niczym.

-W Daegu jest więzienie, a biorąc pod uwagę to, że więźniowie na pewno od razu uciekli, mamy dużą szansę, że zyskamy w miarę bezpieczny teren.-Namjoon zaraz po tym jak się odezwał, poczuł jakby co najmniej wtrącił się w jakieś ważne rozterki wewnętrzne tej dwójki.

Jiwoo lekko kiwnęła na to głową, a jej długie włosy poniesione przez wiatr wpadły prosto w jej usta i oczy. Przez moment przeraziła się, że coś na nią zleciało, ale za nim zdążyła krzyknąć zdała sobie sprawę, że to jej własne włosy.

-Najpierw udajmy się w stronę jakichś sklepów.-wtrącił się Hoseok.-Przydałoby się zmienić ciuchy na coś innego, znaleźć miejsce, żeby się umyć i zjeść coś ciepłego, i też ogarnąć w miarę okolicę i wybrać najlepszą drogę do tego więzienia.-dokończył szybko, a zaraz na jego słowa zwróciła uwagę reszta.

-Tak się składa, że jestem niezwykle sławnym modelem i miałem możliwość robienia zdjęć w tym mieście.-powiedział pewny siebie Seokjin, zarzucając przytłustymi kosmykami w bok.

-Nawet nieumyty jest piękny.-wyszeptał Taehyung do swojego chłopaka, niemal składając hołd przystojnemu Kimowi.

Jungkook przekręcił jedynie na to oczami i mocno przycisnął do siebie Taeśka, tym samym dając mu do zrozumienia, że jest o niego zazdrosny i to bardzo.

-Nevermind.-mruknął Jin na słowa młodszego.-Tak się składa, że jako w chuj popularna persona musiałem uważać na to, że ktoś szybko mnie rozpozna. A więc co za tym idzie, musiałem trzymać się sklepów i okolic na samych obrzeżach, bo w centrum człowiek łatwiej rzuca się w oczy.-dokończył najstarszy z ich całej paczki, a oczy Jiwoo jakby się rozświetliły.

-Czyli orientujesz się w terenie?!-Jung niechcący podniosła głos, by zaraz otrzymując porządnego kuksańca od swojego brata, a ten cicho nakazał jej ciszę.

-Bingo.-Seokjin klasnął w dłonie i puścił jej oczko, jego narzeczony jedynie pokręcił zrezygnowany głową, a jego przyjaciółka schowała zażenowana twarz w dłoniach.

Blondyn mimowolnie zachichotał na widok tej scenki i zaraz zaczęli iść gęsiego, a niektórzy prowadzili rowery.

Jako pierwszy szedł Hoseok, dzierżąc w dłoniach kij bejsbolowy, drugi szedł Jungkook trzymając ten sam sprzęt, trzeci był Taehyung, który prowadził rower, czwarta Jiwoo, a piąty Jimin i oni również prowadzili rowery, szósta była Chungha, która trzymała w dłoniach prowizoryczną dzidę, z której już nawet próbowała rzucać i nawet jej się to udawało, oraz prowadziła rower. Jako siódmy szedł Seokjin z gotowym do strzału łukiem i cicho nawigował ich małą grupę, a ósmy szedł Namjoon, który pewnie dzierżył w swoich dłoniach kij z gwoździami.

-Szczerze, to czuję się głupio prowadząc tylko nasz środek transportu.-szepnęła Jiwoo w stronę Taehyunga, a ten jedynie posłał jej kwadratowy uśmieszek.

-Daj spokój, nie jest tak źle.-szepnął Jimin, delikatnie nachylając się w jej stronę, a ta jedynie zrobiła młynka oczami.

-Jimin ma rację, a poza tym szybciej spierdolimy w razie czego.-zachichotał najmłodszy z Kimów, bo akurat tak się złożyło, że zarówno on jak i trójka dorosłych nosiła takie sam nazwisko jak on.

-Błagam, bądźcie ciszej.-wyszeptała Chungha tuż zza pleców niskiego blondyna, a oni posłali jej jedynie przepraszający uśmiech.

Szli w całkowitej ciszy, rozglądając się wokoło i jakimś cudem nigdzie nie widzieli nieumarłych, ale też żaden człowiek nie rzucił się im w oczy.

Stresowali się i to bardzo, bo pchali się do dużego miasta, a wcześniej jedynie podróżowali lasami i spali, albo w jakichś opuszczonych budynkach, albo na drzewach. Nie wiedzieli nawet jak sytuacja tutaj może wyglądać i nie było innego sposobu niż sprawdzić to własnymi oczami, ryzykując przy tym życie jak w sumie przy każdej czynności.

Jin rzucił tylko jakąś wskazówką, dotyczącą tego jak powinni iść i nawet nie pokusił się niestety o rzucenie jakiegoś suchego żartu jak w ciągu ostatnich kilku dni.

Po kilkudziesięciu minutach powolnej i cichej wędrówki stanęli przed splądrowanym małym pasem sklepów, a dzięki temu, że drzwi niebyły ani rozwalone, ani nie otwierały się automatycznie uzgodnili, że do środka wejdzie tylko połowa, a reszta zostanie na zewnątrz.

Dlatego też po chwili do środka sklepu odzieżowego wszedł Hoseok i Chungha, a do spożywczego weszli Seokjin, Jimin i Namjoon, a pozostała trójka została na zewnątrz przy rowerach i uważnie rozglądali się po okolicy doszukując się jakiegoś zagrożenia.

Nieumarli w spożywczaku, niekoniecznie byli tacy martwi jak się z początku mogło wydawać. 

⋆ ˚。⋆୨୧˚ ˚୨୧⋆。˚ ⋆

Witam po bardzo długiej przerwie spowodowanej moim stanem psychicznym!

Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał, a jeśli macie jakieś uwagi to bardzo proszę o komentarz! Postaram się poprawić!

A Was kocham słoneczka i życzę miłego dnia bądź wieczorku!

↜Don't get bitten↝Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz