↜Śmiało, mój najdroższy Hoseokie↝

127 16 10
                                    

Jimin i Yoona po tej nieszczęsnej nocy wylądowali na dywaniku u Jae, który co dziwne nie miał do nich pretensji.

Zdaniem Parka, najstarszy z Minów był za miękki, ale co on tam wiedział. Cieszył się tylko, że nie zostali zabici, albo wyrzuceni z bezpiecznego schronienia.

Pomimo tego, że tak naprawdę najgorsze było już za ich dwójką, tak czekało ich jeszcze jedno (równie ciężkie jak pomoc bliskim ich sercu Jiwoo i Jihyunowi).

Otóż właśnie szli prowadzeni przez Yoongiego do pokoju Yoony, gdzie został zwołany już homoteam. Młoda Min niepewnie szła z Jiminem za dłoń, próbując w jakikolwiek sposób dodać mu otuchy przed tą trudną rozmową.

Obydwoje byli w opłakanym stanie. Cali zapłakani, ledwo trzymający się na nogach, chociaż to co działo się w ich głowach było o wiele straszniejsze.

Jimin miał wrażenie, że jego serce naprawdę posypało się w drobny mak. Miał wrażenie, że jego odłamki nieprzyjemnie go wszędzie ranią i już dawno wywołały u niego jakiś wewnętrzny krwotok.

Park bał się teraz tylko i wyłącznie reakcji Hoseoka. Jin i Namjoon z pewnością opowiedzieli wszystkim o tym co się wydarzyło, a Park nie chciał się z nim konfrontować.

-Y-yoona?-blondyn wyszeptał cicho, gdy tylko zatrzymali się przed drzwiami do jej pokoju.

-Będę mówić-powiedziała i posłała mu pokrzepiający uśmiech, który jednak zaraz zniknął z jej buzi.-Chyba, że będą chcieli, żebyś ty mówił. Wtedy nie będę mogła się wtrącić.

Posłała mu ostatni krzepki uśmiech i zaraz drzwi przed nimi zostały otworzone przez białowłosego, a im oczom ukazali się wszyscy członkowie homoteamu.

W rogu pokoju przytulali się Namjoon i Seokjin, z czego ten niższy cicho płakał, a fioletowłosy sam ledwo się trzymał. Na fotelu siedział zapłakany Jungkook, a na jego kolanach zapłakany Taehyung, którzy próbowali być dla siebie wsparciem w tym całym bólu spowodowanym stratą może i momentami dziwnej, ale i tak bliskiej im przyjaciółki.

Chungha klęczała oparta o ścianę, skulona w małą kulkę i cicho zawodziła nad tym wszystkim co się wydarzyło.

A równie poszkodowany co Jimin - Hoseok, stał nad łóżkiem Yoony wstrzymując łzy i zagryzując zęby, gdy jego wzrok spoczął na nowo przybyłych.

Jung wpatrywał się w twarz swojego przyjaciela, a ten tak po prostu stanął jak wryty nie będąc w stanie poznać swojego Hobiego.

Jego oczy były ciemne, prawie bez wyrazu, a wargi zwykle rozciągnięte w uśmiechu, teraz były mocno zaciśnięte. Zaciskał również mocno pięści, jednak odważył się jedną z nich ruszyć, by wskazać Parkowi miejsce przed sobą.

A Jimin dzięki wszystkim latom, które wspólnie spędzili już wiedział co się szykuje.

Dlatego uśmiechnął się słabo do Yoony i puścił jej dłoń, by tym samym nakazać jej pozostać w miejscu, bo nie chciał by i jej się oberwało.

Sam ruszył wolno w stronę przyjaciela, nie szczędząc przy tym łez i wewnętrznej walki jaka rozgrywała się w jego głowie.

Dopiero widząc twarz Junga zdał sobie sprawę, jakim jest potworem. Jimin miał wrażenie, że Hoseok już go nienawidzi i naprawdę myśli o nim jak o potworze.

-Zasłużyłem, masz rację, Hoseokie-wyszeptał cichutko i usiadł na łóżku Yoony.

W jego oczach widać było ogromny smutek i pustkę, jednak prędko je przymknął i zacisnął pięści na swoim ubraniu. Nie chciał, by jego spojrzenie przyćmiło jego kolejne słowa.

↜Don't get bitten↝Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz