↜Błagam, niech historia nie zatoczy koła↝

118 17 0
                                    

Upewnijcie się, że przeczytaliście poprzednią część! ❤

Jung po cichych słowach Jimina posłała mu delikatny uśmiech i powoli opuściła szpitalny pokoik, zostawiając dwóch Parków, by na spokojnie mogli porozmawiać.

Siedemnastolatek siedział na podłodze, wpatrując się w jeden punkt i próbując to wszystko zrozumieć. Z jego czekoladek ciekły łzy, wielkie jak groch, a szloch ugrzązł mu w gardle, by nie mógł wydać z siebie żadnego dźwięku. 

Pięciolatek za to zdążył już przestać płakać i teraz jedynie wpatrywał się w plecy swojego braciszka, przy okazji ocierając piąstką łzy z policzków.

Jihyun się bał. Naprawdę bardzo się bał tego wszystkiego. Nie chciał umierać, nie chciał już opuszczać swojego braciszka.

Jednak mały blondyn wiedział, że tak już musi być. Chciał mieć z powrotem swoją rączkę i nóżkę. Czuł jak pomimo tego, że ich niema, nadal go bolą. Chciał już przytulić się do mamusi i tatusia, chciał powiedzieć wujkowi, że Tae nic się nie stało. Chciał już końca tego koszmaru.

Miał już dość. Dość łez swojego braciszka, dość łez i bólu wszystkich innych. Pragnął, by te potwory nigdy nie powstały, by dalej mógł męczyć swojego starszego braciszka, gdy ten odrabiał lekcję. Chciał znów móc zagrać z przyjacielem w piłkę i pobawić się klockami.

Jednak Hyun wiedział, że to jego koniec. Nie miał już sił dalej walczyć z tym co się robiło w jego główce.

Teraz wiedział, że jedyne co musi zrobić to spokojnie opowiedzieć bratu o wszystkim, by chociaż on miał łatwiej. By było mu lżej na serduszku.

-Jiminie-wyszeptał Hyun, zwracając tym samym na siebie uwagę zapłakanego chłopca.-Muszę ci o wszystkim opowiedzieć. Później pomożesz mi i noonie, prawda?-spytał cicho, chcąc jak najszybciej mieć to z głowy.

Jimin jedynie skinął pojedynczo głową, nie będąc w stanie wydusić z siebie słowa. Pozwalał sobie na łzy, bo wiedział, że to nie rozerwie serduszko chłopca tak bardzo, jak gdyby teraz zaczął histeryzować i trząść się przez szloch.

Chłopczyk poczuł się troszkę zakłopotany oziębłą reakcją starszego, jednak próbował z całych sił postawić się na jego miejscu i zrozumieć jak musi się teraz czuć.

-Mamusia zawiozła mnie wtedy do przedszkola-zaczął Jihyun.-Obiecałem wtedy Taehwanowi, że się razem pobawimy. Tylko, że-chłopczyk się zaciął, a w jego oczach momentalnie stanęły łzy.-Tylko, że wcale się nie bawiliśmy. Zaraz po tym jak mamusia odjechała Tae nie chciał się ze mną bawić, tylko mówił mu, że jego tatuś ma niedługo po nas przyjechać. Nie rozumiałem o co mu chodzi, ale później-Hyun ponownie nie był w stanie się odezwać, bo zaczął głośno płakać.

Jimin widząc jego strach szybko do niego doczłapał i nadal siedząc na zimnej podłodze chwycił jego jedyną rączkę, starając się uspokoić go swoją obecnością.

Starszy Park chciał usłyszeć tę historię, a młodszy chciał mu ją opowiedzieć, więc biorąc głośny wdech, kontynuował:

-Później zaczęło się piekło-zapłakał.-Jae siedział przy stoliczku przy oknie i malował jakiś rysunek dla swojej babci, gdy nagle szyba się zbiła i jakaś okropna pani na niego wpadła, od razu wbijając się zębami w jego brzuszek. J-jego krew buchnęła na mnie i Tae, a później wpadły inne takie potwory rzucając się na resztę. Taehwan zaciągnął mnie wtedy szybko do pokoju dla pań nauczycielek, zamknął drzwi i schowaliśmy się w dużej szafie. Bardzo długo tam siedzieliśmy, płacząc i będąc cichutko, a później pojawił się wujek. Nie wiem jak nas znalazł, ale nas znalazł i jak wyszliśmy z nim z pokoju to wszędzie było dużo krwi i-i niektóre dzieci, niektóre dzieci leżały na podłodze. O-oni już byli w niebie.

Jihyun płakał coraz głośniej i bardziej, a przez jego nierówny oddech, nie mógł bez zacinania się opowiedzieć wszystkiego.

Jimin jednak spokojnie przy nim czuwał, jedną z dłoni zatapiając w puszystych włosach chłopca, a drugą delikatnie sunął kciukiem po malutkiej dłoni braciszka.

-Wujek wsadził nas w swój samochód, w którym było dużo wszystkiego i powiedział, że jedziemy do Busan. Był bardzo spokojny i kazał nam nie patrzeć za okno jak jechaliśmy. A-ale ja spojrzałem przez chwilę. Ludzie sami siebie jedli, wszyscy krzyczeli przerażeni i płakali bardzo głośno. To było straszne-wyszeptał chłopak, mocniej ściskając dłoń Jimina.

-Co było później?-spytał Jimin, ocierając łzy z policzków chłopca.

-Niedaleko Daegu zepsuło nam się auto-Jihyun zagryzł mocno swoją wargę, szykując się na najtrudniejszą część.-Wujek uznał, że dalej pójdziemy pieszo. Dał nam małe plecaczki i ruszyliśmy w drogę. Niedługo później kilka potworów nas dopadło. Taehwan zdążył się schować, a ja za bardzo się bałem. Kiedy on je zabijał, jeden z nich ugryzł go w brzuszek, a dwa inne poszły na mnie. J-jeden ugryzł mnie w nadgarstek, a drugi w kostkę. Wujek szybko jednak zabił jednego, a ja z-zdeptałem głowę tego drugiego. To było straszne i bardzo bolało.-wyszeptał chłopiec, ponownie tego dnia siłując się z pasami, by wtulić się w brata.

Jimin pośpiesznie odpiął mu pas, który przyciskał jego talię do łóżka i sam przysiadł na jego krawędzi, by chłopiec spokojnie mógł się w niego wtulić.

-Wujek czuł się bardzo źle i nie odciął mi ich od razu-kontynuował swoją historię, pomimo tego, że wcale nie chciał sobie tego przypominać.-Dopiero zrobił to późno w nocy, gdy zobaczył, że w tym więzieniu pali się światło. Bardzo bolało, Jiminie. Nie byłem w stanie przestać krzyczeć, gdy to robił-szlochał chłopczyk.-Później chciał sobie wyciąć to z brzuszka, ale miał już wielkie, czarne żyły wokół tego. Rozcinał sobie brzuch jak szalony. To było obrzydliwe.

Jihyunowi naprawdę trudno było o tym wszystkim mówić. Chciał jak najszybciej iść spać i olać sobie opowiadanie tej historii starszemu chłopcu, jednak wiedział, że po prostu musi.

-I co się stało później Hyun? Jak się tutaj znaleźliście?-spytał Jimin, całując ciepłe czółko chłopca i jeszcze mocniej opatulając go ramionami.

-Przez mój krzyk ludzie stąd szybko do nas przyszli. Zostawili wujkowi pistolet, wzięli mnie i Tae i przyszliśmy tutaj. Niósł mnie ten twój przyjaciel, które ma białe włosy. A Taehwana taka ładna blondynka. Później usłyszeliśmy huk pistoletu i zabrali nas do pani lekarz. I od tamtej pory leżę tutaj.-wyszeptał cichutko, kończąc swoją opowieść, a jego brat ułożył go wygodnie na łóżku.

Zaczął nucić jakąś kołysankę, zapinając chłopca pasami i przykrywając go białym kocykiem.

-Dziękuje, że mi to powiedziałeś.-wyszeptał Jimin, lulając chłopca do snu.

Ucałował jego czółko i przysiadł na podłodze czekając, aż temu uda się zasnąć.

Jimin mimowolnie złożył swoje dłonie, modląc się o lepsze jutro.

I jednocześnie przeklinając tę dwójkę za to, że złamali najważniejszą zasadę.


⋆ ˚。⋆୨୧˚ ˚୨୧⋆。˚ ⋆

Cześć druga moje aniołki!

Mam nadzieję, że się Wam podoba!

↜Don't get bitten↝Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz