Obolały Geumjae z ledwością dźwignął się do siadu, głośno jęcząc i przykładając dłoń do swojej nieprzyjemnie pulsującej głowy. Na widok brata zaraz po przebudzeniu zareagował uśmiechem, jednak w następnej chwili okropny ból w niego uderzył i jedyne w czym były wykrzywione jego wargi to w brzydkim grymasie niezadowolenia. Zawiesił spojrzenie na bacznie wpatrującym się w niego Yoongim, który trzymał na kolanach blondyna i uspokajająco gładził jego plecy. Przekrzywił głowę, nie bardzo rozumiejąc dlaczego Park siedzi na kolanach jego braciszka, a tamten jest tak troskliwy i opiekuńczy. To kłóciło się z jego poglądem o zachowaniu Yoona wobec obcych.
-Wy ten tego?-zapytał cicho, opierając się plecami o zimną ścianę naprzeciwko nich.
Jimin słysząc jego głos pośpiesznie zeskoczył z kolan Mina, czerwieniąc się dorodnie i spuścił wzrok, bawiąc się niepewnie palcami. Cholera, wcześniej o tym nie myślał, bo wiedział, że Yoona od początku była podekscytowana na myśl o ich dwójce razem, ale nie wiedział co sobie pomyśli Jae. Nie chciał przecież, by pod wpływem brata Yoongi nagle uznał, że jest do kitu. Min z lekkim uśmiechem pokręcił głową na nieśmiałą reakcję swojego chłopaka i złapał go za kolano, by zarzucić jedną z jego nóg na swoje uda, a następnie zacząć rysować na jego udzie różne szlaczki. Momentalnie poczuł się lepiej z jeszcze bardziej czerwonymi policzkami Parka.
-Tak, jesteśmy razem, Jimin jest moim chłopakiem-powiedział spokojnie, a Jae na te słowa uniósł jedną z brwi.
Yoongi przez jego reakcję również uniósł brwi, obserwując go z uwagą. Czemu ten stary piernik, który zawsze mu marudził, że sobie nikogo nie umie znaleźć, nagle tak dziwnie reaguje? Nie widzieli się kupę czasu, ale to nie mogło aż tak go zmienić.
-Przepraszam hyung, że cię uderzyłem-te niezręczną ciszę pomiędzy braćmi postanowił przerwać Jimin, unosząc na niego skruszone spojrzenie.-Ale byłeś za głośno, nie mogłem ryzykować-zabrał swoją nogę z ud Yoongiego, zamiast tego splatając z nim palce w pocieszającym geście.
-Daj jakieś przeciwbólowe i będziemy kwita-Jae machnął dłonią, a Park skinął głową.
Nie pozwolił mu się jednak podnieść dziewiętnastolatek, zarzucając swoją nogę na udo blondyna. Młodszy wytrzeszczył patrzałki, wpatrując się w niego jak w ostatniego kretyna, ten jednak wciąż patrzył na starszego brata. Nie mógł dać mu leków, to przecież marnowanie ich zasobów na kogoś kto i tak zaraz zniknie.
-Kiedy cię dziabnęło?-zapytał jedynie, kiwając na jego ukryty pod porwaną koszulką bok.
Jae ją uniósł, z obojętnością wpatrując się w ranę na jego ciele. Na ten widok Parkowi znowu podeszło coś do gardła, dzielnie jednak wytrzymał, skupiając się na zaciskającej się na jego dłoni, tej należącej do Yoongiego. Przecież to on powinien go wspierać, a nie on jego. Jimin naprawdę był do kitu.
-A sam nie wiem, niedawno-wzruszył ramionami, opierając głowę o ścianę.-Nawet nie wiem ile minęło od upadku więzienia, ale pewnie sporo, jeśli jesteście tak blisko-zauważył, uśmiechając się lekko na widok ich min.-No co? Jestem popierdolony i zdecydowanie coś mi się w głowie poprzestawiało, ale cieszę się, że jesteś szczęśliwy Yoon.
Yoongi uśmiechnął się szeroko, unosząc dłoń Parka, by w następnej kolejności z delikatnością ją ucałować. Blondyn uśmiechnął się nieśmiało na ten uroczy gest, zaraz kryjąc twarz w jego ramieniu. Jego uszy popieścił cichy śmiech, co jeszcze bardziej go rozczuliło. Nawet w takich momentach ten facet był przesłodki.
-Yoona już nie żyję, mam rację?-tą słodką chwilę przerwał głos Jae, na co młodsi od razu struchleli.-Przyjechała chociaż z Wami do domu?-spytał słabo, a Yoongi pobladł, spuszczając głowę.
CZYTASZ
↜Don't get bitten↝
FanfictionNowy świat, którego najważniejszą zasadą stało się: nie daj się ugryźć. A w nim głupiutki i słodziutki chłopiec, który za wszelką cenę będzie starał się przeżyć całe to bagno wraz z innymi ocalałymi, których to spotka po drodze do przeżycia. Jimin p...