↜Śpijcie dobrze zmartwione duszyczki↝

143 14 9
                                    

Yoongi sam był szczerze zdziwiony tym, że aż tak zmartwił się stanem swojego nowego i wyjątkowo bliskiego mu znajomego.

Odkąd tak właściwie tylko odstawili Hoseoka do jego pokoju, a później sami wrócili do swojego wspólnego, Jimin był cholernie apatyczny i nieobecny.

Siedział tylko na własnym łóżku, dokładnie w tym samym miejscu w którym Yoongi go posadził. Jedyne co blondyn robił to tylko cicho płakał, mrugał i oddychał ciągle wpatrując się w jeden punkt nieobecnym spojrzeniem.

Min siedział naprzeciwko niego na własnym łóżku i wpatrywał się w młodszego chłopaka, próbując znaleźć odpowiednie słowa na pocieszenie go i dodanie mu otuchy, jednak jak na złość głowa białowłosego była po prostu pusta. Nie potrafił znaleźć odpowiednich słów, chociaż tak pięknie się wysławiał.

-Jimin?-Yoongi postanowił przerwać tą ciszę, jednak gdy tylko się odezwał poczuł jakby zrobił coś nieodpowiedniego.

Zagryzł ze zdenerwowania różane wargi, a jego spojrzenie zaraz spotkało się z pustymi czekoladkami młodszego, które jedyne od czego mogły się świecić to od łez. A widok tak zmarnowanego Jimina dziwnie ranił Mina co niezbyt mu się podobało.

-Yoongi-odszepnął mu Jimin, niepewnie wyciągając dłoń w stronę chłopaka.-Proszę hyung, chociaż ty mnie nie zostaw. Nie umieraj nigdy-Jimin zapłakał głośno i nawet nie panując nad własnym ciałem wstał na równe nogi.

Zaraz znalazł się w objęciach Mina, tak naprawdę ku zaskoczeniu ich obydwu. Jimin był zszokowany reakcją własnego ciała, a Yoongiego zaskoczyła ta śmiałość ruchów młodszego.

Prędko jednak białowłosy odwzajemnił jego uścisk, by lekko zarumienionym schować buzię w zagłębieniu szyi młodszego chłopaka.

To zdanie w ustach chłopca brzmiało zdaniem Mina niesamowicie, chociaż doskonale zdawał sobie sprawę, że chłopiec chwyta się jak tonący brzytwy. Z jednej strony Yoongi poczuł się zdziwiony jego wypowiedzią, a z drugiej poczuł się jakby blondyn pokładał w nim swoje wszystkie nadzieję i oddawał mu piecze nad własnym życiem.

Poczuł, że Jimin wcale nie chce tracić nadziei, a całą pragnie pokładać w nim, by ten go już nie opuścił i pomógł mu wygrać walkę z tym przeklętym przeznaczeniem.

-Nie umrę Jiminie, obiecuje-wyszeptał Yoongi i pomógł mu wdrapać się na własne kolana, a blondyn poczuł się odrobinę zawstydzony.

Rozkleił się jednak jeszcze bardziej, a białowłosy jeszcze mocniej go do siebie przytulił. Wiedział przecież, że stratę trzeba wypłakać.

Jimin poczuł się lepiej dzięki tej kruchej obietnicy. Poczuł, że ktoś jednak chce o niego zadbać, że wcale nie ma mu za złe podjętych decyzji.

A Yoongi wiedział, że obiecuje mu niemożliwe. Jednak jeśli ich serca poczuły ulgę to nikt nie mógł mieć do nich pretensji.

Ta obietnica była zbyt krucha, żeby przetrwać, jednak żadne z nich nie chciało wtedy powiedzieć tego na głos. Tak było dobrze, pocieszyło ich to, a nie powinni tracić nadziei. Powinni twardo stać na ziemii i nie dać się złamać, a jeśli obietnica im to dawała to nie była taka zła jak się mogło wydawać.

-Hyung, to nie boli już tak bardzo jak powinno? Czy to źle?-wyszeptał Jimin, by będąc całym zapłakanym i zasmarkanym odsunąć się od starszego chłopaka.

-To dobrze Jiminie-wyszeptał Yoongi, niepewnie zatapiając dłoń w kosmykach młodszego.-Im szybciej to zaakceptujesz tym lepiej. Ten ból tylko Cię spowolni, a chyba chcesz uciekać jak najszybciej przed dłońmi śmierci, prawda?

-Tak, to prawda. Obiecaliśmy, że przeżyjemy to za nich.

I Park dzięki starszemu pozwolił sobie odsunąć na bok poczucie winy, by opłakać jedynie śmierć tej dwójki.

Doskonale zdawał sobie sprawę, że już od jutra musi wziąć się w garść. Nie tylko dla siebie i każdego żywego bliskiego jego sercu, ale przede wszystkim dla Jiwoo i Jihyuna.

Dlatego tak po prostu pozwolił sobie usnąć w ramionach starszego, a ten nie chcąc opuszczać chłopca ostrożnie ułożył się razem z nim na łóżku i nie przejmując się zapalonym światłem pozwolił sobie na zasłużony sen.

A w tym samym czasie, w którym to Jimin odnalazł spokój w ramionach Yoongiego, Hoseok siedział na swoim łóżku pogrążony we własnych myślach, wpatrując się w małe zakratkowane okienko.

Zastanawiał się co kierowało jego młodszą siostrą, myślał o czym myślał Jihyun, chciał tak bardzo dowiedzieć się co oni czuli.

Chciał odpowiednio się z nimi pożegnać, chciał im pomóc i zrobiłby to, gdyby tylko wyjaśnili mu swoje uczucia.

Nie było nikogo bliższego dla Junga niż jego siostra i Jimin, dlatego wiedział, że nieważne co i tak mu wybaczy. Tak właściwie to już mu wybaczył, a wyrzuty sumienia zaczynały go nieprzyjemnie gryźć.

Wiedział, że zareagował zbyt gwałtownie, że nie powinien podnosić na niego ręki, jednak te wszystkie uczucia, myśli, wątpliwości i cały ból tak nagle się w nim w tamtym momencie skumulowały, że nie potrafił inaczej tego wyładować.

Zastanawiał się też co w tej chwili czuł sam Jimin, co czuła teraz Yoona. Chciał znienawidzić dziewczynę, jednak skoro to właśnie ją młoda Jung poprosiła o pomoc musiał dowiedzieć się o niej więcej.

Dzieliły wspólne marzenia? Miały wspólne przekonania? Łączyło je coś więcej? Tego najbardziej Hoseok chciał się dowiedzieć od najmłodszej Min, jednak ból w jego sercu jaki powodowała myśl o Jiwoo skutecznie odbierał mu możliwość wypowiedzenia tego nagłos.

Nie mógł zrozumieć dlaczego Jimin pozwolił iść Jihyunowi razem z jego siostrą. Decyzję Jiwoo był w stanie zrozumieć, w końcu była aniołem, który martwił się jedynie o całą grupę i nie chciał by cokolwiek im zagrażało. Nawet jeśli to ten anioł by zagrożeniem.

A Jihyun? Zaledwie pięciolatek, który byłby w stanie podjąć taką decyzję dla dobra ogółu? To się kupy nie trzymało. Chociaż jeśli Jung miał być szczery, to młodszy Park był milion razy mądrzejszy i bardziej odpowiedzialny od tego starszego.

Czy aż tak bardzo bolała go ta niepełnosprawność jaką nabył?

-Cholera, Jiwoo, Jihyun. Mogliście chociaż się pożegnać-wyszeptał Jung, by podobnie jak połowa więzienia usnąć wymęczony całym dniem.

Gdy większość spała, zło przemieszczało się korytarzami, szukając jakiegokolwiek ochłodzenia dla zbyt wysokiej gorączki i ratunku dla powoli przestającego bić serca.

⋆ ˚。⋆୨୧˚ ˚୨୧⋆。˚ ⋆

I co myślicie? Bardzo to niszczę? Nie za bardzo przynudzam?

Ostatnio tak mało komentujecie, że zastanawiam się czy Wam się nie podoba czy po prostu to jest tak nudne, że nie ma czego komentować.

Ale przysięgam, że będzie lepiej!

Już dłużej nie zanudzam Was moją nudną osobą, więc miłego dnia lub wieczorku! Kocham Was słońca! ✨💕💕

↜Don't get bitten↝Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz