Wszystkie osoby w pokoju Yoony wydawały się prawdziwie pogrążone w smutku, jednak gdy przyszedł wieczór, każdy prócz Jimina i Hoseoka, przestał płakać i martwić się otwarcie, a zamiast tego powoli wyszli z pokoju Yoony, chcąc wrócić do swoich obowiązków.
W takim świecie strata była normalna, musieli do niej przywyknąć, chociaż brzmiało to zbyt nieludzko dla ludzi, którzy w życiu mieli nie doświadczyć życia w takich czasach i na takich warunkach, jakie to życie zaczęło nagle stawiać.
Wszyscy w końcu pogodzili się ze stratami w ich rodzinach, pogodzili się z byciem samym na świecie i zastępowali więzy krwi, więzami lojalności i przyjaźniami.
To było bolesne, rujnowało psychikę, rujnowało ich uczucia i postrzeganie świata. Obniżało morale całych drużyn, jednak trzeba było zacisnąć zęby i przyjąć popieprzone wyzwanie przeżycia.
Musieli przeżyć swoje życia dla innych i to było bolesne i trudne, jednak dodawało im dodatkowych sił.
Dla Yoony tak naprawdę wszyscy w więzieniu zachowywali się jak zwierzęta, dbające jedynie o swoje przeżycie.
Jej bracia, pracownicy, homoteam, a nawet dzieci, których była opiekunką. Widziała te powolne wypaczenie w małych główkach, była świadkiem coraz mniejszej ilości łez i coraz większej znieczulicy nawet u tych słodkich dzieciaków, które powinny być zbyt dobre i delikatnie dla tego świata.
A tak naprawdę te małe dzieci po kryjomu przed opiekunami starały się jak inni przeżyć. Przestawały być czułymi i dobrymi istotkami, stały się osobami, które co chwila wspinały się do okien, by z podziwem obserwować wystrzeliwane przez strażników strzały za mur, a one wiedziały doskonale kogo zabijano.
Młoda Min czuła się uwięziona, czuła wstręt do wszystkich, jednak nadal sympatyzowała do ludzi zachowujących się ludzko, a takich jednostek z dnia na dzień robiło się coraz mniej.
Codziennie chodząc korytarzami widziała powolne popadanie w obłęd w oczach innych. Widziała te roztrzaskane na kawałki zarówno serca jak i dusze, które zbyt usilnie starały się naprawić.
-Zaprowadzę Jimina i Hoseoka do siebie-szept jakby zza mgły dotarł do uszu dziewczyny, a ona jedynie kiwnęła głową.
Jej starszy brat był chujem, pamiętała jak z premedytacją psuł jej lalki i wrzucał je pod samochodzik Jae, który natomiast chętnie je rozjeżdżał. Mała Min, pomimo ciągłych docinek i psucia jej zabawek kochała swoich braci, którzy naprawdę byli troskliwi i dobrzy.
Pamiętała jednak, jak zawsze chętnie chłopcy naprawiali jej lalki, gdy ta uciekała z płaczem do siebie, a później bawili się z nią całymi dniami.
I pomimo tego, że była już o wiele za stara na takie zabawy, szczerze za nimi tęskniła.
Teraz wpatrywała się jak jej brat z kamienną miną i oczami pozbawionymi swojego dawnego blasku wyprowadza zapłakaną dwójkę i zostawia ją samą, by ta mogła wszystko sobie poukładać.
Jednak ona nie chciała sobie niczego układać w głowie, nie czuła takiej potrzeby.
Wiedziała jedynie, że jedyną osobą popierającą jej sposób myślenia była Jiwoo. Do czasu, jednak nie chciała brać głupich ram czasowych do serca.
Gdy tylko została sama, rzuciła się na łóżku i pustymi oczami zaczęła wpatrywać się w śnieżnobiały sufit więziennej celi, która została przerobiona na jej pokój.
Tak się czuła, jakby była uwięziona w tych murach nie wśród ludzi, a wśród zwierząt.
Nie zakochała się, uczucia nie mogły być takie płytkie, do miłości potrzebny był czas.
Ot, zwykłe zauroczenie. Zwykłe zauroczenie do umierającej istoty, w jej wypranym obecnie z uczuć ciele nie zrobiło to żadnej różnicy.
Cierpiała, jednak tego nie czuła. Nienawidziła, jednak to ignorowała, usilnie cierpiąc przyjemność ze słodkiej pustki.
Odwróciła się na prawy bok i cicho westchnęła przymykając powieki.
To było zbyt okrutne. Zabójstwo przez coś takiego było jej zdaniem obrzydliwe.
Ludzie od zawsze umierali przez choroby, właściwie największy odsetek śmierci zawsze z tego wynikał.
Nie znała nikogo, kto umarł śmiercią naturalną, kto umarł we śnie, spokojnie i bez trosk w zgodzie z jakimś tam bożkiem.
A jeśli chodziło o wiarę szczerze kpiła z Jimina, który naiwnie wierzył w jakiegoś głupca na chmurce, który się o wszystkich troszczył i starał się im pomóc.
Wszyscy których znała zmarli przez choroby lub jakieś wypadki. Jej wuj zginął przez zwykłych złodziejaszków, którzy postanowili okraść go z rana jak szedł do pracy.
Zabrali mu wtedy wszystko i zostawili z poważnym urazem głowy, przez który skończył w śpiące i finalnie został odcięty od maszyn.
Jej ojciec umarł za zawał, matkę odebrał jej rak podobnie jak dziadka i inne ciotki. A resztę zabrała jej ta okrutna zaraza, która najpierw zabijała ludzi, a następnie przywracała ich do żywych jako zwykłe krwiożercze potwory.
Na początku nikt nie mógł się z tego otrząsnąć, jednak wystarczyło kilka dni, by każdy zapomniał o bólu jaki powodowała strata i zajął się własnym przeżyciem.
A to bolało Min jak nic innego. Pomimo już trwającej prawie miesiąc epidemii nie potrafiła się pogodzić z tym wszystkim.
Nie potrafiła pogodzić się z zabijaniem nawet tych, którzy powrócili do żywych. Pragnęła wierzyć, że da się ich jakoś wyleczyć, że to najzwyklejsza w świecie choroba o tak dramatycznym przebiegu. Chciała wierzyć, że gdzieś na świecie ktoś odkrył na to lekarstwo.
Jednak co z tego, że wierzyła, jeżeli świat był zbyt okrutny. Nie było ratunku, ludzie zarażeni po prostu umierali. Ich serca przestawały bić, płuca nie pobierały już powietrza, a umysł zamykał się już na zawsze.
Te potwory nie miały wspomnień, nie miały uczuć, po prostu egzystowały kierując się chorą chęcią pożarcia i zainfekowania wszystkich ocalałych.
Tylko, że Min nie chciała tego do siebie dopuścić. Tak bardzo pragnęła, by ta rzeczywistość nie była prawdziwa. Tak bardzo chciała żyć. Tak bardzo chciała by inni żyli.
I dręczona wszystkimi myślami wreszcie usnęła wymęczona, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, jakie zagrożenie na nich czekało.
Bo zło nigdy nie śpi, a potwierdzić to mogła teraz jedna osoba chowająca się po kątach.
⋆ ˚。⋆୨୧˚ ˚୨୧⋆。˚ ⋆
Taki nudny rozdział, żeby uśpić Waszą czujność.
Mam nadzieję, że taki rozdział się Wam podobał. Yoona będzie odgrywała ważną rolę, dlatego chciałam przybliżyć Wam jej uczucia i przemyślenia.
Teraz będziemy brodzić w hektolitrach łez i krwi.
Kocham Was słońca! Miłego dnia lub wieczorku! ✨❤❤
CZYTASZ
↜Don't get bitten↝
FanfictionNowy świat, którego najważniejszą zasadą stało się: nie daj się ugryźć. A w nim głupiutki i słodziutki chłopiec, który za wszelką cenę będzie starał się przeżyć całe to bagno wraz z innymi ocalałymi, których to spotka po drodze do przeżycia. Jimin p...