Park krzątał się w kółko, nadzorując przygotowania do skromnej uroczystości. Miało być idealnie i on zamierzał tego dokonać, wszyscy mieli się świetnie bawić, a w szczególności dwójka najstarszych Kimów, którzy jak najbardziej na to zasługiwali.
Musiał podawać jedynej kobiecie w towarzystwie ubrania do prasowania, następnie odbierać je od niej i wieszać na wieszakach. Gotowe outfity Jungkook odkładał do właściwych pokoi na górze i w międzyczasie wynosił niektóre rzeczy z salonu. Blondyn musiał pilnować czy Taehwan odpowiednio składa serwetki, czy Taehyung nie przebił znowu kilku balonów, redagować ułożone przez Hoseoka jako wielkiego kapłana formułki i w tym wszystkim musiał znaleźć też czas na podziwianie siedzącego na blacie Yoongiego, który obmyślał jakie dania mogą przygotować z tego co mają.
Namjoon razem z Seokjinem za to zostali przegonieni do stania na warcie, by mogli spędzić razem czas i żeby po prostu im nie marudzili, że za bardzo się starają i to wszystko jest zbędne. Bo dla nich wszystkich wcale nie było. Nie dość, że dzięki temu mieli zabawę i zostali oderwani od smutnej rzeczywistości, to również mieli możliwość, aby jakoś odwdzięczyć się najstarszym. Namjoon objął funkcję dowodzenia, a Jin pomimo, że bywał naprawdę ekscentryczny to naprawdę ich wspierał i pomagał.
Jego rozmyślania i wpatrywanie się w swojego chłopaka przerwał huk kolejnego pękniętego balona. Chungha momentalnie się odpaliła, wymachując wokoło żelazkiem.
-Ty mała nieostrożna lampucero, jeszcze raz pękniesz jakiegoś balona, to ja bardzo chętnie tobie coś pęknę! Aż tak bardzo chcesz jechać po jakieś inne?! To proszę bardzo, ale wypieprzaj sam w podskokach!-zawołała, a Kim od razu zaczął ją przepraszać, niemal lądując na kolanach.
Te groźby oczywiście rozbawiły Jimina, jednak naprawdę szczery uśmiech na jego ustach spowodował Min, który lekko się wzdrygnął przez hałas i podniósł na niego spojrzenie, lekko się rumieniąc i uśmiechając, przez to, że ich spojrzenia się spotkały.
-Hyung, a to jest czyje?-zapytał Jungkook, wskazując na komplet w jego dłoniach.
Półprzezroczysta, czarna, koronkowa bluzeczka, czarna marynarka i czarne garniturowe spodnie, a do tego przewieszony na samej górze koronkowy joker, który również potrzebował lekkiego przeprasowania. Jimin uśmiechnął się półgębkiem, wciskając mu do dłoni wieszak, który o mało nie łamał się pod ciężarem tego wszystkiego.
-Twojego chłopaka-odparł beztrosko, z satysfakcją wpatrując się w jego reakcję.
Najpierw na twarzy Jungkooka pojawił się olbrzymi szok, potem zaczął szybko mrugać, raz otwierać, raz zamykać usta, gdy lekko się uspokoił oblał się rumieńcem i przeniósł spojrzenie na Taehyunga. Gdy zobaczył na buzi Kima wredny uśmieszek, westchnął cicho i udał się na górę.
-Jak zawsze musi cudować-westchnął jeszcze na odchodne, a Park nie mógł powstrzymać chichotu.
-Blondi, potrzymaj mi kiecy-Chungha rzuciła mu w twarz bladoróżowym materiałem, a ten złapał za kolejny wieszak i szybko ją zawiesił.
Nie mógł w końcu pozwolić, by ta piękny ciuch się pogiął. Sam ją jej wypatrzył, więc musiała być idealna. Zamiast tego podał jej czarną koszulę i ruszył w stronę stołu. Sukienka jaką trzymał w dłoniach była doprawdy urocza i wyglądała jak dla jakiejś gwiazdy filmowej, idącej odebrać jakąś prestiżową nagrodę. Sięgała do połowy łydki i była można by rzecz, że lejąca. Nie było żadnych falbanek, ani nie unosiła się delikatnie od talii, nie była też dopasowana poniżej wcięcia. Na górze dopasowywała się do sylwetki, miała delikatny dekolt, a rękawy wykonany były z półprzezroczystego, brokatowego materiału. Wykonana była z jedwiabiu, przez co dziewczyna jedynie delikatnie brała ją parą, by usunąć kilka wygnieceń.
CZYTASZ
↜Don't get bitten↝
FanfictionNowy świat, którego najważniejszą zasadą stało się: nie daj się ugryźć. A w nim głupiutki i słodziutki chłopiec, który za wszelką cenę będzie starał się przeżyć całe to bagno wraz z innymi ocalałymi, których to spotka po drodze do przeżycia. Jimin p...