↜Pamiętaj, że masz mnie↝

100 13 21
                                    

Blondyn zamoczył ręcznik w misce z wodą, którą dopiero co przyniósł do pokoju i przysiadł przy Minie, który nie potrafił oderwać zmarnowanego spojrzenia od własnych dłoni. Chłopiec cicho westchnął, przykładając zwilżony materiał do brudnej buzi swojego hyunga i delikatnie zaczął oczyszczać jego policzek.

Wiedział, że jego przyjaciel nie ma nawet siły iść się załatwić, a co dopiero umyć. Już wcześniej siłą wepchnął go do łazienki, żeby opróżnił pęcherz, jednak zmuszenie go do zmycia z siebie krwi i brudu było niemożliwe, więc Jimin sam musiał mu pomóc.

Czarnowłosy wcale się nie odzywał, jakby w ogóle nie przejmując się obecnością troszczącego się o niego Parka. A młodszy po prostu wiedział, że ten nie może pogodzić się ze śmiercią siostrzyczki i ciągle rozpamiętuje moment, gdy wbił jej scyzoryk w głowę.

-Hyungie, proszę, podnieś wyżej głowę-wyszeptał delikatnie Jimin, gdy tylko przepłukał ręczniczek.

Chciał przemyć mu szyję, jednak starszy był tak mozolny w swoich ruchach, że blondyn sam złapał jego brodę w dwa palce i ją uniósł. Z troską przecierał jego mleczną skórę, nie wiedząc jak ten może się czuć po zabiciu siostry, która niespodziewanie stała się żywym trupem no i która miała zamiar go zjeść. Złapał jedną z dłoni Yoongiego i zanurzył ją w misce, którą miał na kolanach. Ostrożnie palcami pocierał każdy fragment jego skóry, wchodząc również na nadgarstki. Gdy zrobił to samo z drugą dłonią, delikatnie wytarł je do sucha i ucałował każdą.

Podniósł się na równe nogi i ruszył do szafki, by wyjąć z tamtą czystą koszulkę i dresy, i spojrzeć ze smutkiem na swojego hyunga.

-Pomóc ci się przebrać czy wyjść?-spytał delikatnie, uśmiechając się lekko, gdy starszy nareszcie podniósł na niego wzrok.

-Dam sobie radę-odszepnął mu Yoongi i wyciągnął dłonie po ubrania.

Jimin szybko mu je podał i złapał miskę oraz ręcznik, by na spokojnie odnieść je do łazienki. Gdy tylko wyszedł z pokoju, jęknął głośno, zsuwając się z żałością po drzwiach. Na szczęście nie rozlał wody, jednak wymioty niebezpiecznie podeszły mu na widok delikatnie zaróżowionej wody.

Czuł się tak cholernie winny, że to nie on wbił w głowę martwej dziewczyny ostrze. Właśnie dlatego pociągnął za siebie Mina, chciał, by tego nie widział. Jednak zmroził go pierdolony strach i to właśnie czarnowłosy musiał go ratować z opresji.

-H-hyung?-Park nagle poderwał spojrzenie, widząc klęczącego przed sobą Jeona, który patrzył na niego z troską.-Wszystko w porządku?

Blondyn sapnął cicho, a w jego oczach momentalnie stanęły łzy. Jego dolna warga zadrżała niebezpiecznie, a on jęknął żałośnie, kryjąc twarz w dłoniach. W ogóle nie przemyślał tego, że nadal siedzi przed drzwiami pokoju Yoongiego.

-Jungkookie, j-ja nie wiem jak go pocieszyć-wypłakał Jimin, podkulając nogi bliżej klatki piersiowej.-Hyung wygląda t-tak marnie, j-a nie chcę, żeby on tak cierpiał-wyszlochał Park, a gdy poczuł na ramionach silne dłonie szesnastolatka, uniósł spojrzenie.

Królikowaty uśmiechnął się delikatnie i zabrał leżące obok niego miskę i ręcznik. Podniósł się na równe nogi i cicho odetchnął, śmiesznie marszcząc nos, bo zastanawiał się jak ubrać swoje myśli w słowa.

-Hyung, po prostu przy nim bądź. Tak jak on, gdy Jihyun odszedł-powiedział spokojnie młodszy i odszedł powoli, a Jimin wpatrywał się w jego plecy z uchylonymi wargami.

Kto by pomyślał, że to właśnie Jungkook będzie potrafił podnieść go na duchu. Otarł łzy z policzków, podniósł się na równe nogi i otrzepał z niewidzialnego kurzu. Wziął głęboki wdech i nacisnął na klamkę, by wejść do środka.

Spojrzenie jego czekoladowych patrzałek od razu zatrzymało się na ubranym już w czyste ubrania Minie, a gdy zobaczył rzucone w kąt brudne ubrania cicho westchnął. Prędko ruszył w ich stronę i patrząc na Yoongiego, poukładał je szybko i odłożył na biurku, by później o nich nie zapomnieć.

-Yoonie, nie jesteś głodny?-spytał łagodnie Jimin, siadając tuż obok starszego i niepewnie odsunął z jego czoła wpadające mu do oczu kosmyki.

Gdy starszy mu nie odpowiedział, Park głośno westchnął i niedelikatnie pchnął go do tyłu, by ten położył się plecami na łóżku. Sam za to wygodnie położył głowę na jego torsie i gdy starszy otulił go ramieniem, uśmiechnął się lekko.

-Hyungie, dziękuję za ratunek-wyszeptał blondyn i zaskoczony podniósł wzrok na buzię Yoongiego, gdy ten cicho zapłakał.

-N-nie ma za co, ale Jiminie, to tak cholernie boli-jęknął chłopak i sam przyciągnął do siebie młodszego.

Park oczywiście bez problemu pozwolił, by starszy zrobił sobie z niego przytulankę do wypłakania. Wiedział jaki ból nim targa po stracie młodszej siostry. W końcu sam jeszcze niedawno był w najcięższej fazie żałoby.

-Pamiętaj, że masz mnie-wyszeptał Jimin i splótł niepewnie ich palce razem.

W ostatnim czasie nie szczędzili sobie trzymania za dłonie, całowania się w czółka, policzki czy dłonie, w ten sposób ukazując sobie przyjacielskie wsparcie. Chociaż obydwoje czuli w środku, że nazwa „przyjaciel" cholernie im się nie podoba, tak teraz okropne wydarzenia spowalniały wszystko.

Gdy po kilku minutach ciche płakanie, zmieniło się w miarowy oddech, Jimin wyplątał się z jego uścisku, patrząc na pogrążoną we śnie buzię dziewiętnastolatka. Blondyn z troską naciągnął na jego ciało kołdrę, ucałował jego czoło i podniósł się z łóżka, chwytając za brudne ubrania.

-Śpij spokojnie Yoonie-wyszeptał Jimin, wychodząc szybko z pokoju.

Cicho zamknął drzwi i ruszył na dół, by wrzucić ubrania do kosza na pranie i zrobić starszemu coś do jedzenia i picia. Gdy tylko zszedł do kuchni w jego oczy rzuciła się Chungha powoli zmywająca podłogę i Seokjin, który stał przy kuchence, mieszając coś w garnku.

Jimin za to podszedł do wyspy kuchennej i wstawił wodę w czajniku elektrycznym, wyciągając z szafki dwa kubki. Z innej wyjął za to jedną torebkę herbaty i wrzucił do jednego z kubków. Musieli oszczędzać napar bogów, więc z jednej torebki zwykle robili kilka herbatek.

-Jak się trzyma?-spytał cicho Kim, zakrywając gotującą się potrawę przykrywką.

-Nie najgorzej-odparł szybko Jimin i wyjrzał za okno, gdzie mógł dostrzec kopiącego zawzięcie dołek Junga i wyciągającego z auta to co udało im się wcześniej zdobyć Jungkooka.

-Nie spodziewałam się, że tak po prostu zamieni się w sztywną-powiedziała cicho Chungha, rzucając brudną szmatkę w kąt.-Jimin, zrób i mi herbaty.

Blondyn skinął lekko głową i wyciągnął kolejny kubek, a czajnik się wyłączył tym samym ukazując, że woda jest już gotowa. Zalał pierwszy kubek i zaraz wyjął z niego torebkę wkładając do kolejnego i zalał, robiąc dokładnie to samo z kolejnym.

-Nikt się by tego nie spodziewał-powiedział cicho Seokjin, głośno wzdychając.-Nie możemy stracić więcej ludzi.

A Park i Kim cicho się z nim zgodzili, doskonale zdając sobie sprawę, że kolejne straty będą coraz boleśniejsze i będzie im coraz trudniej przeżyć jako grupa. I również nie chcieli pozwolić odejść nikomu ze swojej małej rodziny.


⋆ ˚。⋆୨୧˚ ˚୨୧⋆。˚ ⋆

No i kończymy ten maluteńki maratonik.

Na pocieszenie mogę Wam powiedzieć, że w kolejnym rozdziale (50) stanie się coś co troszkę rozluźni atmosferę!

Dziękuję Wam za czytanie, mam nadzieję, że się podoba! Jeśli macie jakieś uwagi to bardzo proszę o komentarz!

Kocham mocno! Miłego dnia lub wieczorku słońce! ☁❤



↜Don't get bitten↝Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz