🤡🤡🤡
Jimin ledwo opanowywał swój płacz, gdy musiał wpatrywać się w beztrosko bawiących się Jihyuna i Taehwana.
Blondyn, gdy tylko wrócił od Yoony, został wkręcony w opiekowanie się dwójką dzieciaków, chociaż jeśli miał być szczery wcale mu to nie przeszkadzało.
Chłopak, który zostawił mu tą dwójkę pod opieką, nazywał się Minho i to właśnie on został wcześniej poproszony przez Yoonę o przyprowadzenie małego Kima do tego pokoiku.
Jimin nie był zły, że ten zostawił go z pięciolatkami samego. Wręcz przeciwnie był wdzięczny piętnastolatkowi, bo dzięki temu mógł dłużej wpatrywać się w swojego młodszego brata i jedynego ocalałego członka rodziny.
Którego za kilka godzin sam zaprowadzi pod osąd Boga.
Po dwóch godzinach od jego przyjścia, po małego Tae wrócił Minho, a blondyn został sam na sam z tym mniejszym blondynkiem.
Niewiele w tym czasie rozmawiali. Wpatrywali się raczej w siebie nawzajem, próbując nacieszyć się obecnością tego drugiego.
Park nie udał się na kolację, nie wrócił do swojego pokoju na noc, by chociaż zachować pozory nocy jak każdej innej. Nie chciał wystawiać nosa spoza tej małej, szpitalnej salki, a do toalety poszedł zmuszony przez Jihyuna.
Czas pędził zbyt szybko. Z szesnastej, w której to zostali sami we dwójkę, nagle zrobiła się pierwsza.
Obydwaj Parkowie zbyt dobrze wiedzieli, że to za szybko, że nie są gotowi.
Jimin nie zdążył nacieszyć się bratem, a Jihyun nie zdążył odpowiednio przygotować braciszka na nieuniknione.
Chociaż co on jako pięciolatek mógł takiego zrobić?
Wraz z wybiciem 01:03 drzwi pokoiku uchyliły się, a do środka weszły dwie nastolatki.
Yoona jak zwykle ubrana na czarno, wyjątkowo pokusiła się o białą spinkę, która przytrzymywała jej włosy w koku. Widać było po jej buzi, że była szczerze zasmucona całą sytuacją. W jej ciemnych oczach Jimin był w stanie dostrzec również zalążki strachu i gromadzące się łzy, które dzielnie trzymała.
Jiwoo jak zwykle uśmiechała się łagodnie, ubrana tak samo jak w dniu w którym wyruszyli w podróż. Miała na nogach tę nieszczęsne glany przez które cała ta chora sytuacja ma właśnie miejsce.
Niepewnie podeszła do blondyna i wtuliła się w niego. Nikt się nie odezwał, nikt tak naprawdę nawet nie chciał.
Jimin również otulił Jung ramionami i resztkami silnej woli starał się nie rozpłakać.
Jiwoo pachniała dokładnie tak samo jak kiedyś. Delikatna kwiatowa woń wprawiała Jimina w stan melancholii i poczucia, że wszystko jest jak kiedyś, że wszystko jest w porządku. Miał wrażenie, że tylko żegna się z dziewczyną, by na następny dzień zobaczyć ją wchodzącą do sali od biologii w towarzystwie przyjaciółek.
-Zróbmy to-wyszeptała Jiwoo, a przez to, że w pomieszczeniu było cicho, każdy był w stanie ją usłyszeć.
Jimin skinął lekko głową i odsunął się od młodszej dziewczyny. Yoona zaraz wtuliła Jung w siebie, próbując opanować drżenie ciała, a blondyn ruszył do siedzącego na łóżku Jihyuna.
Bez żadnych pasów, mógł siedzieć wolno, ciesząc się tą znikomą wolnością. Ubrany w niebieską koszulkę i długie materiałowe spodnie, prezentował się nad wyraz krucho zdaniem jego starszego brata.
Sięgnął po białą bluzę i pomógł założyć ją Jihyunowi. Następnie po prostu dźwignął go na kolana i mocno przytulił, zaciskając piąstki na ubraniu chłopca.
CZYTASZ
↜Don't get bitten↝
FanfictionNowy świat, którego najważniejszą zasadą stało się: nie daj się ugryźć. A w nim głupiutki i słodziutki chłopiec, który za wszelką cenę będzie starał się przeżyć całe to bagno wraz z innymi ocalałymi, których to spotka po drodze do przeżycia. Jimin p...