rozdział XXIII

102 9 0
                                    

Changbin POV.

- Przypomnij mi jeszcze raz, dlaczego to robię?- spytałem starając się nie wystawać zza jakiegoś uschniętego krzaka.

- Dlatego, że obiecałeś, że swoje dni wolne będziesz spędzał ze mną, a ja muszę się upewnić, że Chan dobrze zrobił mówiąc "tak".- odparł Felix przykładając lornetkę do oczu.

- Czy on nie jest trochę za duży, żebyś go szpiegował i sprawdzał z kim się spotyka? Poza tym oni nie biorą ślubu tylko się spotykają.- Lix pokręcił przecząco głową.

- On zawsze się mną zajmował, więc teraz muszę mu się odwdzięczyć.- stwierdził i otworzył szeroko buzię zszokowany, czy zdziwiony, nie wiem.- Zobacz! To Park! I chciał go pocałować! A widziałeś jak Chan czuje się niekomfortowo!

- Felix to normalne, że ludzie którzy ze sobą chodzą się całują.- czy ja naprawdę muszę mu to tłumaczyć?

- Nie znasz Bang'a tak dobrze jak ja. Jak ma połamane serce to zakocha się dopiero kiedy ktoś go naprawdę sobą oczaruje. A Park'a zna za długo, traktuje go jak znajomego.- powiedział i zakładając na głowę za dużą czapkę z reniferem podniósł się i zaczął powoli poruszać się na przód.- Idą gdzieś... Na co czekasz? Chodźmy!

- Ehh, co ja z tobą mam?- westchnąłem i poszedłem w jego ślady.

- Nie, Felix zlituj się nade mną. Nie zostałem stworzony do chowania się za stołami w restauracji, w której najbardziej wykwintnym daniem  jest zalana zimną wodą zupka chińska.- ostrzegłem Felix'a, ale ten i tak dalej gapił się na śledzoną przez nas parkę, która w tym momencie śmiała się i jadła coś co nawet nie przypomina jedzenia.

- Wiesz dobrze, że jakbyś został w mieszkaniu musiałbyś się zajmować Hayoon. Potraktuj mnie jak swojego wybawcę.- przypomniał mi. Racja, bawienie się w saesang'a jest milion razy lepsze niż opieka nad "adoptowaną córką Felix'a", choć jeszcze nie oficjalnie. 

- Czekaj, Chan wstaje i chyba gdzieś idzie!- po kiego mu ta lornetka, skoro oni siedzą kilka metrów od niego? Poza tym jego "bezbronne dzieciątko" pewnie po prostu idzie do łazienki, albo odetchnąć świeżym powietrzem. 

- Czy mogę spytać co ty tu robisz?..  I miło cię poznać.- powiedział Chan wyciągając do mnie rękę i wrócił wzrokiem do Felix'a. 

- Oj no, martwię się o ciebie! Przecież jeszcze nie dawno kogoś miałeś, a teraz masz Park'a, poza tym jak masz złamane serce to jesteś nie do zniesienia. Zbyt pozytywny.- stwierdził Felix zakładając rękę na rękę i patrząc uważnie w oczy Bang'a.

- Ehh... mógłbyś go proszę stąd zabrać?- zwrócił się do mnie Chan z błagalnym uśmiechem na twarzy. 

 -Jasne!- powiedziałem łapiąc Felix'a i z nim pod pachą wychodząc z jakże ekskluzywnego lokalu. Młodszy szamotał się i kazał się postawić, ale nie zwróciłem na to uwagi.

Zobaczyłem jak Chan robi niski ukłon w moją stronę i wraca do stolika. 

- No wiesz co?! I teraz się nie dowiem czy Park jest dla niego miły, czy może go do tego nie zmusza, a co jeśli Chan boi się, że Park go wyrzuci jeśli się nie zgodzi? Albo może Park wykorzystuje jego ciało?! NIE NIE NIE, WRACAMY TAM!- poderwał się z murka, na którym akurat siedzieliśmy z zamiarem powrotu do restauracyjki.

- Siadaj, nic mu nie będzie.- powiedziałem pewnie i odpaliłem telefon. Hyunjin obiecał, że wyślę mi termin wylotu z Dżakarty. Ale jeszcze tego nie zrobił. Niech zgadnę... Kucyki Pony... ewentualnie Rodzina Addamsów.

- Ale co jeśli coś mu się stanie przez Park'a? Nie chce żeby przez niego przestał być moim menadżerem? Nie chcę, żeby przestał nim być, to by było straszne.- powiedział znów zajmując miejsce koło mnie, a minę miał dosłownie zbitego psa.

- Już dobrze, chodź przytulę cię, tylko nie połam mi kości.- powiedziałem przytulając go mocno. Odwzajemnił uścisk i chyba jednak moje żebra są w niebezpieczeństwie. I nie żeby Felix był jakoś specjalnie silny, to po prostu moje kości są wyjątkowo słabe. 

- A mogę dzisiaj spać razem z tobą?- spytał patrząc na mnie ze szczenięcymi oczami.

- W drodze wyjątku...

+++

"   "/ Changlix/ Seungjin/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz