rozdział XI

136 10 3
                                    

Changbin POV.

Siedzimy z Felix'em w studiu i od kilku godzin powtarzamy tą sama formułkę: "ta? Nie. Ta? Nie.". Przeszukujemy wcześniej napisane przez niego podkłady muzyczne. I jest ich zdecydowanie za dużo... Cały już zdrętwiałem, a nawet nie mogę wstać, gdyż Felix jakiś czas temu władował mi się na kolana i za Chiny nie chce stamtąd zejść. A zepchnąć go nie dam rady. Za ciężki jest. 

- A ta?- spytał puszczając kolejną i kładąc głowę na moim ramieniu.

- Nie lepsza niż poprzednie 40.- przeczesałem jego grzywkę, na co zamruczał niczym rasowy kot. 

- To może zrobimy sobie krótką przerwę?

- I chwała ci za to!- odparłem rad z tego, że wreszcie ruszył się z moich nóg. - Chcesz coś do picia? I tak muszę rozprostować nogi.

- Może być jakiś sok.- powiedział i wrócił wzrokiem do komputera. 

Wstukałem w automat 008 i poczekałem chwilę. Już chciałem wyjąć sok, kiedy poczułem silny uścisk na nadgarstku. 

- Changbin? To ty?- na dźwięk tego głosu dosłownie zmroziło mi krew w żyłach. Odwróciłem się powolnie.- Mój boże, to naprawdę ty?!

Przede mną stał... no cóż... mój były,  tak chłopak. Junseok.

Prawie w ogóle się nie zmienił. Jak sądzę i z charakteru. Nie żeby był jakimś potworem, ale przykładnym partnerem to on nie był. 

- Tak, to ja.- powiedziałem ozięble.- Wybacz, ale trochę mi się spieszy.

- Nie wiedziałem, że tu pracujesz.- powiedział z tym swoim głupim czarującym uśmieszkiem przyklejonym do tej głupiej czarującej twarzy.- Dawno się nie widzieliśmy, może wyskoczymy na kawę?

- Nie. Spieszę się.- pospiesznie odparłem i spróbowałem się wyrwać, ale uścisk na moim nadgarstku tylko się zacieśnił.- Puść mnie. Naprawdę mi się spieszy. 

Znów spróbowałem się wyrwać, ale Junseok jak zawsze był silniejszy ode mnie.

- Junseok? Co ty robisz?! Puść go!- głos Felix' a brzmiał z lekka upiornie, a twarz nie była mniej przerażająca. Wyglądał jakby chciał zemścić się na Junseok'u za zabicie mu matki i ojca szczoteczką do zębów, na której była akurat pasta o smaku jabłka.

- Felix! Dawno cię nie widziałem, co u ciebie?- spytał Junseok uśmiechając się czarująco. Zawsze był dobrym aktorem.

- Powiedziałem, że masz go puścić.- kontynuował Felix zdejmując jego rękę z mojego nadgarstka. 

- Ależ ja tylko witam się z moim byłym. Czy widzisz w tym coś złego?- zapytał Junseok uroczym głosikiem. Felix najpierw zaniemówił na moment, ale po chwili złapał mnie za dłoń i pociągnął w stronę studia. W końcu mi tę rękę albo złamią, albo wyrwą. 

Kiedy wreszcie puścił moją dłoń byliśmy już w studiu.

- Dzięki za pomoc.- powiedziałem masując rękę. Felix nic nie powiedział tylko znów usiadł do komputera unikając spojrzenia na mnie jak ognia.

- Coś się stało?- spytałem niepewnie. Odwrócił się w moją stronę ze spuszczoną głową. 

- Czy ty... jesteś... gejem?- spytał robiąc długie przerwy między wyrazami. 

- Nie do końca. Miałem kiedyś dziewczynę, nie jedną.- odparłem. Szkoda, spodobało mi się przebywanie z Felix'em. Żałuję, że teraz prawdopodobnie zakończy naszą znajomość.

- Mogłeś mi powiedzieć... przecież bym cię nie wyśmiał. W tym nie ma nic dziwnego.- powiedział uśmiechając się. Myślałem, że Junseok ma czarujący uśmiech, ale ten jego naprawdę jest powalający. 

- Po pierwsze, nie przeszkadza ci to? A po drugie, wcale nie mówiłem, że to coś dziwnego.- stwierdziłem. Zaśmiał się i tym razem on wciągnął mnie na swoje kolana. Oj, kościste jak cholera. Ja wiem, że idole nie mogą dużo jeść, ale błagam! Toć to sama skóra i kości! 

- W takim wypadku... wracamy do podkładów?- i znowu się zaczyna...



 - Nareszcie!- powiedziałem i podniosłem się z jakże wygodnego siedziska (czyt. nóg Felix'a). Ile można siedzieć w studio. Bez jedzenia i wody, a tylko soczkiem multiwitamina. Nierealne.

- To nie jest tak, że ja ci coś sugeruję, ale wiesz... teraz będę musiał wrócić do tego smutnego i zimnego mieszkania... w samotności... bez jakiejkolwiek osoby do towarzystwa... z pustą lodówką... a w nocy zapewne będę śnił najgorsze koszmary...- powiedział robiąc uroczą niewinną minkę i tuląc się do mojego ramienia. 

- Znaczy się nic mi nie sugerujesz, ale sugerujesz mi, żebym zabrał cię do mojego mieszkania. Ostrzegam, że wszędzie są porozrzucane ubrania Hyunjin'a. Łącznie z bielizną.- powiedziałem i pociągnąłem go w górę. 

- W żaden sposób mi to nie przeszkadza. Idziemy?- powiedział i zaczął zbierać swoje rzeczy. 

- Ładnie tu macie.- uznał Felix zdejmując płaszcz i czarne okulary. A także czapkę z przyszytą kaczuszką zamiast pomponu, ale to strasznie odwraca uwagę od tego jak bardzo pasowały mu okulary.

A ładnie jak ładnie. Klasycznie z dużą ilością ciuchów Hyunjin'a. 

- Obiad?- spytałem patrząc w stronę kuchni. Od kiedy Hyunjin przechodzi swoją "depresję" przestał zmywać, więc ze zlewu się wysypuje. Dosłownie, na podłodze leży stłuczona miska. 

- Raczej kolacja.-  stwierdził Felix. Już chciałem mu odpowiedzieć, kiedy uprzedził mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Są dwa wyjścia. Pierwsze: moja matka znów postanowiła mnie odwiedzić, druga: Hyunjin zgubił klucze... znowu.

Otworzyłem drzwi. Widok, który zastałem zdziwił mnie. Można by nawet rzec, że wbił mnie w podłogę.

- Seungmin?!

+++

Czasami spotykam się z czymś takim, że w takich momentach ludzie piszą kto im towarzyszył przy pisaniu i z reguły jest to zespół lub wokalista , ale ja po prostu powiem Asterix i Obelix... Swoją drogą nie wiem czemu aż taka uwielbiam te bajki.

"   "/ Changlix/ Seungjin/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz