rozdział III

215 13 7
                                    

  Felix POV.

Jechałem w van'ie całkowicie ignorując słowa manager'a.

Byłem pogrążony myślami o chłopaku z koncertu. Wydał mi się na swój sposób ciekawy. Tak więc, postanowiłem, że przyspożę mu najlepszy dzień w całym jego nic nieznaczącym życiu.

Może i jestem wariatem, ale muszę zainspirować się czymkolwiek. Ostatni wszystkie teksty, które pisze są strasznie płytkie.

***

   Gdy van się zatrzymał wysiadłem i udałem się do mieszkania. Kilka lat temu uznałem, że skoro i tak często bywam w Osace to warto coś kupić, a nie wiecznie chować się w hotelach.

Rzuciłem kurtkę na kanapę i ruszyłem w stronę lodówki. Jedyne co w niej znalazłem to dziurawy ser i stara golonka. Nie ma to jak pożywny posiłek.

Usiadłem na kanapie. Zaskrzypiała głośno. Kupiłem ją jeszcze przed debiutem do mieszkania w Korei, a po zakupie tego przywiozłem ją tutaj.

Wziąłem golonkę do ręki. Bon apetit. Smakowała ohydnie. Skrzywiłem się i odłożyłem ją na stolik kawowy.

Wziąłem do ręki pilota i odpaliłem telewizor. Leciał w nim jakiś ogłupiający program, na który i tak nie zwracałem uwagi.
Zacząłem myśleć o jutrzejszym dniu. Co by tu zrobić, aby był idealny?

Z tą myślą zasnąłem na wiekowej kanapie.

Hyunjin POV.
   Seungmin to najbardziej urocza istotka jaką w życiu spotkałem! Jest taki...awww!
Do tego też słucha Twice i Apink i... W sumie to wielu innych zespołów.
Głosik też ma niesamowicie słodki. Jednym słowem "C U T E".
Changbin natomiast ciągnie się za nami jak STARE RAJSTOPY. Wygląda na strasznie zamyślonego. Tak właściwie to go rozumiem. Długo czekał na ten koncert, a skończyło się, jak skończyło.
Domyślając się, że Bin i tak nas zignoruje spytałem Min'a:

- Macie w domu kakao, cukier, mąkę i jajka?
Seungmin skinął głową.

- Mamy. Co planujesz?- spytał. Moje usta wykrzywiły się w szerokim uśmiechu.

- Zobaczysz...- złapałem go za dłoń i przyśpieszyłem kroku. Tak jak sądziłem, Changbin wykazał się swoją ignorancją i wciąż dorównywał tempem żółwiowi.

Felix POV.

   Obudził mnie dzwonek telefonu. Z wyraźnym niezadowoleniem przyłożyłem komórkę do ucha.

- Jeszcze śpisz? Jest już 6:30 na 7:00 masz wywiad w radiu. Spóźnisz się.- ta sama formułka co wczoraj... I przedwczoraj, co tydzień.

Prawda jest taka, że wywiady przestały być wystarczającą motywacją by wstać rano z łóżka. Nie były już ani zabawne, ani stresujące. Nie byłem też od dawna podekscytowany.

W przeciwieństwie do mojego manager'a, Chan'a.
Często odnoszę wrażenie, że Bang składa się z samych pozytywnych emocji. Nigdy nie widziałem go smutnego.

Zwlokłem się mozolnie z kanapy. Szybko tego pożałowałem. Sen na starej kanapie okazał się nie być najzdrowszy dla kregosłupa.
Ruszyłem ku szafie, a następnie już z czystymi ubraniami ruszyłem pod prysznic.

***

   Chan czekał już w van'ie zaparkowanym przed budynkiem.

Na jego ustach widniał, jak zawsze szeroki uśmiech. Skrzywiłem się jak kot, który powąchał cytrynę. Bang choć jeden dzień mógłby nie emanować optymizmem.

- Co ty taki szczęśliwy?- spytałem zajmując miejsce za nim.

- Bo życie jest piękne, tylko ty marnujesz je na marudzenie.- odparł. Ten chłopak wciąż widzi patrzy przez różowe okulary. Jakieś 4 miesiące temu poznał jakąś super osobę, z którą teraz się umawia. Cała jego radość jest winą tego człowieka.

Van ruszył, a Chan zaczął mówić mi jakieś pouczające cytaty, ale ja z premedytacją go ignorowałem.
Cały czas wracałem myślami do chłopaka z koncertu. Jeszcze 2 godziny do naszego spotkania.

- Muszę być wolny dziś od 9.00.- przerwałem wywód Chan'a. Zwrócił głowę w moją stronę, a jego usta ułożyły się w okrągłe "o".

- Co?! N-nie możesz!- ups, chyba go zdenerwowałem.

- Owszem mogę.- upierałem się.- Mam prawo do 2 wolnych dni.

- Ale przecież.... n-no czemu?- zapytał, a ja jedynie pokręciłem głową, więc Chan zrezygnował z dalszych pytań.
Po chwili zatrzymaliśmy się przed budynkiem radia.

Changbin POV.
  
   Leżałem plackiem na łóżku. Nie chciało mi się ruszać.

Moje myśli nieprzerwanie krążyły wokół Felix'a. Dam sobie rękę uciąć, że on robi mnie w konia. Przecież się ze mną nie spotka. Na sto procent ma pełny harmonogram.

Do tego nie jestem nikim ważnym. Nawet nie zakochanym w nim fanboy'em, a bardziej w jego głosie i muzyce.

Moje rozmyślania przerwał Seungmin, który dosłownie wleciał do mojej chwilowej sypialni. Wyglądał na roztrzęsionego.

- Hyung! Chodź szybko, Hyun'nie coś sobie zrobił!- krzyknął ze łzami w oczach. W przeciągu setnej sekundy poderwałem się z łóżka i potykając się o własne nogi pobiegłem schodami w dół.

- Gdzie on?! Gdzie Hyunjin?
Seungmin pokierował mnie do kuchni.

Kiedy przekroczyłem jej próg nabrałem niesamowitej ochoty na złamanie wszystkich 206 kości Hyunjin'a i pstryknięcie w czoło Seungmin'a.

Hyun stał cały i zdrowy trzymając w rękach ogromną blachę ciasta czekoladowego. Westchnąłem łapiąc się za głowę.

- Chcesz kawałek?- usłyszałem pytanie Hyunjin'a.
-... Tak...- odparłem i zabrałem od niego blachę. Postawiłem ją na blacie i usiadłem na krześle. Wziąłem do ręki nóż i ukroiłem kawałek.

Następnie zjadłem go ignorując przy tym  natarczywe spojrzenia Seungjin'ów. W ich szczenięcych oczętach mogłem zobaczyć iskry.

- Smakuje?- spytał Seungmin wyraźnie powstrzymując się przed piskiem.

- Nie jest złe.- na moją odpowiedź wyraźnie posmutniał.

- Oj nie mów tak. Napewno jest pyszne.- powiedział Hwang biorąc kawałek. Chyba faktycznie mu zasmakowało. Nie, że było niedobre, ale nie powinienem jadąc w stresie, a Felix zrobił że mnie mroczną kulkę stresu.

- Mam coś do załatwienia, więc Seungmin, pomógł byś Hynjin'owi jakoś się tu odnaleźć.

+++
Czy tylko ja odnoszę wrażenie, że coś co komuś innemu zajęłoby one shot ja robię w opowieści?

"   "/ Changlix/ Seungjin/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz