rozdział XXIV

94 10 0
                                    

Hyunjin POV.

Jestem martwy. Ja wiem, że są ludzie, którzy mogą nie spać cztery dni, ale ja do nich nie należę. Nie spałem całą noc oglądając My Little Pony, samemu bo Seungmin zrezygnował już na drugim sezonie, a do tego zjadłem tak dużo słodyczy, że aż mnie żołądek boli. O ile on może boleć... brzuch mnie boli. 

Zwłaszcza, że na śniadanie Seungmin je jajka z boczkiem. Nawet nie wiecie jaki to ma okropny zapach... przynajmniej teraz...

- Nie będziesz nic jadł?- spytał Seungmin pakując do buzi kolejny kawałek boczku. Zero litości.

- Nie... Zaraz się zwymiotuję. Za dużo ciasta. Ale było takie dobreee~- naprawdę było, ale jak wiadomo co za dużo to za wiele... to nie zdrowo. Poza tym ktoś na tej sali je coś co strasznie śmierdzi, tylko tak jakby nie wiem do końca co to jest, ale nie wygląda zbyt apetycznie.

- Wiesz może kiedy będziemy mogli wrócić do Korei?- Seungmin spytał nadal ze smakiem pochłaniając jajka.

- Na pewno nie dzisiaj, ani jutro. Straszny wiatr i deszcz, zapowiadają je też na najbliższe dni.- powiedziałem też niezbyt zadowolony z tego faktu. Co jak co, ale w tak długim czasie Changbin zdąży przemalować mi wszystkie ściany w sypialni. Poza tym powinienem w końcu usiąść do moich kolekcjonerskich oper.

- Szkoda... Ale znajdźmy jakieś pozytywy!- ożywił się Seungmin.- Co powiesz na pójście do hotelowej kawiarni? Mówiłeś, że mają dobre ciasta!

Jak to jest, że on je tyle słodyczy i nie tyje? Nawet tak długie spacerki z jednego końca Seulu na drugi nie mogą spalić tylu kalorii. A myślałem, że to ja dużo jem.



- Teraz rozumiem dlaczego ty w ogóle nie tyjesz...- wysapałem starając się dogonić Seungmin'a, który biegł jeszcze szybciej niż Hayoon, kiedy Bin wciska mi ją wciska na siłę, żebym to ja się nią zajmował. A to małe wredne stworzenie ma naprawdę dużo siły w nogach. Seungmin chyba po prostu je za dużo cukru i jest przez to nadpobudliwy. - Poczekaj chwilę!

Wierzcie mi lub nie, ale gonienie Seungmin'a po plaży pełnej ludzi, do tego w nocy nie jest zbyt proste. Co prawda jest ona oświetlona, ale i tak co chwilę potykam się o własne nogi. Zresztą już raz wyłożyłem się jak długi na zamku z piasku jakiegoś dziecka. Kopnęło mnie  zaczęło głośno płakać, ale że Seungmin dalej parł na przód to szybko się podniosłem i pobiegłem za nim. No i jeszcze dostałem od tego dzieciaka plastikową łopatką po głowie.

- Czemu zostajesz z tyłu? Chodź, tam jest jakiś cypel!- świat się nade mną zlitował! Plaża się kończy. Nie będę musiał dalej biec... znaczy się pomijając drogę powrotną. I przynajmniej póki co nie pada. Choć ponoć ma padać później.

- Już idę, ale zwolnij na chwilę.- powiedziałem wreszcie stając koło niego. Jak to jest, że można biegać i się nie męczyć?

- Cypel?~~- Seungmin uwiesił się na moim ramieniu i wydął usta. Za słodko... dostanę cukrzycy... 

- Mhm... Chodź, ale powoli.- złapałem go za rękę i pociągnąłem w stronę cyplu... a raczej on pociągnął mnie. - Strasznie się ekscytujesz. Nigdy nie widziałeś morza? Bo... tak jakby mieszkałeś na wyspie...

- Widywałem, i to całkiem często.- odparł Seungmin uśmiechając się szeroko i znów przyśpieszając kroku. No to teraz nie dość, że odpadną mi nogi to jeszcze ręka.- Ale ten widok nie może się znudzić. 

- I tak lepsze to niż trudne szlaki górskie.- westchnąłem ciesząc oczy widokiem spokojnego morza. Co prawda dalej morze było... trochę mniej spokojne, ale zbliżała się burza, więc co w tym dziwnego.- Choć muszę przyznać, że nic nie równa się widokowi morza oglądanego z plaży na Hawajach.

- Byłeś na Hawajach?- zdziwił się Seungmin i usiadł na piasku.

- Mhm, kiedyś pojechałem na koncert w Niemczech.

- Nie wiem jak ty to robisz...

- A wiesz... jedzie się na koncert jakiegoś koreańskiego zespołu i kończy się na drugiej części globu.- wzruszyłem ramionami.- Ale najciekawsze jest to, że kiedy jadę na koncert nie związany z kpopem to kończę w dobrym miejscu.

- Przecież nie wracaliśmy do Korei na koncert, czemu wylądowaliśmy w Dżakarcie?- Seungmin starał się zrozumieć moje niuanse.

- ...Przecież po powrocie i tak poszedłbym na koncert... zbliża się ten kończący trasę Iz*one!- przyznałem siadając koło niego.

- No i wszystko jasne...

- Wybacz.

- Przynajmniej mogę bezkarnie posiedzieć na plaży z chłopakiem, który mi się podoba.- Seungmin wzruszył ramionami i oparł głowę na moim ramieniu. 

I to jest ten moment, w którym moje serce staje, bo jestem nad morzem w Dżakarcie, razem z Seungmin'em, który opiera swoją głowę na moim ramieniu, a teraz jeszcze się do mnie przytulił! Autentycznie jestem martwy.

- Min'ie?

- Tak?

- Dopilnuj, żeby na moim grobie było zdjęcie, na którym wyraźnie będzie widać moją twarz. I nie bierz go od Changbin'a, bo da ci same derpy!

- Co?- zdążył jeszcze spytać Seungmin zanim zacząłem go mocno przytulać piszcząc jaki to jest uroczy.

+++

Miłego dnia, wieczora, nocy, czy jaka akurat jest pora dnia... może południe? W każdym razie miłego!

"   "/ Changlix/ Seungjin/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz