rozdział IX

169 12 6
                                    

Changbin POV.

  Powrót do pensjonatu minął mi na wychwalaniu mojego szczęścia.

Przyjazd do Japonii przerósł moje wszelkie oczekiwania. Sądziłem, że przyjadę, pójdę na koncert i wrócę do Korei. Tym czasem spędziłem cały dzień z Felix'em. Chwała ci panie, że fanbotiwanie nie leży w mojej naturze, jak u Hyunjin'a.

Hyunjin na szczęście nie podpalił, bądź nie wyburzył przypadkiem pensjonatu. Chyba przebywanie z Seungmin'em dobrze na niego wpływa. Uśmiechnąłem się w duchu.

Seungjin'ów nie było w salonie, kuchni, ani ogrodzie, więc bezpiecznie mogę przyjąć, że pokój, który chwilowo dzielę z Hwang'iem nie stoi w płomieniach. 

Otworzyłem drzwi do sypialni i... cóż nie jestem pewien co jest lepsze: spalony pokój czy Hyunjin ze stabilizatorem. 

Hwang tylko rzucił na mnie okiem i wrócił do oglądania jakże interesującego sufitu. Obraził się, czy co?

- Nie było mnie zaledwie jeden dzień.- powiedziałem załamując nad nim ręce.- Co się stało?

- Skręciłem kostkę.

- Tyle to widzę.- odparłem i westchnąłem.- Pytam się jak?

- Nijak.- no i wracamy do punktu wyjścia. Może Seungmin mi powie...

Kim wyglądał jakby właśnie wrócił z kilkugodzinnej pracy w kopalni, po której jeszcze przebiegł maraton. Szturchnąłem go delikatnie w ramie. Wzdrygnął się i spojrzał na mnie nieprzytomnym wzrokiem.

- Co się dzieje? Chyba Hyunjin nie spadł jeszcze ze schodów, prawda? Położyłem się tylko na chwilę. 

No tak. Chyba go rozumiem.



   Te kilka dni w Japonii minęło mi jak z bata strzelił. Zwłaszcza, że Seungjin wcale nie traktowali mnie jak trzecie koło w rowerze. Wydawali się być wręcz zadowoleni ze spędzania czasu z przyzwoitką. 

Teraz stałem już na lotnisku oglądając ich dramatyczne pożegnanie. 

Hyunjin'owi prawie leciały łzy z oczu, kiedy tulił do siebie Seungmin'a.  Kim również wydawał się być niezadowolony z naszego wyjazdu. 

Kiedy Hwang w końcu oderwał się od Min'a cmoknął go szybko w usta i zarumieniony uciekł w stronę bramek. Pośpiesznie ruszyłem za nim uprzednio machając na pożegnanie do Kim'a.

Lot nie przepłynął nam tak płynnie jak miałem nadzieję.

Jakaś na oko 6-letnia dziewczynka wylała na Hyunjin'a sok pomarańczowy i oskarżyła go o zjedzenie jej czekolady, a mnie jakaś dziwna staruszka biła laską po głowie ilekroć oparłem się o fotel.  Kiedy w końcu wylądowaliśmy w Korei oboje odetchnęliśmy z ulgą. Tylko, że moje rzeczy zamiast lecieć z nami wylądowały w Meksyku...

Chan POV.

  - Nieee!!! Czemu??!!!- Felix wyrzucił swoje karty w powietrze. Skoro nie umie przegrywać to czemu w ogóle gra?

Jego trasa już się skończyła i teraz siedzimy przed biurem szefa... to jest Jinyoung'a (a/n tutaj chodzi o tego z Got7, wcześniej zapomniałam dopisać) czekając aż ten się pojawi. Jesteśmy tu już prawie godzinę. A wbrew pozorom spóźnianie się wcale nie robi tak dobrego wrażenia. Niestety pan Park twierdzi inaczej...

Spojrzałem na swój telefon. Płacząca emotka może nie była najlepszym wyborem na tapetę, ale nie miałem lepszego pomysłu. Kliknąłem w ikonkę wiadomości. Jinyoung dalej nie dał znaku życia.

"Gdzie jesteś?" wstukałem w telefon. Dosłownie sekundę potem mój telefon zawibrował.  "Czyżbyś za mną tęsknił?". Prychnąłem cicho i napisałem "Można tak powiedzieć".

- Serio?!- prawie krzyknął Jinyoung wychylając się zza drzwi biura. 

- Co?! Byłeś tu przez cały czas?!- krzyknąłem na niego zwracając na siebie uwagę wpatrującego się do tej pory w telefon Felix'a. Pewnie konwersuje z Changbean'em, czy jak mu tam.

- Chan, z łaski swojej denerwuj się trochę ciszej.- powiedział i wrócił wzrokiem do telefonu.

- Czemu nas nie wpuściłeś?- zapytałem spokojniej. 

- Zamyśliłem się.- wzruszył ramionami.

- Zamyśliłeś? Zamyśliłeś?!- znów krzyknąłem. Jinyoung pokazał dyskretnie na Felix'a, który patrzył na mnie morderczym wzrokiem. 

Poczułem mocne szarpnięcie za ramię. Zanim się obejrzałem Jinyoung wciągnął mnie do gabinetu i zatrzasnął drzwi.

- Zapomniałeś o Felix'ie.- wypomniałem Park'owi.

- Naprawdę chcesz mu teraz przerwać? Ten chłopak wpływa na niego lepiej niż najlepsze antydepresanty. 

Westchnąłem jedynie. Nie że nie miał racji, ale przebywanie z nim sam na sam było dla mnie w pewien sposób niekomfortowe.

- Chciałbym, żeby Felix wziął wolne na jakiś czas. Trasa była długa i wyczerpująca, a nie chcę, żeby zacharował się na śmierć.- rzekłem obserwując reakcję Park'a. Mężczyzna zamyślił się i po chwili kiwnął głową. 

- Wydaje mi się, że to może być nienajgorszy pomysł. Mam rozumieć, że też bierzesz wolne?- spytał. Skrzywiłem się lekko. Nie lubię brać wolnego. Zawsze kończę na kanapie nie wiedząc co ze sobą zrobić.

- A nie znalazłbyś dla mnie jakiegoś zadania na ten czas?-spojrzałem na niego błagalnie.- Najlepiej takiego, które zajmowałoby mi 22 godziny na dobę?

Znów się zamyślił.

- Mógłbyś zastąpić moją sekretarkę i pomoc domową. Jeśli oczywiście będzie ci to pasować.

Lepsze to niż nic. 

- Zgoda.- powiedziałem nie namyślając się długo. 

I tak właśnie zniszczyłem cały komfort swojej pracy. bo prawdopodobnie będę widywać Jinyoung'a 24/dobę...

+++

Jest druga w nocy, a ja nie mogę spać...Ó╭╮Ò (Tak swoją drogą ta buźka przI-M.ia płacz, czy smutek?)

"   "/ Changlix/ Seungjin/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz