don't leave me

4.3K 211 71
                                    

Words: 1294
Warnings: -
Author's Note: Gorzko-słodki shot. Uwielbiam go i mówię tu zarówno o shocie jak i postaci. Możecie śmiało podzielić się swoimi odczuciami po tej części - jeśli widzicie jakieś błędy, nie bójcie się mnie poprawić! To jedynie pomaga mi, bo sama nie zawsze dostrzegę błąd.
Ciekawa jestem z kim przyjdzie mi pisać jutrzejszy shot. Trzymajcie się i do zobaczenia jutro <3

Jeśli miałaś być szczera wobec samej siebie, musiałaś przyznać to, że naprawdę nienawidziłaś swojego partnera. Nieważne jak bardzo się starałaś, żeby choć trochę dorównać jego umiejętnościom, wiedziałaś, że nigdy go nie dogonisz. Dzieliła was zbyt duża przepaść. On urodził się ze zdolnościami, o których ty mogłaś tylko pomarzyć. I chyba to najbardziej denerwowało cię w osobie Gojo Satoru. Podczas, gdy ty ciężką pracą, litrom wylanych łez i potu dotarłaś tak daleko, on nie robił prawie nic i był niemalże na szczycie. Dlatego też, gdy został twoim partnerem, miałaś wrażenie, że ktoś wbija ci nóż coraz głębiej w serce.

 - Cholerni sadyści. - Przebiegło przez twoje myśli, gdy cudem uniknęłaś bliskiego spotkania z lecącym w twoim kierunku gruzem. 

 - Uważaj trochę! - krzyknęłaś, pozbywając się po drodze jakiejś klątwy.

W odpowiedzi usłyszałaś jedynie głośny śmiech białowłosego nastolatka. W myślach wyklinałaś wszystkich znanych ci bogów za postawienie obok ciebie takiego idioty. Nie miałaś pojęcia dlaczego wasz nauczyciel - Yaga Masamichi - przydzielił was jako parę, jednak wiedziałaś, że gdy wrócicie zdecydowanie nie zostawisz tak tego.

Nagle coś świsnęło tuż obok twojej głowy. Poczułaś, jak coś spływa po twoim policzku i szybko ukryłaś się za jakąś do połowy zniszczoną ścianą. Dotknęłaś dłonią piekącego miejsca na twojej twarzy i przeklęłaś widząc krew. Delikatnie wychyliłaś się zza swojego ukrycia i chwytając w dłoń swoją katanę, ruszyłaś biegiem w kierunku wroga. Dość sprawnie wychodziło ci pozbywanie się klątw, jednak nic nigdy nie idzie do końca po naszej myśli.

 - Cholera, uważaj! - Usłyszałaś, nim coś cię nie przygniotło.

Przeraźliwy krzyk opuścił twoje usta, gdy czułaś, jak gruz przygniata twoje nogi. Nie mogłaś się ruszyć, wszelkie drogi ucieczki zostały zablokowane przez, leżącą na tobie, przeszkodę. Świat jakby zwolnił, gdy dotarło do ciebie, że teraz nie masz już jak się bronić i stałaś się łatwym celem. W myślach cicho przeklinałaś swoją nieuwagę. Powoli zaczęłaś się żegnać z życiem, które mimo wszystko kochałaś.

Przez twoją głowę przemknęło miliony wspomnień. Pierwszy dzień w liceum jujutsu, moment, kiedy twój wzrok skrzyżował się, z zakrytymi przez ciemne okulary, błękitnymi oczami Satoru. Oh, jak bardzo uwielbiałaś te zamkniętą galaktykę w jego spojrzeniu. Gdy spotkaliście się po raz pierwszy byłaś szczerze onieśmielona jego wyglądem. Miałaś wrażenie, że stoi przed tobą boskie stworzenie, namalowane genialnymi dłońmi Michała Anioła lub Leonardo da Vinci. Jego głos zapadł głęboko w twojej pamięci i byłaś pewna, że poznałabyś go wszędzie nawet po długich latach rozłąki. Ze łzami w oczach wróciłaś do tego dnia.

 - Ale ty jesteś niziutka! - Usłyszałaś, gdy wpadł na ciebie. Zadarłaś głowę wysoko w górę, by posłać morderczy wzrok w kierunku wysokiego nastolatka.

 - Przynajmniej nie jestem głupsza od kozy - warknęłaś i obróciłaś się na pięcie, by wrócić do klasy.

Następnie pan Yaga przedstawił cię reszcie uczniów, w tym i Gojo Satoru, który z błyskiem w oku przyglądał się temu, jak zajmujesz miejsce jak najdalej od niego. Od tamtego spotkania unikałaś białowłosego jak ognia. Nie rozmawiałaś z nim, robiłaś wszystko, żeby nie musieć z nim pracować. I udawało ci się to przez ponad rok. Teraz, kiedy powoli kończyliście szkołę, nie mogłaś jakkolwiek wpłynąć na decyzję Yagi. Jedyne czego żałowałaś to, to że nie zdążyłaś powiedzieć błękitnookiemu, iż tak naprawdę to go nie nienawidzisz.

does curse can love? jjk oneshotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz