paradise

1.9K 106 13
                                    

Words: 1035
Warnings: 18+ (soft), przekleństwa
Author's Note: Uhlala, podoba mi się to, co tutaj stworzyłam. Miłej lekturki życzę, nie będę zabierać wam zbyt dużo czasu na czytanie mojej notki. Miłego dnia <3
6/18

Cicho grająca muzyka i papieros, powoli wypalający się w twojej dłoni. Zaciągnęłaś się i przymknęłaś oczy. Chłodny podmuch wiatru sprawił, że twoje włosy stały się jeszcze bardziej rozczochrane, a na twoich gołych nogach pojawiła się gęsia skórka. Poprawiłaś za dużą, męską koszulkę i oparłaś się o barierkę na twoim balkonie. Zaczęłaś wpatrywać się w kolorowe światła różnych szyldów i wsłuchiwać się w odgłos pojedynczych samochodów.

Było już ciemno, pewnie po północy, a ty nie mogłaś spać. Nieprzyjemne wspomnienia spędzały sen z twoich powiek, a potrzeba jego dotyku sprawiła, że zaczęłaś wariować. Wszędzie czułaś jego zapach, wszędzie były jego rzeczy. Gdzie nie spojrzałaś, widziałaś jego. Brakowało ci go, ale wiedziałaś, że to była dobra decyzja.

Przymknęłaś powieki i westchnęłaś.

Odkąd zakończyłaś znajomość z Toji'm, czułaś się pusta. Nagle straciłaś sens życia i nie miałaś ochoty na nic. Jednocześnie go kochałaś i nienawidziłaś. Mężczyzna nie traktował cię tak, jak powinien. Teoretycznie byliście razem, jednak w praktyce wasz związek polegał na spędzeniu wspólnej nocy, by ten rano mógł wymknąć się bez słowa. Nie tego potrzebowałaś. Chciałaś odrobiny ciepła i zrozumienia. Pragnęłaś być dla kogoś, kto... po prostu by był.

Zgasiłaś niedopałek i weszłaś do mieszkania. Pogłaskałaś po głowie, leżącego na kanapie psa i weszłaś do kuchni. Z lodówki wyciągnęłaś kawałek ciasta, który kupiłaś po drodze do domu. Włożyłaś w nie świeczkę i odpaliłaś ją.

 - Sto lat dla mnie - mruknęłaś i zdmuchnęłaś świeczkę.

Usiadłaś na fotelu w salonie i zaczęłaś jeść ciasto, patrząc na starego psa, który leniwie zerkał w twoim kierunku. Serce bolało cię na myśl, że i on cię opuści. Ta psina spędziła z tobą prawie połowę twojego życia i jego wędrówka powoli zbliżała się ku końcowi. Posłałaś zwierzakowi smutny uśmiech i podałaś resztkę ciasta. Wiedziałaś, że nie powinien tego jeść, ale nie potrafiłaś mu odmówić, gdy patrzył na ciebie tymi oczyma. Wzięłaś łyk wina i westchnęłaś. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Leniwie podniosłaś się z fotela i nie przejmując się swoim wyglądem, ruszyłaś w kierunku wejścia do twojego mieszkania. Zamarłaś, gdy zobaczyłaś swojego gościa.

 - Co ty tu robisz? - zapytałaś, marszcząc groźnie brwi.

 - Ciebie też miło widzieć - mruknął i wszedł do środka. Zamknęłaś drzwi i odwróciłaś się do niego ze skrzyżowanymi ramionami.

 - Nie powinno cię tu być. Chyba wyraziłam się jasno ostatnim razem - warknęłaś i ruszyłaś za nim, gdy ten nic sobie nie robiąc z twojej złości po prostu wszedł do salonu i pogłaskał psa, który zrobił mu trochę miejsca na kanapie.

 - To, że kazałaś mi ,,wypierdalać z tego mieszkania i więcej się w nim nie pokazywać" nie oznacza, że się do tego dostosuję - odparł - Poza tym, najlepszego, czy coś.

 - Po co przyszedłeś? - zapytałaś, siadając na swoim wcześniejszym miejscu. Widziałaś, jak Toji zagryza wargę i spogląda w twoim kierunku.

 - To moja koszulka? - Zgromiłaś go wzrokiem i na raz wypiłaś kieliszek wina.

 - Do rzeczy. - Mężczyzna zaśmiał się i wziął łyka alkoholu prosto z butelki. Spojrzał na ciebie, a ty nie byłaś pewna, czy dasz radę udawać dłużej twardą. Wewnątrz drżałaś i zrobiłabyś wszystko, żeby tylko cię dotknął.

 - Tęskniłem - odparł i wygodniej rozsiadł się na kanapie. Przewróciłaś oczami.

 - Ja nie-

 - Nie kłam. Znam cię zbyt dobrze by wiedzieć, kiedy twoje śliczne usteczka opuszczają kłamstwa. Nie bądź niegrzeczną dziewczynką, bo spotka cię kara - warknął w twoją stronę. Przyjemny dreszcz przeszedł po twoim kręgosłupie, gdy w jego głosie dało się słyszeć lekką chrypkę.

 - Dlaczego nie możesz tak po prostu o mnie zapomnieć? - zapytałaś, czując, że tracisz nad sobą panowanie.

 - Bo jesteś jak pieprzony narkotyk i im dłużej nie ma ciebie obok, tym bardziej cię potrzebuję - powiedział, wstając i pochylając się nad tobą. Przełknęłaś ślinę, gdy chwycił dłonią oparcie twojego fotela. Wolną ręką uniósł twój podbródek i przejechał kciukiem po twojej wardze.

 - Nie każ mi tego mówić - wyszeptałaś, czując, jak drżą ci dłonie.

 - Nie musisz nic mówić, po prostu to zrób.

Zachłannie wbiłaś się w jego usta, a ten, podnosząc cię, udał się do twojej sypialni. W myślach przeklinałaś swoją słabość i już wtedy wiedziałaś, że rano będziesz tego żałować.

Twoje plecy spotkały się z miękkim materacem dwuosobowego łóżka. Zdjęłaś z siebie jego koszulkę i odrzucając ją w bok, obserwowałaś, jak mężczyzna się rozbiera. Po chwili twoje majtki zniknęły, a między wami nie było nawet ani trochę przestrzeni. Jego ruchy wcale nie były szybkie, ten stosunek był zupełnie inny od wszystkich pozostałych. Miałaś wrażenie, że mężczyzna delektuje się tą chwilą i chce móc cieszyć się nią jak najdłużej. Sprawnie zmienił pozycję tak, że teraz to ty byłaś u góry. Unosiłaś się i opadałaś, czując jak jego członek cię wypełnia. Pochyliłaś się w jego kierunku i złączyłaś wasze usta. Niedługo później doszliście i zmęczona opadłaś obok niego. Toji objął cię ramieniem, przyciągając do siebie. Było to dla ciebie tak bardzo dziwne i nieznane, że nie wiedziałaś jak na to zareagować. Zmęczenie wzięło jednak nad tobą górę i po prostu oparłaś głowę na jego klatce piersiowej, zasypiając. Byłaś pewna, że rano jego już nie będzie.

Uchyliłaś powieki i poprawiłaś kołdrę, która zakrywała ci nos. Westchnęłaś i chciałaś wstać, ale coś cię zatrzymało. Zmarszczyłaś brwi i spojrzałaś za siebie. Szeroko otworzyłaś oczy, gdy zobaczyłaś Fushiguro, obejmującego twoją talię. Patrzył na ciebie i dopiero po chwili dotarło do niego, że już nie spałaś. Delikatnie odgarnął zagubiony kosmyk włosów z twojej twarzy i schował go za ucho. Obróciłaś się przodem do mężczyzny i poprawiłaś kołdrę. Przełknęłaś ślinę, gdy zaczął gładzić twój policzek. Uśmiech zawitał na jego twarzy, gdy odgrył, że się rumienisz.

 - Dzień dobry, księżniczko - mruknął zachrypniętym głosem.

 - Hej - szepnęłaś, nie będąc pewna, co powinnaś zrobić.

Fushiguro przybliżył się do ciebie i delikatnie pocałował. Stado motyli wzbiło się do lotu, powodując dziwne uczucie w twoim brzuchu. Objęłaś szyję mężczyzny i oddałaś się pieszczocie. Serce przyspieszyło swój rytm.

Nie byłaś pewna tego, co właśnie się działo. Czy to był sen? Może tak właśnie wyglądał raj? Postanowiłaś odstawić swoje przemyślenia na później i skupić się na tej chwili. W końcu czułaś, że wszystko zmierza we właściwym kierunku.

Oderwaliście się od siebie, gdy twój stary pies wskoczył na łóżko i ułożył się w nogach. Zaśmialiście się, gdy nie reagował na próby przywołania go do was bliżej.

Tak, to zdecydowanie był raj, z którego nie chciałaś opuszczać za żadną cenę.

does curse can love? jjk oneshotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz