Words: 912
Warnings: samobójstwo
Author's Note: Smutny shocik w niedzielny wieczór, ale cóż... Jutro ostatni dzień maratonu i widzimy się dopiero w kwietniu. Już nie mogę się doczekać, aż wrócę tutaj z nowymi pomysłami i opowiadaniami dla was. Trzymajcie się cieplutko i pamiętajcie, że odebranie sobie życia nie jest rozwiązaniem problemówSamotna łza spłynęła po twoim policzku, gdy obserwowałaś, jak umięśniony, młody mężczyzna ubiera się. Mocniej naciągnęłaś na siebie kołdrę, próbując ukryć się przed jego wzrokiem. Choć niejednokrotnie widział cię nagą, czułaś wstyd i upokorzenie. Toji miał już kogoś innego, a ty byłaś jedynie odskocznią. Dowiedziałaś się o tym przypadkiem. Cicho w duszy planowałaś swoją przyszłość u jego boku i miałaś wrażenie, że czarnowłosy również cię kochał i chciał założyć z tobą rodzinę.
Gorzki smak prawdy uderzył w ciebie znacznie bardziej niż tego chciałaś. Odwróciłaś wzrok, gdy zbliżył się do ciebie i odsunęłaś, gdy próbował cmoknąć twój policzek.
- Nie - powiedziałaś, próbując powstrzymać łzy. - Odejdź i n-nie wracaj.
Nie dałaś rady powiedzieć mu tego prosto w oczy. Słyszałaś jedynie jak westchnął i stawiając ciężkie kroki, wyszedł z twojego mieszkania. Dopiero wtedy pozwoliłaś sobie na płacz. Nie popadłaś w spazmy, jedynie pozwoliłaś łzom powoli spływać po twojej twarzy. Na miękkich nogach wstałaś i ubierając na siebie jakieś majtki i koszulkę podeszłaś do okna. Odpaliłaś papierosa i wpatrując się w dym zaczęłaś rozmyślać nad swoim życiem. Gdzie popełniłaś błąd? Jak mogłaś nie zauważyć tego, że był żonaty?
Kiedy spotkałaś go po raz pierwszy w klubie, myślałaś o przygodzie na jedną noc. Ta noc przemieniła się w kilka nocy, aż w końcu stała się waszą normą. Nie chciałaś się zakochać. Nie miałaś w planach wpuszczać kogokolwiek do swojego niejednokrotnie złamanego serca, które znowu zostało kompletnie zniszczone.
Wpatrywałaś się w dym, który powoli rozpływał się w powietrzu. Oh, jak bardzo pragnęłaś być jak ten dym. Móc tak po prostu zniknąć i zapomnieć o wszystkich problemach. Twoje życie od jakiegoś czasu zaczęło się sypać jak domek z kart. Straciłaś pracę, dowiedziałaś się o byciu kochanką mężczyzny, którego pokochałaś, twoja matka zachorowała, a ojciec jak zwykle poświęcał się cały pracy i nie zwracał w ogóle uwagi na stan zdrowia twojej rodzicielki. Zagryzłaś wargi, rozważając pójście do szpitala w celu odwiedzenia kobiety, jednak szybko wybiłaś sobie ten pomysł z głowy.
- Nie mogę tam pójść i przekonywać, że wszystko będzie dobrze, gdy sama już w to nie wierzę. - Przemknęło przez twoje myśli.
Zgasiłaś papierosa i czując nudności, popędziłaś do łazienki, gdzie zwróciłaś zawartość swojego żołądka. Przepłukałaś usta i spojrzałaś na siebie w lustrze. Związałaś włosy w kucyka i zrobiłaś lekki makijaż, żeby zakryć zmęczenie i opuchnięte od płaczu oczy. Przeszłaś do sypialni i założyłaś na siebie jakieś spodnie i bluzę wyszłaś z domu, kierując się do sklepu. Biorąc do ręki koszyk podeszłaś do działu z alkoholem. Wyciągnęłaś dłoń w kierunku jakiegoś taniego wina, jednak zawahałaś się i cofnęłaś dłoń. Przeszłaś do innej części sklepu, wrzuciłaś do koszyka kilka testów ciążowych i wzięłaś pudełko ulubionych lodów. Po zapłaceniu wróciłaś do domu.
Skubałaś skórki przy paznokciach, czekając na wyniki testów. Denerwowałaś się, nie mogłaś być w ciąży. Nie teraz, gdy wszystko zaczęło się sypać, a ojciec istoty, która być może zaczęła rozwijać się pod twoim sercem, miał ciężarną żonę.
Zamarłaś widząc na wszystkich testach wynik pozytywny.
Resztę dnia spędziłaś na wylewaniu łez przy telewizji i jedzeniu lodów. Chęć zniknięcia z każdą chwilą była coraz większa. Dlaczego miałabyś żyć, gdy już nie masz po co? Spojrzałaś na ekran swojej komórki i niepewnie biorąc ją w dłoń, wyszukałaś numeru Toji'ego. Przez kilka minut myślałaś o tym, czy to aby na pewno dobry pomysł. Zamykając oczy, zadzwoniłaś. Przyłożyłaś telefon do ucha i siedząc na parapecie, oparłaś czoło o szybę. Patrzyłaś na księżyc i zagryzałaś wargę, dopóki nie usłyszałaś jego głosu.
- Przepraszam... - wyszeptałaś zachrypniętym od płaczu głosem. - Przepraszam.
- Za co przepraszasz? - zapytał.
- Nie chcę niszczyć ci życia - mruknęłaś - Usunę się, ale chcę, żebyś wiedział. Musisz wiedzieć, my... wpadliśmy. Nie martw się, nie będę niepokoić twojej żony i nie chcę twojego wsparcia. Po prostu... chciałam, żebyś wiedział. Kocham cię i... żegnaj - powiedziałaś, rozłączając się i wyłączając telefon, gdy zobaczyłaś, jak jego numer wyświetla się na ekranie.
Westchnęłaś i wpatrując się w księżyc podjęłaś decyzję.
Wzięłaś swoją ukochaną kurtkę i wyszłaś z domu. Powoli przemierzałaś miasto, aż dotarłaś do celu. Środek mostu, zimne powietrze delikatnie muskało zmarznięte policzki. Usiadłaś na barierce oddzielającej chodnik od przepaści. Spojrzałaś w księżyc i uśmiechnęłaś się delikatnie.
- Przynajmniej ty mnie nie opuściłeś, przyjacielu - szepnęłaś.
- Wiesz, gdybym miała wybrać między szczęśliwym życiem, a tym, co chcę zrobić i tak wybrałabym to drugie. Prędzej czy później wszystko zaczęłoby się sypać i niszczyło mnie powoli każdego dnia. Życie i tak kiedyś musi się skończyć. Chcę móc zdecydować kiedy do tego dojdzie. Obserwuj ich, dobrze? - zapytałaś, wiedząc, że nie dostaniesz odpowiedzi.
- Życie wcale nie jest darem. Życie jest... bolesną drogą do śmierci.
Spojrzałaś w bok, gdy zobaczyłaś światła samochodu, który zatrzymał się kilkanaście metrów od ciebie. Uśmiechnęłaś się widząc przerażoną twarz jakiegoś mężczyzny. Kiedy ruszył w twoim kierunku, ty odepchnęłaś się i zaczęłaś spadać.
Wiatr objął całe twoje ciało. Wzrok utkwiony w księżycu, który swoim blaskiem oświetlał mrok tego świata. Szczęście na nadchodzący koniec rozkwitło w twoim sercu, które spokojnie wybijało swój rytm. Nie bałaś się, już nie. Okropny chłód uderzył w twoje ciało, gdy w końcu zetknęłaś się z taflą wody. Pozwoliłaś oddać się prądowi, nie walczyłaś, nie szamotałaś się.
Czułaś jak ciecz wypełnia twoje płuca, odbierając możliwość oddechu. Nie żałowałaś swojej decyzji, nie miałaś do nikogo żalu. Po prostu odchodziłaś oddając się w ramiona śmierci.
Zamknęłaś oczy, wspominając miłe chwile, które ci się przytrafiły. Przypomniałaś sobie uśmiech i radosne iskry w oczach twoich rodziców, przystojną twarz Toji'ego, wasz pierwszy raz, każdą chwilę spędzoną w jego ramionach.
Wypuściłaś ostatni oddech, który uniósł się na powierzchnię i umarłaś, słysząc jedynie szum otaczającej cię wody.
CZYTASZ
does curse can love? jjk oneshot
FanficJednoczęściowe opowiadania z postaciami z Jujutsu Kaisen. Satoru Gojo Itadori Yuuji Ryomen Sukuna Toge Inumaki Kento Nanami Fushiguro Megumi Fushiguro Toji Mahito Choso Okkotsu Yuta Start: 3 kwietnia 2021 Koniec: ???