Words: 953
Warnings: spojlery
Author's Note: Postać Choso tak bardzo kojarzy mi się z piosenkami arctic monkeys i the neighbourhood, wam też? Dzisiaj oficjalnie zamykamy pierwszą kolejkę tej serii i już od przyszłego tygodnia wznawiamy losowanie postaci na shota.
Szykuję też dla was coś dużego. Nie mogę wam teraz ujawnić zbyt wielu szczegółów, jednak jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli, dowiecie się wszystkiego pod koniec kwietnia.
Do zobaczenia w sobotę <3Od śmierci braci Choso stał się inny. Choć nie znałaś go długo, wyraźnie widziałaś różnicę między starym, a nowym Choso. Ten nowy definitywnie próbował ukryć to, jak bardzo odbiła się na nim strata rodziny.
Cicho podeszłaś do mężczyzny, który siedział tyłem do ciebie na trawie. Było chłodno i wietrznie, a do tego mżyło. Podmuchy wiatru wprawiały w ruch wasze włosy, które co chwila muskały wasze twarze.
Delikatnie położyłaś dłoń na ramieniu czarnowłosego. Choso nawet nie zareagował. Po prostu patrzył przed siebie i milczał. Z cichym westchnieniem usiadłaś obok. Spojrzałaś na jego spokojną twarz i szturchnęłaś go ramieniem.
- Chcesz o tym porozmawiać? - zapytałaś, widząc jak zerka w twoim kierunku. Objęłaś się ramionami, czując jak wiatr delikatnie nabiera na sile i przeszywa twoje ciało chłodem.
- Nie sądzę, żebym miał ci cokolwiek do powiedzenia - odparł, wracając spojrzeniem na niespokojną rzekę.
Westchnęłaś i chwyciłaś jego dłoń w swoje. Przez chwilę gładziłaś ją kciukiem, a po chwili złożyłaś na jej wierzchu delikatny pocałunek. Potem odłożyłaś ją na jego kolano i odwróciłaś wzrok.
- Nawet ptaki szukają schronienia - mruknęłaś - To będzie duża ulewa, być może nawet i zagrzmi. Podobno narodziłam się, gdy trwała burza.
- Po co mi o tym mówisz?
- Próbuję odciągnąć twoją uwagę. Nikt nie powinien być sam, gdy jest smutny. Smutek zabija nie tylko ludzi. Słyszałam, że łabędzie z tęsknoty za swoim zmarłym partnerem, umierają z rozpaczy i tęsknoty. Czy to nie jest piękne? Ludzie chyba nigdy nie doświadczą czegoś takiego. Człowiek jest istotą chciwą, chce dla siebie wszystko co najlepsze i nie liczy się ze zdaniem, potrzebami innych. Dla niego świat to on sam.
- Ty naprawdę obrażasz własny gatunek? - zapytał spoglądając na ciebie. Przysunęłaś kolana do klatki piersiowej i objęłaś je ramionami.
- W połowie też jesteś człowiekiem. Tylko w połowie jesteś przeklętym duchem.
- Może i masz rację - odpowiedział i delikatnie się do ciebie przysunął. Czułaś, jak musnął kolanem twoją łydkę, gdy zmienił swoją pozycję na siad skrzyżny.
Kiedy poznałaś Choso, nie czułaś się przy nim komfortowo. Sprawiał, że napełniał cię niepokój, a ciało napinało się, gotowe do obrony. Z czasem jednak powoli zaczynałaś darzyć go zaufaniem i sympatią. Prawda jest taka, że człowiek boi się wszystkiego, co jest mu nieznane. Nawet będąc w sklepie nie wiesz, czy sprzedawca nie trzyma pod ladą pistoletu, gotowego do wystrzelenia pocisku w twoim kierunku. Przez głowę przebiegła ci myśl o tym, jak bardzo aspołeczna jesteś, ale zignorowałaś ją. Może to po prostu fobia społeczna? Ludzie to najgorsze stworzenie ze wszystkich. Nieważne na jakim momencie historii się zatrzymamy, człowiek zawsze dążył do autodestrukcji. Świat chyba jeszcze nigdy nie widział tak bardzo samoniszczącego się gatunku.
- Chciałabym móc ich poznać - powiedziałaś.
- Kechizu i Eso - dopowiedziałaś, widząc zmieszanie na jego twarzy.
- Wydawali się... mili, jeśli mam wierzyć twoim historiom. Nigdy nie miałam rodzeństwa, jednak wątpię, że byłabym w stanie być z nim tak blisko, jak ty byłeś ze swoim.
- To chyba syndrom starszego rodzeństwa - mruknął - Mimowolnie czujesz obowiązek opieki nad rodzeństwem i czujesz się źle, gdy stanie się im krzywda.
Widząc smutny wyraz jego twarzy, objęłaś jego lewe ramię i położyłaś na nim głowę. Przyjemne ciepło emanowało od jego ciała i miałaś ochotę przysunąć się jeszcze bliżej mężczyzny. Zadrżałaś, czując, jak kładzie dłoń na twoim prawym kolanie. Ruszyłaś się trochę i przejechałaś zimnym nosem po jego szyi. Widziałaś, jak na jego skórze pojawia się gęsia skórka i delikatnie się uśmiechnęłaś.
- Jeśli mam być szczera, możesz dbać tak o mnie. Możesz traktować mnie jak siostrę, jeśli ci to nie przeszkadza.
Wypowiadając te słowa, czułaś jak twoje serce krwawi. Nie dopuszczałaś do siebie nikogo tak blisko, jak Choso. Odkąd odsunęłaś się od swojej rodziny, nikt nie miał wstępu do twojego serca. Ciemnowłosy jednak niemalże podstępnie włamał się do niego i wyraźnie zadomowił, nie chcąc go opuścić.
- Nie chcę, żebyś była moją siostrą. - Usłyszałaś i zamarłaś. Uniosłaś głowę, patrząc na jego profil.
Czy to znaczy, że tak naprawdę jesteś dla niego niczym? Może wasza przyjaźń była tylko jednostronna, a może była jedynie grą pozorów?
Jego dłoń zjechała z twojego kolana na tył uda. Delikatnie się na nim zacisnęła, gdy wasze spojrzenia się spotkały. Choso miał poważny wyraz twarzy. Z trudem przełknęłaś ślinę, czując na skórze nowe, ciężkie krople deszczu.
- Dlaczego wszystko tak bardzo mieszasz? - zapytałaś przez ściśnięte gardło.
To był pierwszy raz, gdy dziękowałaś niebiosom za deszcz, który teraz skutecznie maskował słone łzy spływające po twojej twarzy. Półczłowiek objął dłonią twój zimny policzek i delikatnie potarł kciukiem kość policzkową.
- Jesteś dla mnie ważniejsza niż siostra - wyszeptał - Nie skazuj mnie na nieszczęśliwą miłość...
Bez słowa wpatrywałaś się w jego ciemne oczy. Analizowałaś wszystkie wypowiedziane przez niego słowa. Nieświadomie przybliżyłaś się do niego tak, że wasze usta prawie się ze sobą stykały.
- Na nic cię nie skazuję, nie licząc mojej irytującej obecności.
Choso słysząc twoje słowa uśmiechnął się zadziornie i złączył wasze wargi w pocałunku. Objęłaś jego kark i przybliżyłaś się do niego. Przerwaliście na chwilę pocałunek i przerzuciłaś swoją nogę nad jego ciałem. Usiadłaś na jego nogach i znowu zatraciliście się w miłosnym tańcu waszych języków.
Ciężkie krople deszczu opadały na was, mocząc ubrania. Szum rzeki i szelest liści, targanych przez silny wiatr. Nagły błysk i grzmot kilka chwil później. Wszystko dochodziło do was z opóźnieniem. Byliście zbyt zajęci sobą, by przejąć się tym, co działo się wokół was.
Drżąc z zimna i targających wami emocjami, oderwaliście się od siebie, ciężko dysząc. Oparłaś czoło o to jego i przymknęłaś powieki, gładząc jego policzki. Jego dłonie nieco mocniej zacisnęły się na twoich biodrach. Choso bez trudu wstał z tobą na rękach, objęłaś nogami jego biodra i wtuliłaś się w jego szyję.
- Schowajmy się gdzieś... - mruknął, niosąc cię w nieznanym ci kierunku.
Dopóki był przy tobie, nieważne gdzie byłaś, czułaś się bezpieczna.
CZYTASZ
does curse can love? jjk oneshot
FanfictionJednoczęściowe opowiadania z postaciami z Jujutsu Kaisen. Satoru Gojo Itadori Yuuji Ryomen Sukuna Toge Inumaki Kento Nanami Fushiguro Megumi Fushiguro Toji Mahito Choso Okkotsu Yuta Start: 3 kwietnia 2021 Koniec: ???