lie to me

1.6K 82 3
                                    

Words: 986
Warnings: -
Author's Note: Mam na coś ochotę, ale nie wiem na co i to mnie drażni. Dobrej nocy!
12/18

Powoli wyszłaś z galerii handlowej, w której pracowałaś. Było już ciemno, a mimo to na chodnikach nadal przechodziło mnóstwo ludzi. Poczułaś na sobie czyiś wzrok i obróciłaś się.

I wtedy go zobaczyłaś.

Wyglądał inaczej niż jeszcze kilka miesięcy temu. Jego miękkie wargi przecinała nowa blizna, jego wyraz twarzy wyraźnie pokazywał, że nie warto z nim zadzierać. Złapałaś jego spojrzenie, a ten odwrócił wzrok. Dopiero wtedy dostrzegłaś kobietę, trzymającą jego rękę. Wyraźnie odznaczający się ciążowy brzuszek sprawił, że poczułaś się... dziwnie.

Nie spodziewałaś się go tutaj. Wyjeżdżając z Osaki do Tokyo wierzyłaś, że już więcej go nie zobaczysz. Wspomnieniami wróciłaś do wszystkich tych chwil spędzonych z nim. Moment, gdy go poznałaś. Od samego początku wiedziałaś, że Toji przewróci twój świat do góry nogami. Kochałaś go, każdą jego perfekcyjną wadę, każdą bliznę. Był dla ciebie wszystkim i niczym jednocześnie. Teraz jednak chciałaś, żebyście się nigdy nie spotkali.

Chciałaś wymazać wszystkie spojrzenia, dostać amnezji lub cokolwiek innego, co sprawiłoby, że widok tego mężczyzny nie przyprawi cię o bolesne bicie złamanego serca. Za każdym razem, gdy byłaś o krok od zapomnienia o czarnowłosym, coś skutecznie ci o nim przypominało. Dlatego też postanowiłaś wyjechać i gdy na nowo ułożyłaś sobie życie, on znowu się w nim pojawił. Tym razem jego widok nie pokolorował twojego szarego świata, a sprawił, że wszystkie barwy jakby bardziej wyblakły.

Pamiętałaś jego słowa. Pamiętałaś, jak mówił ci o tym, jak ciężko jest być samotnym. Dlaczego więc na tę samotność skazał ciebie? Dlaczego czujemy się samotni? Dlaczego jesteśmy samotni? Budynek wypełniony ludźmi, tłum otaczający twoją osobę, tylu ludzi, a ty miałaś wrażenie, że byłaś sama. Dlaczego nie możemy wybrać własnych emocji? Dlaczego czujemy, że coś nas omija?

Kiedy on był z tobą, czułaś, że macie więcej. Więcej kolorów, więcej życia, więcej wszystkiego. Kiedy się rozstaliście, czułaś się tak, jakbyś stała przed zamkniętymi drzwiami.

Miałaś wrażenie, że się dusisz, gdy Toji pochylił się nad kobietą i złożył na jej ustach pocałunek.

Przypomniałaś sobie jego słowa ,,kochaj mnie aż do dnia, w którym umrę". Zacisnęłaś wargi i odwróciłaś wzrok. Kiedyś nazywał cię ,,kochaniem", teraz tę nazwę otrzymała nieznana ci kobieta, a tobie pewnie mówiłby po imieniu. Dawałaś mu wszystko, a on to brał, oddałaś się w całości i pozostałaś z niczym.

Spojrzałaś w górę, gdy pojedyncze krople zaczęły opadać na twoją twarz.

Nic nie mogłaś poradzić na to, że zaczęłaś zastanawiać się, czy to ostatni raz gdy widzisz jego osobę. Przez myśl przebiegło ci, czy to łzy płyną po twojej twarzy, czy to tylko deszcz. Chciałaś móc coś powiedzieć, coś co nie brzmiałoby tak, jakbyś zwariowała.

Tak naprawdę chciałaś go z powrotem. Chciałaś do niego wrócić, być z nim i dla niego. Kochałaś światło w jego oczach i mrok w jego sercu. Chciałaś, by ten ostatni raz powiedział ci, że cię kocha, zapewnił, że jutro będzie lepsze.

Może i było to egoistyczne, ale chciałaś choć raz w życiu mieć coś tylko dla siebie. Ten jeden, jedyny raz, chciałaś być egoistą i móc poczuć tę magię, która zawładnęła tobą, gdy byłaś blisko niego.

 - Kocham cię tak bardzo, że cię nienawidzę. Teraz jest mi tak ciężko cię obwiniać, gdy to ja odeszłam. - Zabrzmiało w twoich myślach i wiedziałaś, że zrobiłaś źle.

Jeszcze raz spojrzałaś w kierunku, gdzie jeszcze kilka minut temu widziałaś Toji'ego, ale jego już tam nie było. Odwróciłaś się i zaczęłaś iść w stronę swojego mieszkania. Nagle poczułaś, jak ktoś chwyta cię za rękę. Zdezorientowana spojrzałaś na swoją dłoń i przeniosłaś spojrzenie na osobę, która cię zatrzymała. Zamarłaś, widząc znajome ci tęczówki, w które mogłabyś wpatrywać się godzinami. Jego włosy, teraz mokre i klapnięte, lekko przysłaniały jego oczy.

 -  [Y/N]? Co ty tutaj robisz? - zapytał, przyglądając ci się.

 - T-toij, ja... mieszkam w tym mieście - powiedziałaś, chcąc jak najszybciej zakończyć tę rozmowę.

W głębi duszy chciałaś jednak, by nie odchodził i przedłużał waszą konwersację w nieskończoność. Jego głos był czymś, za czym tęskniłaś. Mogłaś słuchać go godzinami, a i tak nadal by ci się nie znudził. Był jak melodia, która była w stanie zasklepić głębokie rany, wyryte na twoim słabym sercu.

 - Nie spodziewałem się tego, że wybierzesz Tokyo jako swoje miejsce zamieszkania. Sama mówiłaś kiedyś, że wolałabyś mieszkać na wsi - odparł, przyglądając ci się.

Byłaś zaskoczona tym, że nadal o tym pamiętał. W tej sytuacji wolałaś jednak, by zapomniał i nie zmuszał twojego serca do wybijania szybszego rytmu. Prawda była taka, że chciałaś mieszkać na wsi, ale wybrałaś miasto, bo szanse na ponowne spotkanie mężczyzny były znacznie mniejsze. Przeklinałaś los za to, że znów postawił was naprzeciw siebie.

 - Życie lubi zaskakiwać - mruknęłaś - A ty? Co tutaj robisz?

Mężczyzna milczał i spojrzał na ciężarną kobietę, siedzącą w jego samochodzie. Przeniosłaś na nią swój wzrok i skinęłaś głową.

 - Widzę, że założyłeś rodzinę.

 - Jakoś tak wyszło, a ty? Masz już kogoś?

Miałaś wrażenie, że twoje serce znów pękło, słysząc to pytanie. Przełknęłaś ślinę i odwróciłaś wzrok.

 - Nie. Jestem sama - odparłaś - Toji? Mogę zadać ci pytanie?

Mężczyzna przyjrzał ci się uważnie i skinął, a ty wzięłaś głęboki oddech. To zdecydowanie nie było łatwe, ale wiedziałaś, że musisz go o to spytać. Wiedziałaś, że jego odpowiedź albo uspokoi twoje rozdygotane serce, albo wywoła burzę w twoim umyśle.

 - Czy jeśli spytam, czy mnie kiedykolwiek kochałeś, odpowiesz twierdząco? - zapytałaś, zaciskając pięści. Odpowiedź na to pytanie zdecydowanie była czymś, czego obawiałaś się najbardziej.

Toji milczał. Wyraźnie zastanawiał się nad odpowiedzią, a ty z każdą chwilą czułaś się coraz mniej pewnie. W końcu na jego twarzy zawitał uśmiech, spojrzał na ciebie, przekrzywiając głowę i założył kosmyk włosów za twoje ucho.

 - Myślę, że znasz odpowiedź na to pytanie - odparł - Chciałem ci jedynie powiedzieć, że... tęskniłem i miałem cichą nadzieję na to, że i twoje życie zaczęło się od nowa. Teraz proszę cię jedynie o to, byś o mnie zapomniała. Żyj własnym życiem i nie wracaj do mnie. Czuj się wolna, zdejmuję z ciebie brzemię swojej osoby.

I odszedł, zostawiając cię samą na chodników, a kilku przechodniów trąciło twoje ramię. Kiedy spojrzałaś za nim, chcąc coś jeszcze powiedzieć, jego już nie było.

does curse can love? jjk oneshotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz