it that real?

1.8K 109 42
                                    

Words: 856
Warnings: spojler
Author's Note: Postanowiłam napisać coś takiego luźniejszego, przy czym można się pośmiać. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu
13/18

Znudzenie dokuczało ci odkąd trafiłaś do liceum jujutsu. Nic nie mogłaś poradzić na to, że towarzystwo Megumi'ego przestało ci wystarczać i chciałaś poznać kogoś nowego. To nie było tak, że wcale nie lubiłaś młodego Fushiguro, po prostu... byliście różni. On zdecydowanie był zbyt spokojny jak dla ciebie, a ty zbyt żywiołowa. Uważałaś, że będąc w młodym wieku, powinno się chwytać życie całymi garściami i czerpać z niego jak najwięcej. Chciałaś przeżyć wiele niezapomnianych chwil i cieszyć się nimi na starość, ale Megumi... nieco cię ograniczał. Gdy ty mówiłaś ,,tak", on mówił ,,nie" i nic nie mogłaś z tym zrobić.

Dlatego dzień, gdy Yuuji połknął palec Sukuny stał się dla ciebie błogosławieństwem. Jakkolwiek źle by to nie brzmiało, bo praktycznie, gdy Itadori stał się naczyniem Króla Klątw spełnił się najgorszy z możliwych scenariuszy.

 - Oi, ten brzuch jest prawdziwy, czy to ten Sukuny? - zapytałaś Megumi'ego, gdy Yuuji stał kilka metrów od was i rozmawiał o czymś z waszym nauczycielem.

 - Huh?

 - Gumi, też takiego masz? - Spojrzałaś na czarnowłosego i wysunęłaś ręce w kierunku zakończenia górnej części jego mundurka. - Oi! Nie bądź taki, chcę tylko sprawdzić!

Skrzyżowałaś ramiona pod biustem i podeszłaś do Gojo sensei'a. Jeśli twój kolega nie chciał pokazać co skrywa pod mundurkiem, to trudno. Popatrzysz sobie z bliska na nowy kąsek, który stał teraz zaledwie metr od ciebie.

To wcale nie tak, że byłaś niewyżytą nastolatką lub coś w tym stylu. Po prostu lubiłaś patrzeć na to, co wyglądało dobrze, a umięśnione ciało różowowłosego zdecydowanie zaliczało się do tych kryteriów.

 - Uroczy. - Pomyślałaś, przyglądając się jego twarzy.

Kiedy Gojo przekonał chłopaka do pozwolenia przejęcia kontroli przez Sukunę, odsunęłaś się na bezpieczną odległość i stanęłaś obok Megumi'ego, który uważnie obserwował twoje poczynanie. Przewróciłaś oczami i schowałaś ręce za siebie, dokładnie wiedząc, o co mu chodzi.

 - Rączki mam przy sobie - mruknęłaś i dosłownie chwilę później przed wami pojawił się Sukuna... oraz opierający się o niego wasz nauczyciel.

 - U duży, niegrzeczny chłopiec przyszedł się przywitać - zaśmiałaś się i nagle poczułaś coś na wzór uderzenia. Obraz zaczął się zamazywać i odleciałaś.

Obudziłaś się dopiero rano. Obserwowałaś sufit w swoim pokoju i zaczęłaś zastanawiać się, czy zdarzenia z poprzedniego dnia nie były tylko snem. Jednak hałas na korytarzu utwierdził cię w przekonaniu, że to wszystko zdarzyło się naprawdę. Szybko wstałaś z łóżka i wybiegłaś na zewnątrz, nawet nie zwracając uwagi na to, w co byłaś ubrana. Z szerokim uśmiechem spojrzałaś na rozmasowującego głowę Yuuji'ego. Miałaś ochotę go przytulić, ale nagle zdałaś sobie sprawę z tego, że jeden, nie znacie się wystarczająco długo i dwa, był naczyniem skurczybyka, który wczoraj cię uderzył.

 - Witamy wśród żywych. Wczoraj tak odleciałaś, że aż zacząłem się martwić - powiedział Gojo, a ty posłałaś mu wesoły uśmiech.

 - Tak szybko się mnie nie pozbędziecie, zwłaszcza, gdy dopiero zacznie się zabawa.

Zlustrowałaś od stóp do głowy stojącego obok Itadori'ego. Na pierwszy rzut oka wyglądał na szczęśliwego i wyluzowanego, ale tobie nie umknął element, który tak bardzo próbował ukryć, zdecydowanie czuł się nieswojo. Zmarszczyłaś brwi i wyciągnęłaś dłoń w jego kierunku. Ciepła, większa dłoń chłopaka objęła twoją niezwykle delikatnie, zupełnie tak, jakby bał się, że zrobi ci krzywdę.

 - Ja znam twoje imię, ale ty mojego raczej nie. [Y/L/N] [Y/N], witam w nowej rzeczywistości. Zanim przejdziemy dalej... nie wierzę, że miałeś na tyle jaj, by łyknąć tego ohydnego palucha. Osobiście nawet w rękę bym go nie wzięła.

 - Jakoś tak wyszło - powiedział, zakłopotany drapiąc się w tył głowy.

 - Rozluźnij się. Ja ciebie nie zjem, Gumi ciebie nie zje, a Gojo sensei, jeśli do tej pory cię nie egzorcyzmował, to teraz jesteś bezpieczny.

 - Nie o to chodzi...

 - Huh? A więc o co? - zapytałaś, spoglądając na niego ze skrzyżowanymi ramionami.

 - Więc...

 - [Y/N] wyszłaś do nas w piżamie. Tej krótkiej piżamie - powiedział Megumi, a ty zamarłaś.

 - Chcesz powiedzieć mi, że stoję przed wami w za dużej koszulce, która cudem zasłania mi tyłek?

 - Gdzie poszedł Gojo sensei? - Fushiguro postanowił nie odpowiedzieć na twoje pytanie i zmienić temat.

Nieco mocniej naciągnęłaś swoją za dużą koszulkę i spojrzałaś jeszcze raz na Yuuji'ego. Zmarszczyłaś brwi, a chwilę później twoje usta rozciągnęły się w przebiegłym uśmiechu.

 - Ten brzuszek był prawdziwy? - zapytałaś, patrząc różowowłosemu prosto w oczy.

 - Jaki brzuszek?

 - Twój brzuszek - mruknęłaś, podchodząc bliżej. Nim ktokolwiek zdążył zareagować, uniosłaś jego koszulkę i spojrzałaś na jego umięśnione ciało. Zagryzłaś policzek od środka, powstrzymując się od przejechania dłonią po wyćwiczonych mięśniach brzucha.

 - Mógłbyś mi podać jakieś fajne ćwiczonka na oponkę. Myślisz, że też mogę taki mieć? O albo trenuj Gumi'ego, bo wstydzi się nawet uchylić rąbka tajemnicy tego, co kryje pod mundurkiem. Pewnie ci zazdrości i dlatego postanowił nic nie pokazywać!

 - [Y/N] przynosisz mi wstyd - westchnął Megumi i zniknął gdzieś w swoim pokoju. Nie skomentowałaś tego. Podniosłaś głowę i z szerokim uśmiechem spojrzałaś na zdezorientowane naczynie Króla Klątw.

 - Szykuj się, jedziemy odebrać nowego ucznia - powiedziałaś i ruszyłaś w stronę swojego pokoju. Zatrzymałaś się w półkroku i odwróciłaś się.

 - Zapomniałabym, gdybyś potrzebował jakiejś pomocy lub coś, mój pokój jest tam. - Wskazałaś w stronę pomieszczenia, gdzie mieszkałaś, a Yuuji uśmiechnął się do ciebie.

 - Zapamiętam.

does curse can love? jjk oneshotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz