a different age

1.7K 118 5
                                    

Words: 1028
Warnings: -
Author's Note: No nie wiem, jakoś najwygodniej mi się pisze o przeszłości tego ancymona. Mam nadzieję, że dajecie radę w szkole i jakoś trzymacie się w tym okropnym okresie różnych choróbsk. Dawno mnie tutaj nie było, ale wracam. Nie mam pojęcia, ile jeszcze razy, będziecie czytać o moich powrotach, ale mam nadzieję, że cieszycie się na nie tak samo mocno, co ja.
Miłego dnia/wieczoru/nocy~

Żeby  w pełni zrozumieć tę historię, musimy cofnąć się w czasie o jakieś tysiąc lat. Proste wioskowe życie, władcy, żywe i ogromne lasy, świeże powietrze. Jesteś w stanie sobie to wyobrazić? Jeśli tak, to znak, że jesteś gotowy do poznania tej historii.

Rok sześćdziesiąty piąty, okres panowania cesarza Nintoku, prowincja Hida.

Nie każdy rodzi się zły. Nie każdy rodzi się dobry. W każdym człowieku jest namiastka dobra i zła, które w połączeniu ze sobą tworzą harmonię władającą tym światem. Jednak czym tak naprawdę jest to dobro i zło? Czym można je określić? Co jeśli będąc ,,dobrym" dla jednej osoby jednocześnie jesteś ,,złym" dla drugiej?

Świat od początku kierował się zasadą, kto jest inny, jest gorszy, jest zły. Osoba odmienna od innych z góry była skreślana przez społeczeństwo, nie miała praw równych innym ,,normalnym" mieszkańcom. Szczerze się z tym nie zgadzałaś. Nie potrafiłaś zrozumieć tego postępowania. Sama byłaś inna od innych. Urodziłaś się z mnóstwem ciemnych znamion na ciele. Z biegiem czasu znamion przybywało, a wieśniacy uważali to za znaki szatańskie, które mogły posiadać jedynie osoby przeklęte. Byłaś uznawana za osobę naznaczoną przez diabła i wiedźmę, zdolną do zniszczenia całej prowincji, jak nie Japonii. Dlatego też, gdy odkryłaś, że w wiosce znajduje się chłopiec, który tak jak ty jest odmieńcem, postanowiłaś go poznać.

Znalezienie młodzieńca okazało się znacznie trudniejsze niż myślałaś na początku. Dopiero po roku, przypadkiem odkryłaś, gdzie przebywał. Przez cały czas siedział zamknięty w swoim pokoju najbardziej wysuniętym domku na obrzeżach wioski.

Twoja mama kazała ci zanieść zioła i pewne wyroby właśnie do tego domku. Matka chłopaka zaprosiła cię do środka z uśmiechem, co nie było częste. Kiedy ukradkiem wodziłaś wzrokiem po wystroju chatki, twoje spojrzenie spotkało się z ciemnymi tęczówkami, nieśmiało wyglądającymi zza drzwi ciemnego pokoju.

 - Sukuna, wyjdź do nas. - Usłyszałaś gdzieś za sobą.

Drewniana powłoka powoli odsłoniła sylwetkę młodzieńca. Dwie pary rąk, z którymi nie wiedział co zrobić, nerwowo zaciśnięte były w pięści. Oczy, których było cztery, skutecznie unikały próby nawiązania z tobą kontaktu wzrokowego. Patrząc na chłopaka nie widziałaś potwora, tak jak większość wioski, widziałaś kogoś, komu ktoś u góry postanowił spłatać figla i sprawił, że wygląda, jak wygląda.

Od tamtego dnia spotykaliście się codziennie. Uciekaliście jak najdalej od wioski, nad rzekę, do lasu, gdzie oczy ,,normalnych" nie mogły was dosięgnąć, a plotki na wasz temat nie kłuły w uszy.

W Sukunie widziałaś osobę o ogromnym sercu, która nie była zdolna do tego, by skrzywdzić chociażby muchy. Miał bardzo spokojne usposobienie i ogromną cierpliwość, której tobie często brakło. Dzięki temu chłopakowi byłaś świadkiem bliskiego spotkania łań z młodymi, motyle siadały na twoich palcach, a ptaki wyjadały ziarna z twojej dłoni.

Nie rozumiałaś tego, czemu ludzie uważali go za syna diabła. Ludzie go nie znali i nie potrafili zrozumieć, że inność nie jest czymś złym.

Spojrzałaś na Sukunę pogrążonego we śnie. Promienie słońca muskały jego skórę, wysoka trawa kołysała się zapewne łaskocząc jego policzki. Wyglądał bardziej spokojnie niż zwykle. Wiedziałaś, że był w stu procentach rozluźniony, potrafiłaś wyczytać to z jego zachowania i postawy.

Mały zajączek nieśmiało zbliżył się do śpiącego chłopaka i uważnie obserwując każdy jego ruch, ułożył się obok niego. Delikatny uśmiech rozkwitł na twoich wargach. Zmierzwiłaś włosy młodzieńca i zmarszczyłaś brwi, słysząc dziwny hałas.

Zwierzę spłoszone głośnym dźwiękiem uciekło, a zaspany Sukuna otworzył oczy, przecierając powieki. Spojrzał na ciebie zdezorientowany i oboje szybko podnieśliście się z ziemi. 

Kiedy pierwsza ze strzał łuczników z waszej wioski wbiła się w ziemię nieopodal was, nie myśleliście zbyt długo i zerwaliście się do biegu. Słyszeliście za sobą krzyki, ktoś wołał o spisku wiedźmy z diabłem, ktoś inny o zabiciu szatana. Trzask gałęzi, ciężkie oddechy i ciepło znajdujące się za waszymi plecami. Ktoś podpalił las, a ogień w zastraszająco szybkim tempie was doganiał, a może to wy zwolniliście? Twoje płuca paliły, a nogi powoli odmawiały posłuszeństwa.

Sukuna patrzył w twoją stronę z bólem wypisanym w jego oczach. Byłaś jedyną, która nie patrzyła na niego jak na potwora. Nie chciał, nie mógł ciebie stracić. Dlatego też nie zważając na nic, przerzucił ciebie przez swoje ramię i biegiem ruszył w dalszą podróż.

Ślepy zaułek, polana otoczona płonącymi drzewami. Młodzieniec rozbieganym spojrzeniem próbował znaleźć wyjście, którego tak naprawdę już nie było. Ze łzami w oczach nawiązałaś z nim kontakt wzrokowy. Delikatnie pogładziłaś dłońmi jego policzki i posłałaś mu swój najlepszy uśmiech.

Pogodziliście się z tym, że prawdopodobnie za niedługo spotka was śmierć.

Sukuna przyciągnął cię do siebie i mocno przytulił do siebie, szczelnie otaczając ramionami twoje małe, w porównaniu do jego, ciało.

 - Kiedyś znów się spotkamy - szeptałaś - Może będzie to inny wiek, czas, nie jest to ważne. Znów się spotkamy i znów umrzemy, i znów spotkamy. To będzie nasza klątwa.

Czułaś ogromny ból, gdy ogień w końcu dosięgnął twojej osoby. Mocno odepchnęłaś od siebie chłopaka, który padł nieprzytomny po uderzeniu głową w głaz za nim, i pozwoliłaś na to, by ogniste języki pochłaniały twoje ciało. Z twojego gardła wydobył się ostatni, głośny wrzask bólu.

Jeśli myślicie, że na tym kończy się historia, to się mylicie. Sukuna cudem przeżył te zdarzenie. Niedługo po tym, jak ogień powoli zaczął pochłaniać jego ciało, zaczął padać deszcz, który ugasił szalejący żywioł. Choć Ryomen Sukuna miał poparzone ciało, był w stanie wrócić o własnych siłach do wioski, niosąc twoje zwęglone zwłoki na rękach. Nikt nie był w stanie powstrzymać jego wściekłości. Młodzieniec, którego znałaś, zmienił się nie do poznania. Stał się okrutnym zabójcą, władającym mocami, o których nikt nie miał pojęcia.

W ten właśnie sposób został Królem Klątw i zaczął pustoszyć świat, który jeszcze nie tak dawno kochał. Jednak w jego sercu boleśnie odciśnięte zostało znamię klątwy, której nikt nie był w stanie zdjąć czy opanować. Gdy Sukuna został zapieczętowany, ty rodziłaś się i umierałaś, szukając go w każdym możliwym wcieleniu, tak jak obiecałaś.

Rok dwa tysiące osiemnasty, Tokyo.

Było już ciemno, gdy cała spocona i zdenerwowana rzucałaś się na łóżku. Nie mogłaś spać, coś nie pozwalało ci zasnąć. Dziwne uczucie w sercu i jego nierówny rytm, sprawiało, że odczuwałaś ból w całej klatce piersiowej. Po kilku godzinach dowiedziałaś się, że Ryomen Sukuna powrócił, wchodząc w symbiozę z licealistą.

W momencie, gdy miało dość do waszego pierwszego spotkania po długim czasie, bałaś się. Wszelki lęk i strach jednak zniknął, gdy dwie pary tęczówek nawiązały z tobą kontakt wzrokowy, a na twoich ustach rozkwitł podejrzany uśmiech.

Oboje wiedzieliście, że to dopiero początek waszej historii.

does curse can love? jjk oneshotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz