sick of love

1.5K 63 11
                                    

Words: 1018
Warnings: -
Author's Note: Zawitał kwiecień, więc oficjalnie rozpoczynamy te one shoty. Jak zapewne zdążyliście zauważyć, dodałam dwie nowe postaci do wcześniejszej listy, z tego też względu od nich zaczniemy. Chcę wyrównać ilość shotów u wszystkich postaci i dopiero wtedy rozpocząć nową kolejkę.
Wesołego jajka i do zobaczenia w sobotę! <3

- Yuta! - krzyknęłaś, gdy zimna woda wystrzelona z pistoletu spotkała się z twoją twarzą.

Czułaś jak oczy zaczynają cię lekko piec od rozpływającego się tuszu do rzęs i byłaś prawie pewna, że wyglądem przypominałaś wtedy Pandę, który swoją drogą również brał udział w zabawie.

- Broń się! - Usłyszałaś donośny głos futrzastego kolegi i nim zdążyłaś cokolwiek zrobić, zostałaś oblana całym wiadrem wody.

Wstrzymałaś oddech i zacisnęłaś powieki. Czułaś jak ciecz spływa po tobie, a mokre włosy przyklejają się do twarzy. Lekko zadrżałaś, gdy zawiał chłodniejszy wiatr. Uchyliłaś powieki i zgromiłaś wzrokiem wpatrujących się w ciebie kolegów z klasy.

- Jesteście okropni! - powiedziałaś, próbując zasłonić prześwitujący przez białą koszulkę biustonosz. Fakt, uwielbiałaś tych głupków, jednak chwilami przesadzali.

Odwzóciłaś się do nich tyłem i szybkim krokiem wyszłaś z dziedzińca. Planowałaś szybko dostać się do swojego pokoju i przebrać, jednak ktoś zatrzymał cię, chwytając twój nadgarstek. Spojrzałaś na właściciela ciepłej dłoni i zmarszczyłaś brwi widząc Yutę.

- Przepraszam, trochę przesadziliśmy - mruknął, drapiąc się w tył głowy. Westchnęłaś i kręcąc głową, cicho się zaśmiałaś.

- Wybaczam, a teraz pozwól mi pójść do siebię. Muszę się przebrać i trochę osuszyć, nie chcę być chora.

- Tak, jasne. Um... droga wolna - powiedział z delikatmym rumieńcem na twarzy.

Yuta był twoim zdaniem uroczy. Praktycznie codziennie razem z Inumakim robił ci żarty i często ci dokuczał. Nie przeszkadzało ci to zbytnio, jednak Panda uparcie twierdził, że coś musi być na rzeczy i zapewne podobasz się Okkotsu. Maki niejednokrotnie mówiła ci, żebyś szczerze porozmawiała z chłopakiem na ten temat, ale ty odwlekałaś to w nieskończoność. W końcu, co jeśli tak naprawdę mu się nie podobasz i tylko lubi robić ci żarty?

Odkąd po raz pierwszy zobaczyłaś Yutę, wiedziałaś, że jest inny, jedyny w swoim rodzaju. W tłumie czarno-białych ludzi on wyróżniał się, malując twój świat na kolorowo. Monotonia zniknęła z twojego życia wraz z pojawieniem się w nim chłopaka. Czy to była miłość? Nie chciałaś tego oceniać, jednak byłaś pewna, że zrobiłabyś wszystko, żeby czarnowłosy był bezpieczny i szczęśliwy.

Sam Yuta, choć na takiego nie wyglądał, był naprawdę uroczym, wesołym i pełnym życia chłopakiem. Zauroczyłaś się w tych radosnych iskierkach błądzących po jego ciemnoniebieskich oczach. Zaakceptowałaś go takim, jakim był i miałaś wrażenie, że i on ciebie zaakceptował. Nie potrzebowaliście dużo czasu, żeby się zaprzyjaźnić. Z początku jednak było trudno, patrząc na twoją nieśmiałość.

- [Y/N]? - Usłyszałaś, jak ktoś puka do twoich drzwi. Szybko naciągnęłaś swoją przydługą koszulkę, dzięki czemu zakrywała twoje pośladki przed intruzem, który wkroczył bez pozwolenia do pokoju.

- Oi, przepraszam, poczekam na zewnątrz - powiedział twój nauczyciel.

Gojo był specyficzny. Traktował was bardziej jak młodsze rodzeństwo niż swoich uczniów. Nie raz zastanawiałaś się, dlaczego tak bardzo lubiłaś swojego nauczyciela, jednak odpowiedź nigdy nie była pewna i jasna.

Może po prostu wzbudził w tobie zaufanie i pokazał, jak rozwinąć skrzydła? A może chodziło o to, że ocalił Yutę?

Ubrałaś spodnie i wycierając swoje nadal mokre włosy wyszłaś z pokoju i spojrzałaś na białowłosego. Mężczyzna posłał ci szeroki uśmiech i potargał ci włosy.

- Widzimy się za piętnaście minut na boisku, czas poćwiczyć - powiedzial i odszedł, pogwizdując pod nosem jakąś melodię.

Westchnęłaś i weszłaś do swojej łazienki. Powiesiłaś wilgotny ręcznik i szybko rozczesałaś włosy. Następnie wyszłaś na dziedziniec, gdzie byli już wszyscy. No prawie wszyscy, Gojo jak zwykle się spóźniał.

- Łosoś.

Inumaki wyglądał na wyraźnie znudzonego i strzelał spojrzeniem z ciebie na Yutę, który siedział na schodkach i opierając głowę na dłoni przyglądał ci się. Zmarszczyłaś brwi i podeszłaś do czarowłosego. Kiedy ten podniósł wzrok, strzeliłaś mu lekkiego pstryczka w czoło. Pisnęłaś, gdy ten w ramach zemsty, uniósł cię i okręcił się kilka razy. Radosny śmiech opuścił twoje usta, podczas gdy reszta przyglądała się wam uśmiechając się szeroko.

Następnego dnia humor ci już jednak nie dopisywał. Leżałaś owinięta w kołdrę i co chwila pociągałaś nosem. Przez wczorajsze zabawy z wodą przeziębiłaś się, a do tego dostałaś okresu. Nie miałaś ochoty na nic. Nawet Gojo, widząc twój stan, kazał ci odpoczywać i się kurować. Nie chciałaś nawet myśleć o tym, jak źle musiałaś wyglądać.

Po południu ktoś zapukał do twoich drzwi. Zanim pozwoliłaś tej osobie wejść, kichnęłaś.

- Słyszałem, że jesteś chora - powiedział Yuta, niepewnie wchodząc do pokoju.

- Jakoś tak wyszło... - odparłaś, zachrypniętym głosem i wytarłaś nos w chusteczkę.

- Zrobiłem ci herbaty. Tak w ramach... przeprosin. Wiesz, trochę wczoraj przesadziliśmy i to praktycznie nasza wina, że teraz jestes chora... - mruknął, stawiając na stoliku obok twojego łóżka kubez z twoją ulubioną herbatą.

-Aw, kochany jesteś.

Wzięłaś łyk ciepłego napoju i przymknęłaś oczy z rozkoszy. Zdecydowanie była to najlepsza herbata jaką piłaś w całym swoim życiu.

Czułaś, jak materac trochę się ugina, kiedy Yuta usiadł obok ciebie. Trwaliście w przyjemnej ciszy. Ty popijałaś swój napój, podczas gdy chłopak pogrążył się w swoich myślach. Odłożyłaś ciepły kubek na stolik obok i położyłaś się. Czarnowłosy spojrzał na ciebie katem oka i ostatecznie ułożył się obok ciebie, wtulając się w twój brzuch.

- Nie wiedziałam, że lubisz się przytulać - powiedziałaś, lekko się uśmiechając.

- Lubię się przytulać, a jeszcze bardziej lubię to, jak bawisz się moimi włosami. Masz jakieś magiczne paluszki - mruknął, przypominając ci wasz ostatni wspólny maraton. Byłaś jednak wtedy pewna, że chłopak spał.

- Urocze - odparłaś i wsunęłaś palce między miękkie kosmyki. Yuta cicho zamruczał, co sprawiło, że przyjemne ciepło rozlało się po twoim sercu.

  - Yuta? - Postanowiłaś poruszyć temat, którego tak bardzo się bałaś. W najgorszym wypadku zwaliłabyś winę na gorączkę, którą miałaś.

- Hm?

- Czy ja ci się podobam? - zapytałaś i poczułaś, jak chłopak lekko się spina.

- Panda się wygadał?

Przez chwilę znieruchomiałaś. To znaczyło, że podobałaś się Yucie? Zamrugałaś kilka razy powiekami i zabrałaś dłonie z włosów czarnowłosego, a ten spojrzał ci w twarz.

- Myślałam, że żartuje albo rozpowiada jakieś wymyślone przez siebie plotki... - mruknęłaś, chcąc odwrócić wzrok.

- A to jest plotką? - zapytał, kradnąc pocałunek z twoich ust.

- N-nie całuj mnie teraz, zarażę cię!

- Mogę być chory, ale tylko pod warunkiem, że się mną zajmiesz. - Lekki rumieniec pokrył twoje policzki.

- Mogę nazywać cię ,,moją"? - zapytał, gładząc twój polik. Zagryzłaś wargę i posłałaś mu szeroki uśmiech.

- Mogę być twoją, jeśli ty będziesz mój.

Radosne iskierki błysnęły w jego oczach i pocałował cię po raz drugi.

Następnego dnia już oboje leżeliście w twoim łóżku, mając wrażenie, że umrzecie od zwykłego przeziębienia.

does curse can love? jjk oneshotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz