crybaby

1.5K 101 3
                                    

Words: 800
Warnings: -
Author's Note: Jutro wrzucę jeszcze jeden shot i oficjalnie kończymy tutaj maraton. Od tego momentu shoty wracają do wcześniejszego systemu publikacji - czyli shot co sobotę. Postanowiłam podrzucić wam tutaj playlistę, którą słuchałam do pisania tego shociku. Polecam słuchać od 12:21 jakoś tak fajnego vibe daje, według mnie oczywiście. I żeby nie było! - Nikogo nie zmuszam do słuchania, kto chce ten to robi, wolna ręka, pełna swoboda.
Miłego dnia <3
17/18

Samotna łza spływała po twoim policzku. Wiatr lekko rozwiewał rozpuszczone włosy, które delikatnie muskały twoją twarz. Patrzyłaś w dal na powoli zachodzące słońce i powoli oswajałaś się z myślą, że twój ukochany pupil jest już po drugiej stronie w lepszym miejscu. Przysunęłaś do piersi zabawkę, którą kiedyś, gdy jeszcze byłaś dzieckiem, zabrał ci przywłaszczając ją sobie. Lekko brudny materiał mimo wszystko nadal był miły w dotyku i przypominał o tych wszystkich latach, które razem spędziliście.

Usłyszałaś czyjeś chrząknięcie, odwróciłaś się i posłałaś delikatny uśmiech w stronę Nanami'ego. Mężczyzna poluzował trochę swój krawat i wolnym krokiem podszedł do ciebie. Nieznacznie się skrzywił, gdy zobaczył, że siedzisz na tyłach swojego jeepa, opatulona w ciepły koc, a niedaleko ciebie leżała jeszcze nieotwarta butelka wina.

Cicho zachichotałaś, gdy z westchnieniem usiadł obok ciebie i otworzył butelkę taniego wina z pierwszego lepszego monopolowego. Widziałaś, jak krzywi się na myśl o smaku trunku, ale nie przeszkadzało ci to. Nanami gustował raczej w bardziej wyszukanych napojach, podczas gdy ty raczej kupowałaś to, co wpadło ci w oko, jeśli wino było słodkie, ewentualnie półsłodkie, to znaczy, że powinno być dobre. Nie wybrzydzałaś, zwłaszcza, że nie za często mogłaś sobie na to pozwolić.

 - Masz jakieś kieliszki? - zapytał, spoglądając na twoją twarz. Otarł łzę, która nie zdążyła jeszcze zniknąć z twojego policzka. Cicho zaśmiałaś się i odebrałaś od niego butelkę. Przyłożyłaś szkło do ust i wzięłaś łyka.

 - Nie myślałam o takich rzeczach jak kieliszki. Pochodzę ze wsi, więc dla mnie to normalka - mruknęłaś, opierając głowę na jego ramieniu.

Mężczyzna westchnął i również wziął łyk taniego trunku. Cicho obserwowaliście, jak słońce powoli chowa się za horyzontem, witając noc, która tego dnia zapowiadała się na wyjątkowo ciepłą. Spokojnie płynąca rzeka u dołu zbocza odbijała żywe barwy, które zdobiły bezchmurne niebo.

 - Potrafił wybrać sobie dzień. - Pomyślałaś, zagryzając wargę.

Już od rana wiedziałaś, że coś się dzieje. Twój pupil zwykle nie był tak bardzo wylewny w uczucia, jak tego ranka. Wewnątrz czułaś, że powinnaś zostać tego dnia w domu. Na myśl o tym, że zwierzęcy przyjaciel odchodził w samotności twoje serce nieprzyjemnie zaciskało się, tworząc ogromny ból w klatce piersiowej. Miałaś ogromne poczucie straty, zupełnie tak, jakbyś straciła coś niezwykle cennego, co swoją drogą takie było.

Nanami zaczął delikatnie gładzić dłonią twoje włosy. Poprawiłaś głowę leżącą na jego ramieniu i cicho westchnęłaś.

 - Wystarczy tych łez. Ten psotnik nie byłby zadowolony, gdyby zobaczył, że ryczysz nad nim - powiedziałaś sobie w duchu i wzięłaś głębszy oddech.

 - Nanamin? - Blondyn spojrzał na ciebie kątem oka, biorąc łyk taniego wina.

 - Nocowałbyś dzisiaj u mnie? - zapytałaś - Nie chcę być sama w domu, gdzie już nie ma tego lenia...

 - Najpierw zastanowiłbym się, jak do niego dotrzemy - odparł, poprawiając swoje okulary. - Oboje wypiliśmy i oboje wiemy, że nie pozwolę ci prowadzić, gdy jesteś pod wpływem.

 - Przynajmniej nie powiedziałeś ,,nie". - Delikatny uśmiech uformował się na twoich ustach i mogłaś przysiąc, że widziałaś, jak wargi twojego partnera unoszą się ku górze.

Widząc gęsią skórkę na przedramieniu mężczyzny, poprawiłaś koc tak, że przykrywał was oboje. Nanami tego nie skomentował, jedynie przysunął cię bliżej siebie. Po chwili jednak nieco zmieniłaś waszą pozycję, siadając między jego nogami. Silne ramiona blondyna objęły twoją talię, a jego smukłe palce gładziły twoje boki. Czułaś się zrelaksowana, nagle cały stres minionego dnia odszedł w niepamięć i pozostało jedynie poczucie bezpieczeństwa. Nagle zdziwiona odkryłaś, że Nanami składa drobne pocałunki na twoim karku. Przymknęłaś powieki, oddając się temu, co robił z tobą mężczyzna, trzymający cię w objęciach. I możecie mi wierzyć, że robił z tobą wiele rzeczy. Przyjemne dreszcze raz po raz przebiegały po twoim kręgosłupie, stado motyli szalało gdzieś w twoim brzuchu. Czułaś się jak zakochana nastolatka, którą już od dłuższego czasu nie byłaś. Miałaś wrażenie, że cofnęliście się do czasów liceum, kiedy to wasza relacja opierała się na tylko i wyłącznie przyjaźni, a kilka chwil uniesienia, które razem przeżyliście, zostawiały po sobie widoczne ślady. Ślady, przez które przestaliście patrzeć na siebie jak na przyjaciół.

Uśmiech mimowolinie wkradł się na twoje usta. Obróciłaś głowę i pozwoliłaś sobie na pokrycie ciepłych i miękkich warg blondyna tymi swoimi. Za każdym razem starałaś się czerpać jak najwięcej z takich chwil. Nigdy nie wiedzieliście, kiedy nadejdzie wasz czas. Co jeśli jutro jakaś klątwa okaże się dla ciebie za silna? Albo Nanami nie poradzi sobie ze swoim wrogiem? Życie czarownika jujutsu już takie było. Mogłeś być otoczony przyjaciółmi, osobami, które cię kochają i które ty kochasz, ale na końcu i tak zawsze umierałeś sam.

 - Nanami - mruknęłaś, delikatnie się od niego odsuwając. Blondyn spojrzał na ciebie z uczuciem. Ciepło rozlało się po twoim wnętrzu, rumieniec rozkwitł na policzkach.

 - Kocham cię - odparłaś, trącając jego nos swoim. Mężczyzna delikatnie się uśmiechnął, nieco mocniej ścisnął twoje boki i skradł z twoich ust pocałunek.

 - Też cię kocham - powiedział, znów łącząc wasze usta w słodkim pocałunku.

does curse can love? jjk oneshotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz