2.

3.8K 261 285
                                    

Syriusz wrócił po niecałych dwudziestu minutach z naręczem jedzenia. W czasie, kiedy go nie było, Rogacz z Glizdogonem wyszli na śniadanie. Byli teraz sami. Chłopak ułożył wszystko na łóżku Lunatyka i przysiadł obok niego. 

Temu aż w głowie się zakręciło na widok takiej ilości jedzenia. Zrobiło mu się niedobrze. 

- Jedz - powiedział brunet, łapiąc za jedną z bułeczek z makiem i podał ją przyjacielowi. 

Szatyn wziął od niego bułeczkę i wgryzł się w nią. Była mdła. Żuł powoli, próbując zatrzymać odruch wymiotny. Przełknął ciężko i na raz rzucił się w stronę toalety. Zawisł głową na ubikacją, zwracając wszystko co w sobie miał. 

Black od razu pobiegł za nim. Reakcja szatyna mocno go wystraszyła. Gdy zobaczył go nad toaletą, westchnął ciężko i podszedł do umywalki, aby nalać wody do kubka stojącego obok. 

W tym czasie Remus skończył wymiotować. Usiadł na podłodze i oparł się plecami o zimną ścianę, która w jakiś sposób dawała ukojenie. Syriusz podszedł do niego z kubkiem w dłoni i podał mu go. Ten chwycił naczynie drżącymi rękami i przystawił je do warg. Pił łapczywie, jakby miało uratować mu to życie. 

- Wiesz, że jak nie powiesz mi co się stało, to nie będę umiał ci pomóc? - odezwał się, gdy Lupin odstawił kubek na podłogę obok siebie. 

- Wiem - odpowiedział cicho. - Ale... 

- Ale co? - zapytał, gdy chłopak nie dokończył i usiadł obok niego na podłodze. 

- Ja... - zaciął się i spuścił wzrok na swoje dłonie. - Boję się - dokończył szeptem. 

Bardzo chciał opowiedzieć wszystko Syriuszowi, wiedział, że ten pomógłby mu, jak tylko by mógł. Problem w tym, że nie umiał zdobyć się na tak odważny krok. Wiedział, że gdyby zaczął opowiadać, znów stanęłaby mu przed oczami twarz tego ślizgona, jego śmiech znów odbijałby się echem w jego głowie, znów by go sparaliżowało. Tego bał się najbardziej.

- Czego się boisz? - spytał, wzrokiem badając twarz przyjaciela.

- Wszystkiego - odpowiedział od razu. - Całej tej sytuacji, że przeżyję to po raz kolejny, tego bólu, strachu i obrzydzenia, waszego odrzucenia, że będziecie mnie uważać za słabego dzieciaka... - kończąc, podniósł dłoń do twarzy i starł pojedynczą łzę, której nie potrafił zatrzymać.

- Remi, cokolwiek się stało, nigdy nie będziemy uważać cię za słabego dzieciaka. To ty z całej naszej czwórki jesteś najsilniejszy i najodważniejszy, to ty żyjesz ze swoim problemem i co miesiąc stawiasz mu czoła, my tylko staramy się pomóc, pokazać ci, że nie jesteś z tym sam. Teraz też tak jest, nie jesteś sam ze swoim problemem, możesz powiedzieć mi co się wydarzyło, a ja nigdy nie uznam cię za słabego - mówił poważnie, wpatrując się w szatyna.

To co powiedział było całkowitą prawdą, chciał mu pomóc, lecz nie wiedział jak. Podziwiał go za to, jaki jest wytrwały i odważny w tym wszystkim co mu się przydarzyło. Czasem mu tej odwagi zazdrościł.

Remus ciągle siedział na zimnej podłodze i przetwarzał słowa Blacka. Chciał mu wierzyć, tak bardzo chciał mu wierzyć, że wcale nie jest słaby, że jest silny i odważny, lecz nie mógł. Nie po tym do czego dopuścił.

W pewnym momencie poczuł dłoń chłopaka na swoim ramieniu. Nabrał głęboko powietrza, podnosząc głowę i spojrzał w srebrne tęczówki przyjaciela. Jego dotyk nie sprawiał mu już przyjemności, nie tak, jak kiedyś, teraz go przerażał. Za każdym razem, gdy Syriusz przekraczał jego sferę intymną, przed oczami stawał mu ślizgon, który niedawno dotykał go dokładnie w tym samym miejscu. Te wydarzenia pozostawiły po sobie, jak mu się zdawało, nieuleczalną traumę.

Looking for the moon <Wolfstar>Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz