Od meczu Grffindoru z Ravenclaw minął już dobry tydzień, a na korytarzach ciągle dało się słyszeć plotki i szepty na temat dwóch gryfonów, którzy nieoficjalnie ogłosili swój związek. Za każdym razem, gdy huncwoci opuszczali pokój, ludzie nawet nie kryli się z tym, że na nich patrzą - niektórzy chcieli upewnić się, że to co zasłyszeli od przyjaciół jest prawdą, inni po prostu uważali ich za uroczą parę i rozczulali się nad tym, jak słodko ze sobą wyglądają. Byli też tacy, co na korytarzach rzucali im zdegustowane spojrzenie, czasem nawet pełne chęci mordu, lecz oni się tym nie przejmowali. Nie obchodziło ich to, co kto o nich myśli, czy mówi, cieszyli się, że odnaleźli siebie i nie mieli zamiaru pozwolić obcym wpłynąć na swoją relację. Jedynym, co się dla nich liczyło, było zdanie ich przyjaciół, a ci z całego serca ich wspierali. Chłopcy mieli wrażenie, że plotki doszły nawet do nauczycieli, którzy rzucali im ukradkowe uśmiechy na korytarzach i lekcjach, kiedy szli trzymając się za ręce.
Był już późny wieczór, kiedy huncwoci siedzieli w dormitorium, a Lunatyk był w łazience. Ten moment wybrał sobie Łapa do przedyskutowania z przyjaciółmi pomysłu, który już od jakiegoś czasu chodził mu po głowie, a była to zemsta na ślizgonie, który skrzywdził szatyna. Podniósł się z łóżka i ruszyła na posłanie Pottera, który leżał, bawiąc się różdżką.
- No, Rogaś, zwijaj nóżki - powiedział, wpychając się na łóżko bruneta. - Glizdek, chodź - machnął na Petera, który w sekundę był przy nich.
Rozsiedli się na posłaniu Okularnika i spojrzeli wyczekująco na Blacka. Ten uśmiechnął się do nich złowieszczo.
- Trzeba zrobić kawał pewnemu ślizgonowi - tu spojrzał znacząco na Jamesa, który prawie niezauważalnie kiwnął głową. - Już nawet mam pomysł.
~°~.~°~.~°~
Remus wyszedł z łazienki piętnaście minut później. Widząc przyjaciół spiskujących na łóżku jednego z nich, od razu do nich podszedł i usiadł koło Łapy, opierając głowę o jego ramię. Ziewnął przeciągle.
- Co robicie? - spytał, przymykając oczy.
- Nic takiego - odpowiedział mu brunet. - Chodź spać, jesteś padnięty.
Rozeszli się do swoich łóżek, z tym, że Syriusz od paru tygodni zapierał się rękami i nogami przed spaniem samemu. Ułożył się na posłaniu szatyna i przytulił go do siebie, całując w czoło. Chłopak odetchnął głęboko, zaciągając się zapachem bruneta.
- O czym rozmawialiście z chłopakami? - spytał zmęczonym szeptem.
Ledwo patrzył na oczy, taki był wykończony po dzisiejszym dniu, lecz nie mógł oprzeć się wrażeniu, że przyjaciele coś przed nim ukrywają. I nie jest to coś dobrego.
- O niczym ważnym. Śpij już, bo jutro nie wstaniesz, a mamy test z Historii Magii - usłyszał cichą odpowiedź. Kiwnął delikatnie głową.
Postanowił na razie dać spokój, jutro też jest dzień i może wtedy brunet będzie bardziej skory do rozmowy na ten temat.
Czemu nie powiedział Lunatykowi o planowanej zemście na ślizgonie? Bo wiedział, że ten, mimo tego, co mu się przydarzyło, i tak próbowałby wybić im z głowy ten pomysł. A na to nie mógł pozwolić, szczególnie, że Glizdogon z Rogaczem przystali na jego pomysł z niemałym uradowaniem.
~°~.~°~.~°~
Termin żartu huncwoci wytyczyli już na następny dzień - Łapa był zdania, że i tak za długo zwlekali. Tak więc następnego ranka, na śniadaniu, trójka chłopców siedziała jak na szpilkach, powtarzając w głowie cały plan po kilka razy. Syriusz rozglądał się niespokojnie, próbując wypatrzeć w tłumie tego jednego ślizgona, co nie umknęło uwadze Remusa.
CZYTASZ
Looking for the moon <Wolfstar>
FanfictionMacie kogoś takiego, na kim możecie polegać niezależnie od sytuacji? On ma. Swojego najlepszego przyjaciela. To właśnie on będzie zajmował się nim w tym trudnym okresie. Będzie o niego dbał, jak jeszcze nigdy i nie odstąpi go na krok. Czy po tym b...