26.

2.1K 186 164
                                    

Pani Pomfrey zastała chłopców śpiących w łóżku Lunatyka, przytulonych do siebie w taki sposób, że nie wiedziała, gdzie jest noga jednego, a gdzie drugiego. Uśmiechnęła się lekko i postawiła na stoliku obok dwie buteleczki z eliksirami - jeden z podpisem S.B., a drugi R.L. - i wyszła, zostawiając ich samych.

Chłopcy nie wiedzieli, kiedy zasnęli. Koło północy ułożyli się na łóżku z zamiarem porozmawiania jeszcze trochę na temat ich planu względem puchonki, lecz nim zdążyli się obejrzeć - obydwoje spali. 

Remus obudził się, czując, że jest mu nieprzyjemnie gorąco. Zaczął się kręcić, chcąc zrzucić z siebie (jak mu się wydawało) kołdrę, lecz coś mu nie pozwalało. Otworzył zaspane oczy i to, co ujrzał, wywołało błogi uśmiech na jego ustach. Black leżał na brzuchu, twarzą wtulony w klatkę szatyna. Zdrową rękę, co Lupin zauważył dopiero po chwili, miał wplątaną we włosy chłopaka, natomiast ta w gipsie bezpiecznie zwisała z krawędzi łóżka. 

Lunatyk nie chciał go budzić, więc leżał w bezruchu, bawiąc się ciemnymi lokami, które były nienaturalnie miękkie. Łapa spał spokojnie, ich oddechy się synchronizowały. Nim Remus zdążył zakodować, co robi, zaplatał brunetowi warkocza dobieranego od dołu. Zdziwił się, widząc efekt swojej pracy, gdyż nigdy nie podejrzewał, że może mieć jakiekolwiek zdolności fryzjerskie. Co prawda, jak był młodszy zdarzało mu się układać mamie fryzury, ale były to takie dziecinne zabawy, z których kobieta zawsze wychodziła z poplątanymi włosami. Odkąd trafił do Hogwartu, zaprzestał takich zabaw. Teraz okazało się, że jego dziecięce wybryki nie poszły na marne i po pół godziny Syriusz miał na głowie dwa dobierańce, kończące się kokiem na czubku głowy. Znalazł na nadgarstku chłopaka gumkę do włosów, którą związał koczka, aby jego dzieło nie rozpadło się, gdy Łapa się obudzi. W gruncie rzeczy był z siebie dumny - nie pomyślałby, że może zrobić coś tak ładnego. 

Brunet przebudził się chwilę później. Przekręcił głowę i przetarł oczy, chcąc wybudzić się z półsnu, w którym się znalazł. Uśmiechnął się do szatyna, kiedy już był całkiem świadomy.

- Dzień dobry - odezwał się Lunatyk, także z uśmiechem.

- Dzień dobry.

Chłopak zszedł z Lupina, przysiadł w nogach łóżka, a jego ręka powędrowała do włosów, chcąc je przegarnąć. Zastygł w bezruchu, dojeżdżając palcami do niedbałego koka, z którego powypadały pojedyncze pasemka włosów. Spojrzał zdziwiony na szatyna i zaczął jeździć ręką po reszcie włosów, badając ich ułożenie. Gdy dotarło do niego, że ma zaplecione warkocze, uśmiechnął się promiennie.

- I jak wyglądam? - spytał, ustawiając się, jak do zdjęcia.

- Pięknie, jak zawsze - odpowiedział Remus szczerze.

Łapa podniósł się z posłania i podreptał w kierunku niedużego lusterka, wiszącego na ścianie. Przejrzał się w nim, dokładnie studiując swoją fryzurę. Gdy skończył, wrócił do szatyna i pochylił się nad nim, składając na jego czole mały pocałunek.

- Powinieneś częściej układać mi włosy - przyznał, na co chłopak zapłonął rumieńcem.

~°~.~°~.~°~

Po lekcjach odwiedzili ich huncwoci, którzy (ku zdziwieniu pozostałej dwójki) przynieśli Lunatykowi notatki z dwóch ostatnich dni. Szatyn nie mógł wyjść z podziwu, jak chłopcy potrafią słuchać na lekcjach, kiedy mają do tego określony cel. 

Peter przyciągnął sobie krzesełko, a Rogacz przysiadł w nogach łóżka chłopców. W skrócie opowiedzieli im, co działo się na lekcjach, po czym głos zabrał Łapa.

- Dobra, słuchajcie - zaczął, jeżdżąc wzrokiem po dwójce przyjaciół. - Musimy wam z Lunatykiem coś powiedzieć...

- Zrobiliście to! - wykrzyknął James, podrywając się z posłania.

Looking for the moon <Wolfstar>Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz