~Seven~

738 55 83
                                    

----------------------------------------------------

John obudził się całkowicie wyspany. Otworzył lekko oczy i zdał sobię sprawę, że nie jest w swoim mieszkaniu. Rozejrzał się po pomieszczeniu i przypomniał sobie wydarzenia z poprzedniej nocy. Był na Baker Street w swojej starej sypialni. Wstał lekko obolały i przeciągnął się, przetarł dłońmi twarz i wyszedł z pokoju. Zszedł do kuchni zastając tam Sherlocka, na jego twarz wpłynął nie wielki uśmiech. Tęsknił za tym.

-Co robisz?- spytał zaspanym głosem.

-Eksperyment.- odparł szybko i wrócił do pracy.

-Tylko proszę. Nie wysadź nam mieszkania.- westchnął i nastawił wodę na kawę.

-Nam?- Sherlock z zaskoczeniem spojrzał na Johna. -Wprowadzisz się tu z powrotem?- spytał z nadzieją w głosie.

-Tak. Pewnie, że tak. Nie wytrzymałbym w tym mieszkaniu dłużej. I nie myśl sobie, że już ci wybaczyłem, to jeszcze trochę potrwa.- przerwał na chwilę swoją wypowiedź. -Przeżywałem w tamtym czasie piekło. Załamania nerwowe, bezsenność, myśli samobójcze, głodówka.- Spojrzał z wyrzutem na Sherlocka. Widział w jego oczach żal.

-Przepraszam John. Wiem, że te słowa zapewne nic nie znaczą, ale zrobię co w mojej mocy abyś mi wybaczył.- zrobił krok w stronę Johna.

-Wystarczy, że będziesz.- uśmiechnął się lekko i kontynuował robienie kawy.

Sherlock po zakończonym eksperymencie usiadł z laptopem w swoim fotelu. Złożył ręce w piramidkę i udał się do swojego pałacu pamięci.

W tym samym momencie John pił kawę i czytał gazetę, chociaż w cale nie był skupiony na tym co czytał. W głowie miał sytuację z nocy. Kim teraz dla siebie są? Czy Sherlockowi się podobało? Przecież nie poruszył tego tematu, zachowuje się jakby ta sytuacja nie miała miejsca.. Myśli Johna były zapełnione pytaniami, a przecież odpowiedzi na nie były tuż pod jego nosem. Raczej siedziały na fotelu. Przełknął ślinę i usiadł z swoim fotelu.

-Musimy porozmawiać.- zaczął poważnym tonem Doktor.

-O czym?- Sherlock nawet na niego nie spojrzał, nadal siedział w pałacu pamięci.

-O wczorajszej sytuacji, o tym co mi powiedziałeś. O nas.- po słowach Watsona detektyw od razu spoważniał. Spojrzał na siedzącego przed nim przyjaciela.

-Wszystko co wczoraj mówiłem jest prawdą i nie żałuję, że ci o tym powiedziałem. Nie żałuję również tego co stało się później.- uśmiechnął się do Johna.

-To. To co pisałem w liście, wszystko było prawdą. Tylko czy to nie dzieję się za szybko? Ja nie wiem czy jestem gotowy. To dla mnie zbyt dużo Sherlock.- Watson złapał się za skroń.

-Rozumiem. Nie będę cię pośpieszał dam ci tyle czasu ile będzie potrzeba.- Odparł z nutką smutku w głosie.

Johnowi zadzwonił telefon. Co chciała od niego Mary w niedzielę?. Odszedł na bok i odebrał.

-Halo? Mary coś się stało?

-Musiało się coś stać abym zadzwoniła do przyjaciela? Jak się czujesz?

-Nie najgorzej.

-Miło słyszeć. Słuchaj może chciałbyś się dziś spotkać? Wyjść na spacer czy coś?

-Nie jestem pew..

-Nie daj się prosić.

-Niech będzie. O 16 przy Portman Square.

~𝘔𝘰́𝘫 𝘯𝘢 𝘻𝘢𝘸𝘴𝘻𝘦~ 𝘑𝘰𝘩𝘯𝘭𝘰𝘤𝘬 & 𝘔𝘺𝘴𝘵𝘳𝘢𝘥𝘦Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz