~Seventeen~

641 35 42
                                    

---------------------------------------------------------


John siedział przy łóżku ukochanego, trzymając go za rękę, w głowie utkwił mu dźwięk strzału, a następnie widok rozlewającej się krwi i upadającej kobiety. Mimo to co niedawno stało się w tej sali, wygląda jakby nigdy nic takiego nie miało miejsca, a w powietrzu nadal można było czuć zapach środków czystości.

Gdy dostał informację, że blondynka nie przeżyła, poczuł ulgę. Nie było mu przykro, nie po tym co zrobiła. Czuł się okropnie ze świadomością, że przez tak długi czas pracował z mordercą.

Lekarze powiedzieli, że nie potrafią określić kiedy Sherlock się obudzi, mówili, że może się wybudzić jeszcze dziś, ale równie dobrze za tydzień. Watson liczył jednak, że stanie się to jak najszybciej. Tęsknił za tymi pięknymi tęczówkami bruneta, za jego głosem. Tak bardzo chciałby przytulić się do niego, i wsłuchiwać w bicie jego serca. Tak bardzo brakowało mu jego detektywa.

-Proszę Sherlok obudź się, nawet nie wiesz co teraz przechodzę... Nie mogę się znowu stracić, nie po tym co się wydarzyło. Tak bardzo cię kocham, chciałbym powiedzieć ci to prosto w oczy, dlatego obudź się. Już nic nam nie grozi, Mary... Nie żyje, Greg zachował się jak bohater. Obronił twojego brata i ciebie, gdyby nie on, mogli byście już nie żyć.- łzy zaczęły kapać z jego policzków.

Ścisnął delikatnie dłoń, którą cały czas trzymał. Spojrzał na wszystkie maszyny podpięte do Sherlocka, jedyne czego teraz chciał to wrócić z brunetem na Baker Street i cały dzień leżeć w łóżku.

Poczuł uścisk na swojej dłoni, momentalnie spojrzał to na nią to na Sherlocha. Zobaczył, jak ten lekko uchyla powieki rozglądając się po sali. Obudził się, w końcu się obudził. John od razu zawołał lekarza, który po chwili zjawił się na sali.

Po kilku minutach lekarz wyszedł z sali. Blondyn spojrzał na zaspanego detektywa, nie mogąc powstrzymać uśmiechu cisnącego mu się na usta. Delikatnie pogłaskał jego policzek, tak jakby miał się zaraz rozpaść. -Nawet nie wiesz jak się martwiłem.-

-Drugi raz mnie nie stracisz.- na jego ustach również zagościł lekki uśmiech. -Też cię kocham John.-

Po kilku godzinach spędzonych na rozmowie, John musiał opuścić salę, ponieważ przewozili Holmesa na badania. Postanowił w końcu wrócić na Baker Street aby się umyć, coś zjeść, a przede wszystki wyspać. Wiedział, że Sherlock wyjdzie ze szpitala dopiero za około 10 dni, a następnie około miesiąc spędzić w domu, bez żadnego przemęczania. Nie ważne teraz jak John będzie sobie radził z marudzeniem detektywa, ważne żeby w końcu wrócił do domu.

Gdy wszedł do mieszkania od razu poszedł do łazienki, w czasie gdy ten brał prysznic, Pani Hudson zajęła się robieniem dla niego herbaty, oraz czegoś do jedzenia. Po wyjściu z łazienki na stole czekał kubek ciepłej herbaty a obok niego talerz spagetti. Doktor uśmiechnął się sam do siebie i usiadł przy stole, od razu zaczynając jeść.

Gdy skończył posiłek, odłożył talerz do zlewu i poszedł do swojej sypialni na górę. Rzucił się na łóżko i wtulił w poduszkę nalerzącą do Sherlocka, zaciągając się jej zapachem. Po chwili zasnął wykończony. 

***

Tego dnia w końcu detektyw wyjdzie ze szpitala. Codziennie odwiedzał go John, który siedział z nim cały dzień, robiąc wszystko aby ten się nie nudził, raz odwiedził go również Mycroft, który może tego nie okazywał, lecz był zaniepokojony stanem Sherlocka, i chciał się dowiedzieć jak się czuje.

Tak jak każdego dnia, z samego rana przyszedł do niego John w fantastycznym humorze. Usiadł na krześle składając na ustach bruneta krótki lecz czuły pocałunek. -Jak się czujesz?- zapytał z troską w głosie

~𝘔𝘰́𝘫 𝘯𝘢 𝘻𝘢𝘸𝘴𝘻𝘦~ 𝘑𝘰𝘩𝘯𝘭𝘰𝘤𝘬 & 𝘔𝘺𝘴𝘵𝘳𝘢𝘥𝘦Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz