---------------------------------------------------------
Następnego dnia Greg mógł wyjść ze szpitala, i już od rana siedział przy nim Holmes. Gdy tylko dostał wypis, razem z politykiem wyszli z sali. Zanim jednak opuścili szpital, odwiedzili Sherlocka i chwilę z nim porozmawiali. Nie trwało to długo ponieważ jak to powiedział Mycroft. "Greg nie może się przemęczać." przecież to tylko rana na ramieniu, która jest już zaszyta, i za tydzień najpewniej zostanie tylko blizna. Mimo wszystko Lestrade cieszył się, że Brytyjski rząd tak się o niego troszczy.
Wyszli z sali żegnając się z dwójką i wsiedli do samochodu, który czekał pod budynkiem. Holmes stwierdził, że jadą do jego rezydencji, i przez czas gojenia rany, inspektor będzie mieszkał u niego bo ma lepsze warunki. Cóż, może jego rezydencja jest większa, lecz Greg lepiej czułby się u siebie. Niestety wiedział, ze nie ma nic do gadania, więc cicho przytaknął i przez resztę drogi siedział cicho.
Wysiedli z samochodu i od razu udali się do przestronnego i przytulnego salonu. Lestrade usiadł na kanapie wpatrując się w polityka. -Nie mam ubrań na zmianę. Właściwie to nie mam nic.- przetarł dłońmi twarz. Czuł się nieswojo przebywając w apartamencie Mycrofta, sam nie wiedział czemu, lecz to uczucie go nie opuszczało.
-Spokojnie Gregory, gdy byłeś w szpitalu moi ludzie przenieśli tu najpotrzebniejsze rzeczy z twojego mieszkania.- odparł spokojnie siadając obok siwowłosego.
-Czyli chcesz mi powiedzieć, że jacyś ludzie włamali się do mojego mieszkania i grzebali w moich rzeczach?- Lestrade był lekko zirytowany, nie podobało mu się to wszystko. Doceniał, że Mycroft to robił, ale wyszedł z poza swojej strefy komfortu. Ponadto ktoś grzebał z jego ubraniach i rzeczach osobistych.
-Tak, co w tym złego.- odparł niewzruszony. Spojrzał na wyraz twarzy i lekko się skrzywił na jego widok. -Coś nie tak?-
-Uh..- nie był pewien czy to powiedzieć, w końcu widział jak Holmes się stara, lecz no nie podobało mu się to. Dodatkowo w związku powinno się mówić prawdę. Westchnął i spojrzał na mężczyznę. -Bardzo cieszę się, że tak się starasz, i robisz to wszystko dla mnie... Ale nie podoba mi się to. Nie podoba mi się to, że bez mojej zgody jacyś ludzie grzebali w moich rzeczach, również to, że nie miałem wyboru, i teraz muszę mieszkać u ciebie przez najbliższy tydzień. Nie chodzi o to, że nie chcę z tobą mieszkać, ale po prostu czuję się tu nieswojo. Masz wielki dom, będę się w nim gubić i to wszystko zaczyna mnie przytłaczać.- złapał się za głowę.
Po chwili w końcu brunet zdecydował się odezwać. -Wybacz Gregory. Myślałem, że się ucieszysz, że ten tydzień będziemy mogli spędzić razem. Wziąłem wolne, i będę pracował w domu. Jeśli jednak masz ochotę mogę cię oprowadzić po rezydencji, i pokazać gdzie co jest. A jeśli wolisz wrócić do siebie to mój szofer cię odwiezie. Pamiętaj jednak, że w tym domu nie musisz czuć się nie swojo.- na twarzy można było zobaczyć cień smutku, którego nie próbował ukryć.
Greg mimo wszystko poczuł lekkie wyrzuty sumienia. W końcu Mycroft zapewne nigdy nie zrobił czegoś takiego nikomu. Złapał delikatnie drugiego za rękę i spojrzał na niego. -Przepraszam Myc. To kochane, i z chęcią zamieszkam u ciebie na ten tydzień. Po prostu muszę się przyzwyczaić, i następnym razem zapytaj się mnie zanim jacyś ludzie będą grzebać mi w mieszkaniu.- uśmiechnął się czule i pocałował dłoń drugiego.
-Nie musisz udawać Gregory. Rozumiem twoją niechęć i przepraszam. W końcu kto chciałby ze mną mieszkać.- prychnął brunet.
-Ja. Mycroft naprawdę chcę z tobą zamieszkać, po prostu zrozum, że to dla mnie nowe, a ja nie przepadam za zmianami. Mimo to chcę z tobą mieszkać.- przysunął się bliżej, i złożył na czole polityka delikatny pocałunek.
![](https://img.wattpad.com/cover/261639254-288-k292363.jpg)
CZYTASZ
~𝘔𝘰́𝘫 𝘯𝘢 𝘻𝘢𝘸𝘴𝘻𝘦~ 𝘑𝘰𝘩𝘯𝘭𝘰𝘤𝘬 & 𝘔𝘺𝘴𝘵𝘳𝘢𝘥𝘦
FanfictionJohn nie potrafi pogodzić się ze śmiercią najlepszego przyjaciela i próbuje wrócić do normalnego życia. Ścieżki Grega oraz Mycrofta łączą się a oni odkrywają nowe uczucia. Jak potoczą się ich dalsze losy?