---------------------------------------------------------
Od powrotu do domu minął tydzień i przez ten czas John na szczęście nie zamordował Sherlocka. Były momenty, w których chciał to zrobić, ponieważ Detektyw potrafił być naprawdę bardzo irytujący. Jeden raz, gdy John jeszcze spał, obudził go wybuch, gdy zszedł na dół zobaczył Holmesa biegającego w kółko po pokoju, w palącym się szlafroku. Kuchnia również nie była w najlepszym stanie i oczywiście wszystko musiał sprzątać John. Inna sytuacja była taka, że brunet dosypał doktorowi coś do herbaty, tylko dlatego, że nie chciał, aby ten szedł do pracy. Przez cały dzień Watson był na haju, a na koniec dnia zasnął na ziemi, przez co następnego dnia oprócz bólu głowy, bolały go również plecy. Jeszcze inna sytuacja, przy której John o mało nie dostał zawału była wtedy gdy Sherlock postanowił zrobić na nim eksperyment. Udawał, że mdleje i sprawdzał reakcje biednego doktora. Gdy blondyn miał wzywać już pogotowie, Holmes wystraszył go po czym dostał z liścia w twarz, a Watson do tej pory z nim nie rozmawia.
Tak to wszystko działo się przez jeden tydzień. John miał już detektywa serdecznie dosyć i myślał również nad tym, aby przeprowadzić się gdzieś dopóki brunet nie wyzdrowieje. Holmes liczył czas, ile zajmuje mu wracanie do domu z pracy lub z zakupów i gdy się spóźni zawsze o tym wie. Teraz już tego nie robi, ponieważ od 3 dni blondyn nie odezwał się do niego ani słowem, dodatkowo śpią osobno. Doktor zdecydowanie potrzebował przerwy.
Tego dnia rozpoczynał się weekend, którego na pewno nie zamierzał spędzać z Sherlockiem przeżywając przez niego kolejne załamanie nerwowe. Postanowił napisać do Grega, czuł wielką potrzebę porozmawiać z kimkolwiek i odpocząć od dziecka, które musiał niańczyć przez ten tydzień.
Stwierdzili, że najlepiej będzie gdy to John przyjedzie do Lestrade'a ponieważ na zewnątrz dało się wyczuć nadchodzącą zimę, a nie chcieli spotykać się w takim chłodzie.
Sherlock w tym czasie dopiero się budził, niechętnie wstał z łóżka i poszedł do kuchni z zamiarem zrobienia sobie herbaty. Naprawdę nie rozumiał, dlaczego blondyn dalej z nim nie rozmawia, przecież to był tylko zwykły eksperyment. Poza tym jak już mówił niemiłosiernie mu się nudzi. Nie miał pojęcia jak wytrzyma bez pracy jeszcze 3 tygodnie.
Usiadł w swoim fotelu, z bawarką i wziął do ręki laptop. Z nudów wszedł na bloga Johna chcąc sprawdzić czy ten nic nie dodał. Jak się okazało zamieścił na stronie 3 wpisy, zaczął więc je czytać. Opisywał jego eksperymenty tak jakby to było coś złego. Przecież robi to w celach naukowych, a za to, że John jest jego pomocnikiem, powinien być zaszczycony.
Z ciekawości wszedł w komentarze i był niemiło zaskoczony widząc słowa współczucia kierowane do doktora. Przecież to Sherlock został postrzelony i nie może pracować, zatem dlaczego współczują blondynowi? Zniesmaczony detektyw zamknął laptop i wziął łyka już nieco zbyt chłodnej bawarki. Pomyślał jednak, że skoro Johnowi naprawdę przeszkadza jego zachowanie, to może powinien go przeprosić? Stwierdził, że jeśli to ma spowodować, że doktor znów zacznie się do niego odzywać, i pozwoli ponownie spać mu razem z nim to chyba warto.
Nie musiał długo na niego czekać, ponieważ po chwili z łazienki wyszedł niższy mężczyzna. -Gdzie wychodzisz? - spytał widząc jego ubranie
-Nigdzie. - odparł cicho chwytając kurtkę z kanapy.
Sherlock nie zdążył nic powiedzieć, ponieważ John wyszedł z mieszkania, trzaskając drzwiami. Lekko zdziwiony wstał z fotela i chwycił do rąk skrzypce po czym zaczął grać cichą melodię.
Po kilkunastu minutach Watson stał przed drzwiami rezydencji Mycrofta, czekając aż w końcu ktoś otworzy mu drzwi. Na szczęście dosyć szybko pojawił się w nich zaspany Greg. -Cześć John, wchodź. - uśmiechnął się delikatnie i gestem ręki zaprosił drugiego do środka.
CZYTASZ
~𝘔𝘰́𝘫 𝘯𝘢 𝘻𝘢𝘸𝘴𝘻𝘦~ 𝘑𝘰𝘩𝘯𝘭𝘰𝘤𝘬 & 𝘔𝘺𝘴𝘵𝘳𝘢𝘥𝘦
FanfictionJohn nie potrafi pogodzić się ze śmiercią najlepszego przyjaciela i próbuje wrócić do normalnego życia. Ścieżki Grega oraz Mycrofta łączą się a oni odkrywają nowe uczucia. Jak potoczą się ich dalsze losy?